Bestia
Już na dobre postawiliśmy nasze obie stopy w nowym tysiącleciu życząc sobie by był lepszy od poprzedniego. Czy ma on przynieś świat w którym to o wojnach będziemy uczyć się z książek, czy wręcz odwrotnie po cichu pragnąć będziemy konfliktów by nasza rodzima zbrojeniówka wyszła w końcu z kryzysu finansowego. Przecież nie wzdrygamy się przed tym by przemysł brnął do przodu o ile tylko nam będzie dobrze. Polska rozwijająca się po upadku żelaznej kurtyny miał stać się mlekiem i miodem płynącą. Odrzucając tak znienawidzony komunizm spodziewaliśmy się gruszek na wierzbie witając system, w którym to podobno miały być równe szanse. O jak byliśmy zdziwieni, gdy nie staliśmy się w ciągu paru miesięcy drugą Japonią. Kolejne rządy przedstawiające plany, tak jak i dawniej mamiły nas obietnicami: jeszcze rok, półtora i odbijemy się od dna. Tym czasem dno zaczyna mocno rdzewieć i być może niebawem okaże się iż polecimy z nim jeszcze w dół. Zaczynamy więc coraz więcej myśleć o pieniądzu, który staje się tak wielką dobroczynnością i który wkradł się praktycznie do każdego aspektu naszego życia. Czym że by była chociażby nasz wspaniała kultura bez rządowych dotacji czy nauka bez swoich sponsorów. Czy potrafili byśmy przeżyć chodź jeden rok nie mając ani grosza w ręku? Nie tylko nie, ale stali byśmy się wyklętymi owcami społeczeństwa, okrzyknięci bezrobotnymi leniami, pasożytami zdrowej tkanki. Tak więc chciał nie chciał musimy podpisać diabelski celigraf na sprzedawanie swojego ciała i umysłu potworowi zgoła bardziej niebezpiecznemu od diabła. To już nie ten stary „dobry” przedwojenny kapitalizm, który za pomocą granatowej policji tłumik chłopskie i robotnicze strajki za pomocą prochu. Analizując i rozumiejąc dawne błędy bestia wygląda dziś zgoła inaczej, tworząc właśnie wszechobecny tak wspaniale przyjęty przez publiczność Matrix. Wkrada się w wszelkie zakamarki naszego życia, odbierając nadzieję, która mogła by nas wyrwać z tego obłędu pozostawiając jedynie marchewkę na sznurku tak chętnie lansowaną przez wszelką władzę. I nie ma się tu co dziwić, bo nawet bestia za główny cel swej egzystencji uważa przetrwanie i przekazanie swoich genów na inne mniej rozwinięte państwa. To już nie ten sam co dawniej potwór mówiący gdzie twoje miejsce, pokazujący pod każdym słowem prawa na co go stać i tłumiący wszelkie nieposłuszeństwo. Trzymający robotnicze rodziny w wilgotnych piwnicach do póki ktoś z nich będzie jeszcze w stanie pracować za marną dniówkę, która ledwie starczy na chleb. Nie obiecujący niczego i pokazujący swoją bezlitosną postać. Jeżeli urodziłeś się nikim to i nikim umierałeś, nie miałeś prawa do żadnych przywilejów i nikt nie dawał ci szansy na wyrwanie się z swojej klasy. Dzisiejsza bestia jest zgoła odmienna nęci nas tą marcheweczką, co chwile ją pokazując i chowając. Nie ma już klas społecznych jest jedynie warstwa uprzywilejowana posiadająca pieniądze i reszta szaraczków, którzy wciąż myślą, że uda się im dosięgnąć marchewki. Dzięki czemu załatwiła sobie względny spokój przed większym niezadowoleniem społecznym, dość prostą definicją obecnego życia: „dziś mamy wolność i każdy jest panem swojego losu, o ile będziesz dobrze kombinował – czytaj: uczył się, kradł by cię nie złapano, wygryzał innych z stanowisk dostaniesz marchewkę. Jeżeli nie jesteś jeszcze na tyle dobry pozostaje jeszcze łut szczęścia w toto-lotku, bo w końcu ktoś tam trafia szóstkę. Zazwyczaj głośno się w tedy mówi o wielkiej wygranej, gdzie padły szczęśliwe liczby i jaka to dla zwykłego śmiertelnika niewyobrażalna kwota – później możesz być ty. Tak więc zdaje się nam iż większym prawdopodobieństwem od buntu i zabicia potwora, co zresztą z historii kończyło się nie najlepiej jest próba udania się do najbliższej kolektury i kupienia sobie losu, który otworzy nam drzwi do wszystkich luksusów tego świata. Prawda, że skreślenie sześciu cyfr jest znacznie prostsze od drukowania tysięcy ulotek i liczenie się