Czego atomiści nie mówili Japończykom
Nasze elektrownie są bezpieczne - te słowa Japończycy słyszeli latami od lobby nuklearnego. Teraz dowiadują się, że Fukushima nie miała zabezpieczeń przed tsunami.
Japoński rząd skrytykował firmę -TEPCO, która zarządza elektrownią Fukushima 1 za podanie mylnej informacji o ekstremalnie wysokim poziomie radioaktywnego jodu w jednym z reaktorów. Przedstawiciele firmy w telewizji przeprosili Japończyków, ale zastrzeżeń do niej jest coraz więcej.
Nie chodzi zresztą tylko o tę jedną firmę. Od dwóch tygodni eksperci nuklearni ukazują Japończykom kulisy dramatu - nadmierne wpływy lobby nuklearnego.
"To potężne środowisko, którego serce bije w ministerstwie handlu i przemysłu (METI)" - pisze francuski "Le Monde". Dla ministerstwa priorytetem było nakręcanie wzrostu gospodarczego. Z kolei japońska agencja bezpieczeństwa atomowego nie spełnia swoich funkcji, bo ponoć ma za mało środków. Ale również dlatego, że to właśnie ona wraz z TEPCO, całym sektorem jądrowym i koncernami, które budują elektrownie jak Hitachi i Toshiba, podlegają ministerstwu. To lobby, w którym wszyscy się znają - emerytowani urzędnicy z ministerstw czy agencji związanych z energetyką jądrową zasiadają w radach nadzorczych elektrowni.
Lobby obłaskawia media, zamawiając wielkie kampanie reklamowe, a kiedy uzna za stosowne, przemilcza niewygodne informacje.
Całość:
http://wyborcza.pl/1,75248,9336194,Czego_atomisci_nie_mowili_Japonczykom...