Dziennikarze zawsze wierni interesom pracodawców

Publicystyka

W najnowszym numerze tygodnika „Polityka” opublikowany został tekst pod tytułem: „Jak zażądać podwyżki, aby żyć dostatnio a pracodawca nie zbankrutował”.

Od razu można poznać, że „Polityka” to tygodnik o rodowodzie lewicowym. Autorka artykułu, Joanna Solska, dopuszcza bowiem, że żądania płacowe pracowników mogą być w pewnych warunkach słuszne. To nie to samo, co linia reprezentowana przez tygodnik „Wprost” i Polską Konfederację Pracodawców Prywatnych. Spektrum opinii jest zaiste imponujące: z jednej strony PKPP dokonująca analiz „zbyt drogiej siły roboczej w Polsce”, a z drugiej „Polityka” namawiająca pracowników do przejmowania się interesami pracodawców bardziej niż własną pensją! Paletę możliwości dopełnia Newsweek, który w marcowym wydaniu opublikował artykuł „Pracownik Pan”, sugerujący że nastały lepsze czasy dla pracowników, a gorsze dla pracodawców.

Gdybyśmy chcieli wybrać dla siebie odpowiednią „gotową-do-pomyślenia” opinię z „opiniotwórczego tygodnika”, moglibyśmy wybrać jedną z opcji:

- Pracownicy nigdy nie mają racji (chyba że nic nie mówią) i lepiej żeby byli zadowoleni, że ktokolwiek chce ich zatrudniać,
- Pracownicy mogą się czasem domagać skromnej podwyżki, ale broń boże! Żeby nie wpłynęło to negatywnie na pracodawcę!
- Pracownicy i tak już doprowadzili do upadku biznesu swoimi wygórowanymi wymaganiami płacowymi. Więc czas się opamiętać i znów pokornie zgiąć kark, albo nadejdzie pokaranie boskie: inflacja, recesja, pułapka kredytowa, itd. itp…

Niektóre z powyższych poglądów są na naszej scenie politycznej traktowane jako „lewicowe”. Zgadnijcie które, bo mi jest trudno.

Żadna z tych opinii nie odzwierciedla faktu, że pracodawca zawsze i wszędzie wyrzuci na zbity pysk pracownika, którego będzie mógł zastąpić tańszym. Chwilowa poprawa sytuacji na rynku pracy jest oparta na bardzo kruchych podstawach: owszem wyemigrowało mnóstwo specjalistów i ciężko już jest znaleźć wykwalifikowanego pracownika, ale niebawem napłyną do Polski pracownicy z krajów jeszcze biedniejszych i za ich pomocą pracodawcy będą mogli znów zaniżać poziom płac. Gdy to nastąpi, chór pismaków rzuci się do wychwalania kunsztu managerskiego pospolitych łotrów, którym znów uda się złapać rzesze pracowników za pysk „dla wspólnego dobra”.

Czy nie jest więc racjonalne, by pracownicy ZAWSZE I WSZĘDZIE mieli na uwadze tylko interes własny i interes swoich kolegów z zakładu i z branży, w kraju i zagranicą? Czas wreszcie powiedzieć, że pracodawca ma rację wtedy, gdy milczy. W jednym gryzipiórki broniące interesów kapitału przed zwykłymi ludźmi mają rację: konsekwentna walka o prawa pracowników jest sprzeczna z gospodarką kapitalistyczną opartą na maksymalizacji zysków i filozofią traktowania pracowników jak narzędzi, które można wymienić na tańsze i wydajniejsze.

Wiadomo

Wiadomo każda strona chce jak najlepiej dla siebie. Problem jest jednak w tym żeby każda miała w miarę równe szanse. Jeśli tzw. prawo stoi po stronie pracodawcy jedyną formą obrony jest solidarność pracownicza, (o którą niestety niezwykle trudno w dzisiejszym świecie). Zadziwiające jest, z jaką zajadłością pismaki bronią liberalnej gospodarki. W ogóle pełno jest durniów, którzy za lepsze resztki z pańskiego stołu będą bronić kapitalistów własną piersią i z narażeniem życia.

ale niebawem napłyną do

ale niebawem napłyną do Polski pracownicy z krajów jeszcze biedniejszych i za ich pomocą pracodawcy będą mogli znów zaniżać poziom płac.

Wystarczy, że będą zatrudniać mięso, które wcześniej odrzucali z rynku pracy. Chodzi o osoby po czterdziestce. Więcej tutaj:
http://www.tomasso.glt.pl/?p=52

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.