Do zatroskanych czytelników/czek CIA
Na Indymediach pojawił się wpis zatroskanego czytelnika, który na podstawie faktu, że przez półtora dnia nie było wrzucanych newsów i komentarzy, zawyrokował śmierć CIA (lub brak profesjonalizmu redakcji), czyli portalu uznawanego "niesłusznie, jako głos ruchu anarchistycznego w Polsce".
Spieszę z wyjaśnieniami, CIA nie było przez chwilę aktualizowane, bo redakcja, korzystając z dobrej aury, postanowiła zorganizować sobie spotkanie integracyjne połączone z konkretnymi działaniami na ulicy. I autor ma rację: nie, nie jesteśmy profesjonalistami i nie uważamy się za takich. Nie dostajemy za to kasy (wręcz przeciwnie, utrzymywanie serwerów kosztuje sporo). Profesjonaliści natomiast siedzą w Gazecie Wyborczej i Rzeczpospolitej.
Warto przypomnieć, bo wielu o tym czasem zapomina - Internet to jest zaledwie część rzeczywistości (choć dla niektórych, jeśli czegoś nie ma w Internecie, to nie istnieje) i dla większości redakcji CIA nie jest przestrzenią priorytetową. Zgodnie z zasadami anarchizmu nie dzielimy pracy na intelektualną i fizyczną. Nie oddzielamy teorii od praktyki. Każdy z nas zaangażowany jest w wiele działań w terenie i często po prostu wolimy wstać od kompa i zrobić coś konkretnego, do czego serdecznie zachęcamy wszystkich czytelników i wszystkie czytelniczki, zwłaszcza tych i te, którzy nic poza konsumowaniem treści nie robią. A "zatroskanym" anonimom mówimy nie martwcie się, po niezbędnych inwestycjach w sprzęt CIA nie tylko nie umarło, ale ma się coraz lepiej :-).
Oczywiście nic nie dzieje się samo z siebie. Mamy małe moce przerobowe, zajmujemy się wieloma rzeczami i brakuje czasu, a często energii, dlatego zachęcamy czytelników i czytelniczki do współtworzenia portalu, pisanie i tłumaczenie newsów oraz tekstów publicystycznych. Do it yourself. Rąk do pracy zawsze za mało zarówno w wirtualu jak i realu. A nade wszystko - róbcie coś w terenie i wysyłajcie z tego sprawozdania. Z pustego i Salomon nie naleje.
Pozdrowienia!