Caffentzis: notatki na temat kryzysu finansowego

Gospodarka | Publicystyka

0. Niniejsze notatki na temat kryzysu polityczno-finansowego zostały napisane w ciągu ostatniego miesiąca, gdy wiele amerykańskich korporacji finansowych zostało de facto znacjonalizowanych w wyniku bankructw banków komercyjnych i inwestycyjnych.

Jak wiadomo, nawet najbardziej uległe związki zawodowe i stowarzyszenia emerytów nie zostały zaproszone do negocjacji w sprawie ustaw Kongresu umożliwiających ostatnie działania rządu.
Czy brak uwagi poświęconej prawom pracowników jest związany z taktyką “szoku” stosowaną przez administrację Busha w celu przeforsowania „ratunkowego” ustawodawstwa? Być może, ale wydaje się, że kwestie pieniądza i bezpośrednio powiązanego z nim sektora finansowego od ponad wieku są niedostępne dla klasowej analizy z punktu widzenia pracowników. (Ostatnim razem świadoma klasa pracująca dyskutowała o pieniądzu podczas wyborów w 1896 r., gdy decydowały się losy wymienialności dolara na złoto.)

Te notatki mają na celu zaproponowanie takiego rozumienia kryzysu, które opiera się na analizie walki klasowej prowadzonej w USA i w innych krajach w ciągu ostatniego dziesięciolecia. Wydaje mi się, że skoro ucisk klasowy wygenerował obecny kryzys, zrozumienie dynamiki walki klasowej może nam pomóc znaleźć wyjście z kryzysu, które da nam większą możliwość wpływu na rzeczywistość.

1. Kryzysy finansowe są trudne do zrozumienia z pozycji polityki klasowej, gdyż po dziś dzień ogólnie przyjęty model walki klas opiera się na modelu fabryki, gdzie kapitalistyczne firmy kupują za wynagrodzenie siłę roboczą pracowników.

Praca oraz maszyny wraz z innymi środkami tworzą produkt, sprzedawany z zyskiem. Pracownikom każe się pracować ciężej, dłużej i w bardziej niebezpiecznych warunkach, żeby zwiększyć zysk. Pracownicy reagują na takie warunki pracy na różne sposoby, od posłuszeństwa, poprzez wiele rodzajów biernego oporu, do strajków i przejęć fabryk. Kapitaliści ze swojej strony opracowują strategie oporu wobec oporu. Ta walka może przyjąć najróżniejsze formy (czasem użyta zostaje wyrafinowana nauka socjologiczna i psychologia, a czasem po prostu brutalna siła, mordy i tortury). Jednak model fabryki jest modelem prostym: pracownicy stawiają opór wyzyskowi, a kapitaliści stawiają opór oporowi. Zyski i płace najczęściej są odwrotnie proporcjonalne. To pozornie proste, ale sytuacja może się skomplikować, gdy w walce stosuje się wiele podstępów i sztuczek wobec przeciwnika (a także wobec tych, którzy starają się zrozumieć to, co się dzieje).

Korporacje finansowe (banki, korporacje hipoteczne i inne firmy działające na rynku pieniężnym) zdają się nie przystawać do modelu walki klas. Dlaczego tak się dzieje? Są przynajmniej trzy główne powody.
Po pierwsze, pieniądz jest całkiem innym „produktem”, niż fizyczne przedmioty, takie jak samochody, czy usługi masażu. Jest w tym coś tajemniczego. Pieniądz często opisuje się filozoficznymi słowami, takimi jak „magia", „abstrakcja”, „fetyszyzm”, „uniwersalność”. Zwykłe zasady dotyczące innych towarów przestają obowiązywać. Pieniądz jest niezwykły, gdyż można go wymieniać na wszelkie inne towary, co nie jest możliwe w przypadku żadnego innego towaru.
Po drugie, choć firmy przemysłowe i handlowe muszą się opierać na produkcji i sprzedaży nie-pieniężnych towarów, żeby zarabiać, firmy finansowe tworzą „pieniądz z pieniądza". Można odnieść wrażenie, że te firmy działają w abstrakcyjnej próżni. To potęguje osobliwość firm finansowych i sprawia, że w ciągu całej historii kapitalizmu wzbudzały zarówno fascynację, jak i wrogość ze strony kapitalistów i pracowników.

