Strajk generalny w Indiach
Szykuje się generalny strajk w Indiach. Setki tysięcy chłopów protestują przeciwko wywłaszczaniu ich ziemi pod budowę fabryk, w tym fabryk chemicznych. Na ponad 9 tys. ha miały powstać zakłady chemiczne indonezyjskiej grupy Salim oraz stocznia. Mieszkańcy ponad 20 wiosek, których tereny miały być przeznaczone pod specjalną strefę ekonomiczną, rozpoczną protest w środę. W poprzednią środę 14 osób zostało zabitych w zamieszkach z policją, a ponad 1100 osób zostało aresztowanych. W odpowiedzi, chłopi się zbuntowali. Doszło do starć podczas piątkowego strajku generalnego w Bengalu Zachodnim. Chłopi chcieli zorganizować strajk generalny od poniedziałku, ale nie wszyscy zastrajkowali, więc nadal próbują go zorganizować.
- Po naszym trupie, fabryki nie przejdą, bez ziemi nie mamy z czego żyć! - krzyczeli protestujący w Nandigram.
Komuniści z Komunistycznej Partii Indii pomogli policjantom tłumić protesty. Natomiast maoiści i radykalni marksiści rebelianci biorą udział w buntach chłopskich.
W poniedziałek przeciwko przemocy i specjalnym strefom ekonomicznym wybuchły też zamieszki w Kalkucie.
Od 2005 roku obowiązuje ustawa, która pozwala tworzyć specjalne strefy ekonomiczne (w których ulgi podatkowe sięgają nawet 100 proc., a praca jest tak tania jak w Chinach).
Wcześniej masowe protesty przeciwko zabieraniu ziemi na strefy wybuchały w stanie Maharashtra - w okolicach Bombaju miały powstać strefy dla ponad 200 inwestorów.
Również koreański stalowy gigant POSCO miał zbudować kompleks hutniczy w stanie Orissa, ale właśnie z powodu protestów przeciw wykupowi ziemi inwestycja stanęła pod znakiem zapytania. Farmerzy z Dhinkia, jednej z wiosek, na których terenie miałyby powstać zakłady, nie chcą nawet słyszeć o sprzedaży ziemi. Zbudowali bambusową palisadę przed wejściem do wioski i nie chcą negocjować.