Eks-anarchista "relaksuje się" z Sarkozym
Prawie 40 lat temu prezydent De Gaulle wydalił z Francji rudowłosego niemieckiego studenta z delikatnym uśmiechem. Czerwony Danny, urodzony we Francji anarchista niemiecko-żydowskiego pochodzenia został oskarżony o podburzanie do powstania w maju 1968 roku.
Wczoraj ten sam człowiek, cały czas (albo właśnie) czerwnonowłosy, ale zwany teraz Zielonym Dannym, został zaproszony przez człowieka mówiącego o sobie jako o następcy De Gaullea. Po raz pierwszy w swojej długiej, burzliwej, błyskotliwej i przemyślanej karierze politycznej 63-letni Daniel Cohn-Bendit postawił swą stopę w Pałacu Elizejskim.
Jako europarlamentarzysta z niemieckiej Partii Zielonych i lider tej formacji w Europejskim Parlamencie, pan Cohn-Bendit został zaproszony na spotkanie z Nicolasem Sarkozym, który będzie sprawował prezydenturę nad Unią Europejską przez sześć miesięcy od 1 lipca bieżącego roku. To było uroczo osobliwe spotkanie, mając na uwadze kampanię Sarkozego, w której eksponowanym obiektem nienawiści uczynił „spuściznę maja 1968”. Jako prezydent obiecał „zlikwidować” nikczemny moralny wpływ jaki miał ów ruch - jak twierdzi – na zanik różnicy pomiędzy „dobrem a złem, pięknem i brzydotą, prawdą i kłamstwem.”
Jednak teraz pan Cohn-Bendit jest pro-rynkowym, zdeklarowanym Europejczykiem, działaczem na rzecz środowiska. Właśnie skończył prace nad książką, której był współautorem - „Zapomnieć 1968”. Pozostaje jednak gorliwym obrońcą „duchowego spadku rewolty studenckiej” i krytykiem Sarkozego. Czy zatem spotkanie tej dziwnej pary przebiegało w dobrych stosunkach? Jak najbardziej – tak jak to przystoi dwójce zawodowych polityków. Spotkanie zostało opisane jako „bardzo relaksujące”.
Były studencki buntownik podarował prezydentowi egzemplarz swojej książki. Na tytułowej stronie napisał: „Dla Nicolasa. Wobraźnia przejmuje władzę. Kiedy to się stanie? Zdrówka, Danny.”. Sarkozy przeczytawszy dedykację zaśmiał się i obiecał: „Przeczytam ją.”
Oryginalny artykuł (ang.): independent.co.uk