Po trzecie, firmy finansowe mają inne źródła dochodu, niż inni kapitaliści i pracownicy – zysk z odsetek. Może to być zysk z pożyczek dla kapitalistów (którzy pokrywają odsetki ze swoich zysków) lub pracowników (którzy pokrywają odsetki ze swoich pensji). Innymi słowy, wartość tworzona przez firmy finansowe jest tak naprawdę tworzona "gdzie indziej" przez pracowników pracujących dla nie-finansowych kapitalistów. Również pracownicy firm finansowych są wyzyskiwani - np. przez zmuszanie ich do pracy w nadgodzinach i wypłaty w bezwartościowych akcjach. Jednak przychody właścicieli firm finansowych nie biorą się z wytwórczej pracy ich pracowników. Przychody mają swoje źródło w zyskach i płacach tych, którzy otrzymują pożyczki. W większości przypadków, nie są to pracownicy firm finansowych.

Skąd wzięło się prawo do zarabiania na odsetkach? Jak zostało ustalone? Te pytania nie dają nam spokoju. W społeczeństwie, w którym praca jest źródłem wartości, odsetki wydają się osobliwym „tworzeniem wartości z niczego”!

2. W każdym z wymienionych punktów, firmy finansowe nie pasują do fabrycznego modelu walki klas.

Istnieje jednak pewna forma walki, z którą spotykają się firmy finansowe od czasów starożytności: walka dłużnika z wierzycielem. Gdy pożyczkodawca pożycza pieniądze osobie lub firmie, dłużnik obiecuje spłacić dług wraz z odsetkami w przyszłości. W czasach starożytnych za niedotrzymanie słowa groziła utrata wolności lub okaleczenie (tzw. „funt ciała", który wierzyciel mógł wyciąć z ciała dłużnika zalegającego z płatnością). Współczesny kapitalizm przewiduje sankcje karne w najbardziej skrajnych przypadkach. Niezdolność do spłacenia kredytów skutkuje bankructwem firm kapitalistycznych i niszczy własność i przyszłe przychody pracowników. Opór polegający na niespłacaniu długu jest czymś innym, niż walka o lepsze wynagrodzenie (które i tak ze swojej natury łączy się z wyzyskiem).
To jasne, że obecnie w USA ma miejsce walka na polu finansowym. Jak należy ją rozumieć? Pracownicy przeciwko kapitalistom? Dłużnicy przeciw wierzycielom? Czy coś całkiem innego? Jakie polityczne żądania są wysuwane podczas tego kryzysu?

3. Aby odpowiedzieć na te pytania, musimy powrócić do podstaw i zastanowić się, jak podstawowe zasady mają się do współczesnego kapitalizmu.

Zanim przyjrzymy się poszczególnym elementom prawodawstwa "ratunkowego", zdefiniujmy elementy kapitalistyczne, które odgrywają w nim rolę: F: sektor finansowy, I: sektor przemysłowy i handlowy, oraz W: klasa pracująca. To może się wydawać nieco schematyczne, ale po pierwsze, ten schemat dotyczy milionów ludzi (w tym i mnie), a po drugie specjalnie rozbiłem to rozumowanie na etapy, aby uspokoić sztucznie rozpędzony przez rządzącą ekipę potok myśli o kryzysie.

