Egipt oraz Izrael: Armia poborowa - ludzie wypowiadają się
Witam czytelników oraz czytelniczki ponownie. Udałem się daleko o wiele setek km od Kairu by ochłonąć z przeżytych niebezpiecznych sytuacji, dzięki temu mogę porozmawiać z ludźmi, którzy sami wypowiadają się na tematy, które mnie interesują i możliwe że i Was.
Poruszę temat armii egipskiej, lecz także odniosę się do moich obserwacji z Izraela. Wcześniej miałem okazje przebywać w Izraelu i Palestynie przez 3 miesiące. Arabowie i Arabki nie muszą iść do armii, lecz reszty społeczeństwa obowiązuje pobór przymusowy. Z rozczarowaniem słuchałem oraz dyskutowałem (jeśli dało rade) z Izraelczykami (obu płci) na temat armii, gdyż większość społeczeństwa jest nastawiona do armii bardzo pozytywnie, wyrażając nacjonalistyczny i patriotyczny entuzjazm. Tylko kilka procent społeczeństwa izraelskiego jest przeciwnych działaniom armii czy to na terenach okupowanych w Palestynie czy wobec zachowań żołnierzy w stosunku do aktywistów/aktywistek, bezdomnych, uchodźców/emigrantów, Palestyńczyków z izraelskim dowodem tożsamości. Tylko 4 procent społeczeństwa (wiadomo omijamy Palestyńczyków i Palestynki w Izraelu) sprzeciwia się wojsku (ten odsetek trzeba jeszcze podzielić na tych politycznie świadomych i na tych sprzeciwili się z innych powodów jak niechęć rozstania się z partnerem/partnerka itp). Co ważne ten mały odsetek politycznie świadomych obdżektorów działa aktywnie uczestnicząc w rożnych informacyjnych akcjach jak i demonstracjach czy akcjach bezpośrednich, a są to naprawdę odważne osoby narażające się na areszt, postrzelenie ostra amunicja, kula gumowa czy granatnikiem gazowym. W areszcie są bici aktywiści.
Powoli ludzie w Izraelu organizują coraz więcej akcji jak i demonstracji w obronie praw człowieka czy praw cywilnych, co tym idzie jest szansa że się zmieni stosunek ludzi do armii jak będą ubożeć.
Powróćmy do Egiptu teraz. W Egipcie jestem ponad 5 tygodni. Wcześniej pisałem o niechęci Beduinów na Synaju do armii, co wiąże się z zabieraniem im wolności do której są przyzwyczajeni (mowa o mężczyznach żyjących tradycyjnie, lecz także o tych którzy maja biznes z turystami i są niezależni finansowo od państwa, na własną rękę pracując). Ogromne demonstracje sięgające 2 milionów w stolicy Kairze jak i również duże w innych miastach przeciwko dyktaturze wojskowej pokazują niechęć społeczeństwa egipskiego do SCAF czyli armii jak i samej policji.
Tak jak w przypadku Izraela jest poparcie dla armii tak w Egipcie sytuacja jest diametralnie inna. Nie tylko z tego powodu że ludzie maja dość korupcji, nadużywania władzy policji i armii mordujących cywili, aktywistów/aktywistki, torturujących i bijących na ulicach czy w swoich jednostkach, czy strzelających to emigrantów próbujących przedostać się do Izraela będącego przystankiem do ich dalszej podroży. Tu w Egipcie pobór jest przymusowy jak w Izraelu, lecz nie obejmuje kobiet. W Izraelu pobór jest na 3 lata dla obu płci. W Egipcie w zależności od tego czy mężczyzna uczęszczał do szkoły oraz na studia, przydziela się mu od 2 do 3 lat zabrania wolności.
Ludzie unikają wojska, i nie słyszałem o przypadku jak dotąd by ktoś dobrowolnie szedł w obecnych czasach do armii mimo przymusu. Jak wszędzie władza ma głęboko w poważaniu co myśli obywatel i nie myta się o opinie go tak i w Egipcie nie jest inaczej.
Moi rozmówcy opowiadają o łapankach mężczyzn na ulicach. Armia i policja łapie ich i sprawdza wiek mężczyzn oraz czy odbyli służbę wojskowa. Ci którzy są bardzo młodzi powiadamiani są, że następnego dnia lub w bardzo krótkim odstępie czasu zostaną zabrani do wojska jeśli sami nie stawia się w terminie. Ci, którzy są starsi bez jakiejkolwiek skończonej szkoły są natychmiast zabierani w kajdankach za wymigiwanie się od służby.
Tak też było w jednej południowej egipskiej miejscowości, gdzie chłopak w strachu przed wojskiem żegnał się z moimi rozmówcami. Został poprzedniego dnia wyłapany i nakazano mu odbyć służbę wojskową.
Łapanka na młodych mężczyzn jest przeprowadzana na większa skale w związku z sytuacja w kraju, protestami przeciw dyktaturze i rządowi. Rząd bez tych chłopaków nie miałby komu dawać broni oraz tarcz, czołgów i scottów, a co tym idzie byłby słaby i szybko ludzie zmietli by go z ziemi. Władza boi się i zmusza młodych mężczyzn do obrony jej kapitału.
Jak moi rozmówcy opowiadają z własnych przeżyć, w wojsku stosowane są tortury jak i przemoc fizyczna wobec poborowych.
Tu dyktatura może szybko się posypać jeśli poborowi odrzuca broń i zrzucą mundury przyłączając się do ludzi w większej skali niż przed rokiem podczas rewolucji, która była wymierzona głównie w dyktatora Mubaraka. Teraz protesty wymierzone w armię i policję mogą podziałać mocniej, jak i sama przemoc wobec ofiar łapanek. Kto wie czy nie będzie zbrojnego buntu samych poborowych. Można gdybać co będzie, jedno jest pewne, że protesty wobec dyktatury wojskowej nie ustają i świadomość polityczna rośnie.
Wcześniej gdybałem w publicystyce, że ludzie nie dadzą się omamić Bractwu Muzułmańskiemu w rocznice rewolucji i zamienić ją w święto, i zamienić rocznicę rewolucji w kontynuacje. Tak się też stało. Oby Ludzie nie stracili siły i gniewu organizując się sami.
Pozdrawiam