Da (liś) my radę!
11 listopada w Warszawie udało nam się zorganizować największą od wielu lat demonstrację antyfaszystowską. Generowanie przez część mediów i skrajną prawicę atmosfery strachu nie przyniosło rezultatu i ponad 1000 antyfaszystów i antyfaszystek przeszło w niedzielę głównymi ulicami stolicy. Listopadowa demonstracja była nie tylko aktem naszej odwagi, była także dowodem na to, że jesteśmy zdolni wspólnie zorganizować bezpieczną demonstracje, pomimo terroru nacjonalistycznych bojówek. Razem wyraziliśmy swój sprzeciw wobec polityki przemocy i wykluczenia jaką stosują polscy neofaszyści.
Demonstracja była okazją do wspomnień m.in. o Januszu Korczaku i Marku Edelmanie. Postaciach-symbolach sprzeciwu wobec ideologi faszyzmu. Podczas przemówień wspominano nie tylko ofiary nacjonalizmu i faszyzmu z czasów II Wojny. Pamiętamy także o późniejszych śmiertelnych ofiarach nacjonalistów: raperze zabitym pod klubem Hybrydy w latach 90′, chłopaku z Białegostoku, Maxwellu Itoi. Po raz pierwszy na antyfaszystowskiej demonstracji silnie akcentowany był sprzeciw wobec ekonomicznego wykluczenia, które jest nieodłącznym elementem ustrojów nacjonalistycznych.
Demonstracja była głośna i miała spokojny przebieg. Po przejściu Krakowskim Przedmieściem, zakończyła się bez przeszkód na Pl. Zamkowym.
Nie mają sensu jakiekolwiek porównania liczbowe w odniesieniu do innych wydarzeń, które miały miejsce tego dnia. 11 listopada na ulicach Warszawy chcieliśmy wykrzyczeć nasz antyfaszystowski sprzeciw tak głośno jak to tylko możliwe i to nam się udało.
Natomiast jak nacjonaliści świętowali nadejście 11 listopada? W Warszawie zaatakowali i pobili co najmniej dwie osoby uznane przez nich za “lewaków”. Uczestnicy tzw. marszu niepodległości, podczas trwających zamieszek zakatowali siedzibę stowarzyszenia Lambda, wybijając cegłami i butelkami szyby. We Wrocławiu neofaszyści napadli na znany skłot Wagenburg, jedna z osób obecnych na skłocie została brutalnie pobita.
Do refleksji skłaniają reakcje opinii publicznej na deklarację nacjonalistów o powołaniu formacji politycznej i paramilitarnej przybudówki. Wydaje się, że media nadal nie są w stanie wyjść poza wykreowaną w zeszłym roku wizję symetrycznych ekstremizmów. Rozwój neofaszystów jest bagatelizowany i ignorowany. W najradykalniejszym przypadku dziennikarze dają sobie prawo wyrazić lekkie zaniepokojenie powstaniem Ruchu Narodowego.
11 listopada udowodniliśmy, że mamy spory potencjał mobilizacyjny, ale przed nami praca nad przekonaniem społeczeństwa że problemem skrajnej prawicy nie jest problemem lewactwa, dotyczy każdego z nas.
Wszyscy jesteśmy Antifą. Niezależnie od jak wyobrażamy sobie kształt ruchu antyfaszystowskiego to 11.11 swój sprzeciw wobec neofaszystów pokazaliśmy wspólnie! Przed nami kolejne demonstracje. Widzimy się na mieście!