Z pewnością w przyszłości przyda się bardziej dokładna analiza, która będzie uwzględniała fakt, że klasa pracująca ma wiele podziałów i hierarchii i że firmy kapitalistyczne nie tylko dzielą się na sektory, ale też funkcjonują w różnej skali. Co najważniejsze, musimy zdać sobie sprawę, że pracownicy, którzy odegrali największą rolę nie znajdują się na terytorium USA.
Zważywszy na te szczegóły, będziemy się zajmować relacjami i walką na linii F-I (sektorem finansowym, a sektorem przemysłowym i handlowym), F-W (sektorem finansowym, a klasą pracującą), oraz oczywiście W-I, klasą pracującą i sektorem przemysłowym i handlowym. Istnieje więc walka wewnątrz-klasowa obok walki międzyklasowej, tzn. walka pomiędzy płacami, a zyskami, pomiędzy płacami, a odsetkami, oraz pomiędzy zyskami, a odsetkami. Uwzględnienie płac w równaniu klasowym dotyczącym finansów jest bardzo ważne, gdyż w XX wieku nastąpiła bardzo poważna zmiana w naszym rozumieniu odsetek. (To jeden z powodów, dla których III tom Kapitału Marksa tylko w ograniczonym stopniu pomaga nam w analizie tego okresu).

W XIX wieku, oraz w poprzednich wiekach, pracownicy nigdy nie byli ważnymi graczami w świecie finansowym, gdyż nie dysponowali własnością, którą można było potraktować jako zastaw za pożyczki od instytucji finansowych i nie mieli oszczędności, które mogliby odłożyć w bankach. Wiele instytucji samopomocowych i banków spółdzielczych powstało w XIX wieku właśnie dlatego, że banki i instytucje finansowe uważały jedynie kapitalistów (dużych i małych) za swoich klientów. Robotnicy byli zbyt nieufni, by powierzać ciężko zarobione pieniądze w ręce kapitału finansowego. Dziś, sytuacja się zmieniła. Skutkiem tego, gdy mówimy dziś o kryzysie finansowym w XXI wieku, musimy mówić o konflikcie międzyklasowym, oraz konflikcie pomiędzy różnymi frakcjami kapitału.

4. Jakie jest źródło kryzysu finansowego i “planu ratunkowego”?

Na pierwszy rzut oka, wydaje się, że to taki sam kryzys, jakich wiele było w historii. Dłużnicy nie byli w stanie spłacić kredytów, a firmy finansowe nie były w stanie udzielać nowych pożyczek. Zamiast pieniędzy tworzonych z niczego, mamy pieniądze tworzące nic.

Ten kryzys jest powiązany ze współczesnymi warunkami, gdyż (a) jego źródłem jest kondycja amerykańskiej klasy pracującej, oraz (b) globalizacja przepływów finansowych.

Ten kryzys jest spowodowany przez niewypłacalność właścicieli domów wywodzących się z klasy pracującej, a nie niewypłacalność kapitalistów, którzy nie są już w stanie sprzedać po wystarczająco wysokiej cenie swoich produktów, aby spłacić swoje pożyczki (to był scenariusz kryzysów w XIX wieku). W tym przypadku, wynagrodzenia pracowników nie były wystarczające, by spłacić odsetki i główną kwotę kredytów na zakup domów. Gdyby w ciągu ostatnich lat pracownicy otrzymali znaczące podwyżki, na jesieni 2008 r. nie doszłoby do kryzysu. Pracownicy mogliby nadążyć za rosnącymi stopami procentowymi osobliwych umów hipotecznych, które podpisywali. Jednak podwyżek wynagrodzeń nie było, a zjawisko stagnacji płac narastało właśnie wtedy, gdy rynek nieruchomości przeżywał gwałtowny wzrost, a ceny domów szybko rosły. Tak więc można powiedzieć, że brak skutecznej walki o wynagrodzenia w USA w XXI wieku jest jedną z głównych przyczyn obecnego kryzysu finansowego.

