"Chiny w przededniu olimpiady" - refleksje po pierwszym dniu konferencji.
Dziś, w "Domie Muz" w Toruniu odbyła się dyskusja na temat alternatyw do bojkotu olimpiady w Chinach. Czwórka intelektualistów, posiadaczy szczytnego tytułu "Dr" przed nazwiskiem, z wielkim wysiłkiem próbowali odwieść słuchaczy od jakichkolwiek działań. Pierwszy głos zabrał dr. Moszyński, ekonomista z UMK, który, jak zwykle ekonomiści akademiccy, dowodził, jak to korzystna dla świata jest wymiana ekonomiczna z Chinami. Generalnie tezą, jaką próbował on przeforsować, głosiła "z Chinami nie mamy szans, wymiana z nimi jest korzystna, wszystkie nasze działania mogą się obrócić przeciw nam". Generalnie - sztampowe, zwykłe, ekonomiczne gadanie. Dr. Balcerzak, prawnika z Katedry Praw Człowieka UMK, dowodził, że nie możemy od Chin wymagać przestrzegania praw ukształtowanych na zachodzie, są one jeno szeroką ramą, którą należy dostosować do warunków kulturowych danego społeczeństwa. Nie wiem, czy wolność i godność człowieka są relatywne kulturowo. Jeśli przyjmiemy tę tezę, tylko czekać, jak jacyś nasi politycy postarają się ją nam narzucić! Zresztą z wielką pomocą prawników. Kolejną osobą, która brała udział w debacie był dr. Zdrenka, etyk i filozof z UMK. Jedyną rzeczą jaką miał do powiedzenia, było użalanie się, iż przedstawiciele innych dziedzin zabrali filozofom temat do dyskusji, zdominowali dyskurs publiczny. Poza tym nie powiedział nic twórczego. Spodziewać by się mogło, że po takim wstępie stanie po stronie etycznych, racjonalnych zasad, ale nie! Żadnego dowodu, żadnego zdecydowanego stanowiska. Jeśli tak się uprawia dzisiaj dyskusję etyczną - nie dziwi, że już nikt filozofów nie słucha.
Ale nieświetnym "bohaterem" wieczoru stał się dr. Adam Marszałek, właściciel wydawnictwa o jego nazwie. Działacz organizacji przyjaźni Polsko - Chińskiej, jak twierdzi, jedyna na świecie osoba z poza Chin, która ma legalnie działającą firmę w Państwie Środka. I generalnie mógłbym na tym zakończyć swój wywód. Wszystko co ten szanowny pan miał do powiedzenia krążyło w około kwestii cudu Chińskiego, wzrostu gospodarczego, wielkiej modernizacji i industrializacji. Jak pięknie tam jest! Jak wielkie inwestycje się tam odbywają! Cóż to za cudowne miejsce! Ciekawa była także jego wypowiedź pochwalna dla "sterowania społeczeństwem". Jak on był zachwycony tym, że władza z Pekinu tak strują poddanymi, że nie wybuchają żadne niebezpieczne powstania. Każdy włodarz był by z takiej sytuacji zadowolony. Ciekawe było także jak dr. Marszałek użył w jednym zdaniu słów (cyt. z pamięci) "demokracja, demokracja autorytarna, lub jak niektórzy to określają totalitaryzm" w odniesieniu do systemu Chińskiego. Jak to usłyszałem miałem pewien epistemologiczny zgrzyt. Czy ten człowiek nie rozumie, że używa słów sprzecznych ze sobą logicznie do opisania jednego zjawiska? Prawie nie pękłem ze śmiechu jak to usłyszałem! Było to prawie tak śmieszne jak ciągła, nachalna reklama, jaką prowadził. Brakowało tylko stoiska z książkami! Nie wytrzymałem do końca, zebrałem się 10 minut przed końcem debaty, nie dałem rady wytrzymać do końca tego bełkotu kapitalisty, uprawiającego nachalną propagandę pro-chińską, i reklamę tak własnej firmy jak i własnej osoby. Żałuje tylko, że z powodów zewnętrznych nie dam rady przyjść na drugi dzień konferencji. Może będzie ciekawsza...
P.S. Powyższy tekst opiera się na pamięci i własnych przemyśleniach Autora, bierze on, jako jedyny, odpowiedzialność za swoje słowa.