Biedaemerytury, czyli perspektywa 13 proc. przeciętnego wynagrodzenia
W nowym systemie emerytalnym wprowadzonym przez reformę w 1999 r. świadczenia mogą być niższe nawet o połowę niż obecnie. Skończą się bowiem dotacje państwa i liczyć się będą tylko nasze składki. Z tego powodu więcej osób będzie żyć na skraju biedy.
Dziś najniższe świadczenie z ZUS dostaje ponad 400 tys. emerytów i rencistów. Co miesiąc muszą wyżyć za 635 zł na rękę. To tylko o blisko 300 zł więcej niż minimum egzystencji szacowane przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych. Jak wynika z raportu b. wiceminister pracy Agnieszki Chłoń-Domińczak i Pawła Strzeleckiego z Instytutu Statystyki i Demografii SGH, emerytura minimalna stanowi dziś 22 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
Jeśli taka relacja "pensja-emerytura" utrzyma się w przyszłości, to za 30 lat najniższe świadczenie będzie pobierać aż 41 proc. kobiet i 3 proc. mężczyzn. To wariant optymistyczny. W wariancie pesymistycznym emerytura minimalna będzie tak niska, że osoby ją pobierające będą żyć jeszcze biedniej. I właśnie to nam grozi. Bo, jak wynika z raportu, emerytury minimalne w stosunku do przeciętnej pensji mają maleć. Już za 14 lat może to być tylko 13 proc. takiego wynagrodzenia!
Problemem jest też np. półtoramilionowa armia osób zatrudnionych na umowę-zlecenie i o dzieło, a także z szarej strefy. Oni w znaczącej części przypadków nie mają szans nawet na minimalną emeryturę. Będą musieli żyć za 200-300 zł. Powód? Nie będą mieli odpowiedniego stażu pracy.