Drugim aspektem kryzysu jest ograniczenie dopływu nowych inwestycji do systemu finansowego USA. Potężny dopływ kapitału do sektora finansowego (pochodzącego zwłaszcza z Chin) umożliwiał amerykańskim firmom finansowym oferowanie kredytów hipotecznych i kredytów dla kapitalistów i pracowników. Słowo "przepływ" jest ważne, gdyż dopóki nowy kapitał wciąż napływał, „złe długi” można było zbilansować i opóźnienia w płatnościach nie stanowiły poważnego problemu. Jednak gdy mechanizmy opóźnienia płatności zaczęły być w znacznym stopniu ograniczane, stare kredyty nie mogły już być spłacane, a nowe nie mogły dojść do skutku.

Moją teorią jest, że Chiny z dwóch powodów znacznie ograniczyły przepływ pieniądza do USA. Po pierwsze, spadło tempo rozwoju gospodarczego w Chinach. To oznacza, że średnia stopa zysku w Chinach zmalała. Drugim powodem jest to, że chińskim pracownikom ostatnio udało się drastycznie zwiększyć swoje zarobki i polepszyć warunki pracy. To spowodowało większe inwestycje kapitału chińskiego w samych Chinach i koncentrację planów gospodarczych na rynku krajowym. Te tendencje wpłynęły w negatywny sposób na przepływ chińskich inwestycji do sektora finansowego w USA i spowodowały po części, że rząd USA musi wkroczyć, by pokryć braki.

Widać więc, jak kryzys hipoteczny w USA jest skutkiem sytuacji dwóch proletariatów: (1) amerykańskiego proletariatu niezdolnego do zwiększenia swoich zarobków (w ciągu ostatnich kilku lat nie było żadnych znaczących strajków w USA), oraz zależności pracowników od kredytu i kapitału w zaspokajaniu podstawowych potrzeb (we wcześniejszych okresach tego rodzaju problemy mieli raczej rentierzy), oraz (2) sukcesu proletariatu chińskiego, osiągniętego drogą tysięcy strajków i protestów, w zwiększeniu płac i wymuszeniu inwestycji w reprodukcję społeczną.

5. Po rozpoznaniu przyczyn zakorzenionych w walce klas, przyjrzyjmy się "ustawie ratunkowej" traktując ją jako zbiór „umów” pomiędzy frakcjami współczesnego kapitału (koordynowanych przez państwo).

Wspominając o „umowie”, mam na myśli niepisaną umowę, która czasem jest wyrażona wprost, stanowiącą podstawę sformułowań prawnych umów społecznych. Chcę przez to podkreślić, że idea umowy społecznej jest zbyt formalistyczna i nie oddaje tych aspektów umowy, które są zależne od stanu relacji władzy we wciąż trwającej i nie kończącej się walce. Przeciwne strony mogą się zgodzić co do zasad walki, aż do momentu, kiedy faktycznie podejmą walkę.

Zobaczmy teraz pokrótce, jak każdy z tych sektorów jest traktowany przez państwo:
F (sektor finansowy): ten sektor wyraża zgodę na wciąż zapowiadane ograniczenie swobody działania i regulacje rządowe przepływów pieniądza. Wyraża też zgodę na przynajmniej tymczasową nacjonalizację niektórych gałęzi sektora. W zamian za to, otrzymuje "uspołecznienie długów" na wielką skalę (i wcale nie tylko na rynku kredytów subprime). W domyśle zakłada się, że to uspołecznienie nie będzie wymuszało konfliktów interesów (tzn. że pracownicy rządu dokonujący wyboru długów do wykupienia nie będą uwzględniać tylko i wyłącznie interesów rządu).
I (sektor przemysłowy i handlowy): ten sektor zgadza się wspierać "plan ratunkowy" sektora finansowego, w zamian za gwarancje rządowe stałego dostępu do kredytu (koniec "kryzysu kredytowego") i niepisanego uznania zasady "zbyt duży by upaść" - która oznacza, że duże firmy przemysłowe zostaną uratowane, podobnie jak firmy z sektora finansowego.

W (klasa pracująca): ta klasa zgadza się na drastyczną obniżkę płac w postaci inflacji napędzanej długami i dewaluacji waluty, czy kradzieży funduszów socjalnych, lub obu naraz, w zamian za powrót do względnie pełnego zatrudnienia w stosunkowo szybkim czasie.