z tym, iż pozyskamy wystarczą ilość podobnie myślących ludzi by podciąć nogi glinianemu kolosowi. Jednocześnie pamiętamy, że kolos godzi się na drobne bunciki jednocześnie tłumiąc bardzo brutalnie przy pomocy policji i mediów wielkie protesty społeczne jakie miały miejsce ostatnimi latami. Tak by zwykły człowiek postrzegał to jako nie groźne wybryki bandy zidiociałych debili, którzy niewiele się różnią od zadymiarzy z meczów piłki nożnej. Media pozostają w tym momencie zachwycone, że coś się dzieje i mogą się wykazać. Są na tyle bezmyślne, że częstokroć nie raczą ruszyć palcem w celu pozyskania obiektywnego materiału, a jedynie kopiują zasłyszane oficjalne komunikaty nie wychylając się z szeregu. Bo czym że jest dziennikarz jak tylko człowiekiem wykonującym swoją pracę i tworzącym coś co każe mu zwierzchnik. Ile to razy słychać było o pisarczykach, którzy to swe pióro oddawali raz za razem to lewicowym pismom to prawicowym tworząc w taki sposób jak wymagał tego właściciel. Nie wymagajmy więc od nich obiektywizmu, bo nie mają go za grosz. Włączając tv czy radio ileż to razy słyszeliśmy o tym gdzie bywa prezydent czy premier o wznowieniu lub zamknięciu jakiś zakładów nie informując zupełnie o głodzie w Somalii, konflikcie zbrojnym w Chiapas, masowych mordach w Timorze Wschodnim, represjach w Tybecie czy wysiedlaniu Kurdów. Czemu tematy zdawało by się ważniejsze są zupełnie pomijane? Czy te miejsca są zbyt daleko od nas czy raczej nasze władze mają interes by nie wtrącać się w „wewnętrzne” sprawy innych krajów. Jakaś to hipokryzja gdy gada się o prawach człowieka, ale tylko do momentu gdy to nie przysporzy nam ono kłopotów czy strat materialnych. Cóż nas w tedy obchodzą więźniowie polityczni w Chinach, gdy możemy na tym stracić miliony dolarów. No może gdzieś na uboczu prezydent nieśmiało szepnie słówko by móc o sobie mówić jako o osobie walczącej o pokój i sprawiedliwość. Tego wymaga racja stanu. A czym że jest ta racja stanu, jak wygląda i kto o niej decyduje? MY? Nie my w wieku 7 lat z płaczem wychodzimy wyganiani przez rodziców do szkoły, która to podobno ma nas przygotować do wejścia w dorosłe życie. Uczymy się o naszych wielkich bohaterach narodowych z przed 500 lat, którym to tak wiele zawdzięczamy. Liczyć aby nikt nas nie okradł w interesach lansując nam model porządnego wzorowego ucznia umiejącego powtórzyć wszystko za panią by ta skakała pod sufit. To właśnie wzorowy uczeń a raczej wzorowy przyszły obywatel co to chodzi na wybory i jest świadomy swoich odpowiedzialnych decyzji wybierze kolejnych godnych przedstawicieli narodu. Nasz Matrix powoli nabiera kształtów i odnajdujemy swój trybik bez którego to podobno cała machina by się zawaliła. Bez względu jak by się jej nie zwano narodem czy państwem. Nie zapominajmy jednak o jednostkach słabych i nie mogących się przystosować do zastanej rzeczywistości uciekającej bądź to w alkohol bądź w fundamentalizm religijny. Nie mogąc zrozumieć, a tym bardziej znaleźć się w tym wszystkim rezygnują zupełnie z jakiejkolwiek walki oddając swoje życie stając się żywymi trupami. Bo jak można by nazwać człowieka, który sam nie wie co się z nim dzieje. Żyjący w amoku w stworzonych przez siebie ramach co jest dla niego słuszne bóg czy alkohol. Odcina się od świata zamykając się w sekcie lub pije na umór nie pamiętając jaki dzień tygodnia. Czy naprawdę aż tak bardzo są różni , no może wygląd najwyższego jest nieco inny. Jeden z nich widzi swojego boga na własne oczy drugi tylko próbuje sobie go wyobrażać.
Pozostaje więc na koniec pytanie: co jest dobre? Jakie prawa moralne powinny być respektowane? Przecież są to tak abstrakcyjne pojęcia zmieniające swoje znaczenie w zależności od okoliczności. Dziś pozostaje tylko jedne podstawowe stwierdzenie: „ od ciebie też zależy jak długo będziemy zmuszani na to wszystko patrzeć i czy coś w końcu się zmieni. To wszystko zależy ciągle od nas o ile będziemy w stanie otworzyć oczy i zabić bestie.”