Konfiguracja relacji pomiędzy F, I i W w najbliższej przyszłości wygląda następująco:

F-I (relacje pomiędzy odsetkami, a zyskiem i finansowymi i przemysłowymi kapitalistami). W nadchodzącym okresie wieczny konflikt pomiędzy sektorem finansowym (i jego odsetkami) a sektorem przemysłowym i handlowym (i ich "zyskami przedsiębiorstwa") ożywi się nieco po okresie hegemonii sektora finansowego. Retoryka ekonomiczna będzie pełna zjadliwych uwag o szamanach finansowych i ich pseudonauce i potrzebie "prawdziwych" inwestycji (zwłaszcza w sektorze energetycznym).

F-W (relacja pomiędzy wynagrodzeniami i odsetkami, klasą pracującą, a kapitalistami finansowymi). W nadchodzącym okresie będziemy świadkami niezwykłego dążenia do obniżenia płac, wraz z żądaniami anulowania długów, a z drugiej strony z drakońskimi sankcjami za złamanie umów kredytowych, za opóźnienia w spłatach hipotek i za opóźnienia w spłacaniu kart kredytowych.

I-W (relacja pomiędzy płącami a zyskiem, czyli pomiędzy pracownikami i kapitałem przemysłowym i handlowym). Hasło "społeczeństwa właścicieli" lansowane przez administrację Busha będzie się wydawało dość dziwne. Starania podejmowane przez pracowników, by odzyskać poprzedni poziom zarobków nie będą już polegały jedynie na „finansowym” wyjściu z sytuacji (przez nabycie akcji, lub domu), ale będą musiały opierać się na bezpośredniej konfrontacji z kapitałem wokół płac.

Wszystkie klasy i sektory są zgodne co do tego, że większa część ideologii i część praktyki neoliberalizmu odejdzie w zapomnienie. „Rząd” stawia teraz na „zarządzanie” na wszelkich poziomach ekonomii (oczywiście, państwo nigdy nie zamierzało obumierać, jak w ciągu ostatniej dekady uważali myśliciele postmodernistyczni). Rozwój wydarzeń po 11 września i inwazje Iraku i Afganistanu pokazały, że pozbawiony centrum, "płaski" świat globalizacji jest jedynie hasłem reklamowym, a nie rzeczywistością. Powrót do państwa policyjnego i "wojny z terroryzmem” pokazał, że internet nie jest obszarem swobodnej komunikacji, że działająca w błyskawicznym tempie, skoncentrowana na przyszłości gospodarka osiągnęła swój kres wraz ze spadającymi cenami akcji, bankructwami banków inwestycyjnych, przejęć domów przez banki i miasteczkami namiotowymi.

Jest też jasne, że "umowa ratunkowa" będzie tylko tak silna jak jej efekty. Nie ma żadnych gwarancji, że kupowanie wartych miliardy dolarów "toksycznych" kredytów przywróci zaufanie do sektora finansowego, lub że przepływ kredytów wznowi się w stopniu umożliwiającym wzrost gospodarczy i że powrócą normalne z punktu widzenia historycznego poziomy zatrudnienia po okresie "zawirowań". Ponadto, niektóre części systemu mogą nie zgodzić się na umowę, którą wcześniej zaakceptowały gdy staną twarzą w twarz z żądaniami, które były zawarte jedynie w podtekście. Na przykład, jak zareagują pracownicy, gdy następna administracja postanowi zainwestować w fundusz ubezpieczeń społecznych w rynek akcji, który przeżył tyle spadków? Czy banki inwestycyjne nie zaprotestują wobec zbyt daleko idących regulacji? Czy upadek neoliberalizmu doprowadzi do silnego anty-kapitalistycznego ruchu w USA, czy do czegoś podobnego do faszyzmu? Tego rodzaju pytania są kluczowe dla zrozumienia ucieczki od modelu neoliberalizmu, której obecnie doświadczamy.

6. Krytycy neoliberalnej globalizacji mogą się cieszyć na widok losu swojego przeciwnika.

Ale tylko na chwilę, gdyż konsekwencje "planu ratunkowego" są ogromne i muszą być uważnie przestudiowane z punktu widzenia państwa i z punktu widzenia proletariatu.

Wielką debatę pomiędzy Chinami, a rządem USA, która trwała przez ostatnią dekadę, dotyczącą roli państwa w kapitalizmie, w tej rundzie wygrały Chiny. To ważna strategiczna konsekwencja „planu ratunkowego”, którą często przypomina się podczas dyskusji nad międzynarodowymi konsekwencjami kryzysu. „Plan ratunkowy” jest ideologicznym ciosem o ogromnej skali. Jak rząd USA może poważnie dążyć do finansowej deregulacji, gdy w tym samym czasie stosuje dokładnie przeciwstawną politykę? To prawda, że nie należy oczekiwać konsekwencji w świecie władzy. W końcu USA propagowało zniesienie dotacji do rolnictwa w krajach Afryki w tym samym czasie, gdy zwiększało własne subsydia dla rolników! Są jednak granice politycznej hipokryzji, a ponadto kraje takie, jak Chiny, do których się zwracają Stany Zjednoczone ze swoją doktryną deregulacji, są zdolne do przeciwstawienia się naciskom.
Model chiński, oparty na kontroli państwa nad sektorem finansowym i nad kursem wymiany, wyszedł z próby zwycięsko, przewyższając nie tylko rosyjską transformację z komunizmu do kapitalizmu, ale również obecną transformację USA z neoliberalizmu do postaci finansowego socjalizmu. Co dla całego systemu będzie oznaczać ponowna ingerencja państwa w organizację ekonomii w skali mikro? Neoliberalizm był politycznym, kulturalnym i ekonomicznym paradygmatem. Trudno przewidzieć, jak te obszary życia zostaną dotknięte zapaścią tej doktryny. Jak bardzo chiński model stanie się częścią polityki i kultury USA?

Czy ostatecznie klasa pracująca okaże się gotowa do wyciągnięcia społeczeństwa świata z kataklizmu neoliberalizmu? Internetowy i telefoniczny atak na polityków z Waszyngtonu, dzięki któremu upadła pierwsza próba przeforsowania "ustawy ratunkowej" dał pewne nadzieje, ale przecież w ciągu jednego tygodnia został przezwyciężony. Sądząc po słabnącej reakcji na "blitzkrieg" administracji Busha, wydaje się, że klasa pracująca nie jest jeszcze gotowa. Audycje radiowe i petycje internetowe okazały się niewystarczające. Uznanie kredytów „subprime” za przyczynę kryzysu spowodowało naznaczenie jako „toksycznych” dążeń klasy pracującej do bezpieczeństwa mieszkaniowego i bezpieczeństwa poziomu dochodów. Zablokowanie kredytów i długoterminowa stagnacja płac będą miały poważne długoterminowe konsekwencje. Kapitał nie pozwoli pracującym Amerykanom na zostanie klasą rentierów (żyjących z wciąż rosnącej wartości akcji i kapitału ich domów). Pracownicy muszą więc wrócić na twardy teren walki o
płace – nawet jeśli sytuacja wydaje się bardzo niekorzystna.

George Caffentzis

Tekst opublikowany na Interactivist Info Exchange:
http://slash.autonomedia.org/

Ciekawy tekst, zwłaszcza

Ciekawy tekst, zwłaszcza ważne jest podkreślenie dwóch rzeczy
1.Sam koniec neoliberalizmu jeszcze nic nie znaczy bo jeśli nic się nie będzie robić może go zastąpić np. faszyzm
2.Dlatego kapitalizm sam z siebie nie upadnie
(Ale w tytule powinno być raczej "Uwagi na temat...")

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.