Głosowanie to jest to
Parę słów o świadomości społecznej. O nędzy publicznej dyskusji.
Zbliżające się wybory ujawniają poziom „autorytetów” oraz poziom „dyskusji”. Liczne manifesty zachęcające do udziału w wyborach stanowią idealny, empiryczny przykład tej nędzy. Spróbujemy zastanowić się nad przekazem medialnym starającym się przemienić w przykazanie. Pierwsze przykazanie demokracji: Głosuj, nie ważne na kogo.
Wypiszmy argumenty jakimi posługują się zwolennicy głosowania:
1. Głosowanie to istota demokracji
2. Głosowanie to obywatelski obowiązek
3. Należy głosować bo tylko głosowanie uprawnia do krytykowania rządu
4. Głosowanie jest równoważne z dbaniem o kraj
Cztery grupy argumentów przejawiają się najczęściej, wyrażane mniej lub bardziej literacko. Rozpatrzymy je po kolei z należytą uwagą.
Głosowanie to istota demokracji
Argument ten redukuje system demokratyczny do głosowania na określonych polityków. Okazuje się, że to czy mamy czy nie mamy systemu demokratycznego, zależy jedynie od formalnych procedur wyboru przedstawicieli. Jest to niebezpieczna redukcja usuwająca z pola widzenia kluczowe problemy demokracji, jak udział obywateli w podejmowaniu decyzji, partycypacje grup marginalizowanych, mniejszości, istnienie przestrzeni publicznej i możliwości prowadzenia realnej dyskusji, odpowiedzialności i kontroli przedstawicieli… W definicji formalnej redukcjonistów demokracja jest bezproblemowym, zastygłym systemem. Byle byś miał możliwość kogoś skreślić.
Głosowanie to obywatelski obowiązek
Czasami i patriotyczny. Argument ten należy do arsenału propagandy nie rzetelnej dyskusji. Oddziałuje na emocje, staje się piętnujący. W tej narracji osoba bojkotująca wybory jawi się jako nieodpowiedzialna, antypatriotyczna. Nie trzeba już argumentować, wystarczy obrazić.
Należy głosować bo tylko głosowanie uprawnia do krytykowania rządu
Mówi się tutaj, że tylko dając swoje poparcie politykom możesz potem narzekać. Zapomina się, że ci którzy używają tego argumentu, mają w kieszeni jeszcze jeden: Wybrałeś, to nie narzekaj. Nie wychodząc nawet poza system przedstawicielski, argumentacja ta jest słaba: co jeśli osoba nie widzi partii, której ma dać poparcie? Czy mamy głosować na PiS lub PO, tylko po to by ich potem móc krytykować. Prawo do krytyki przynależy mi na samej zasadzie bycia istotą rozumną. Mało tego, rozum zezwala mi na nie głosowanie, skoro system/kandydaci nie wytrzymują krytyki na starcie.
Głosowanie jest równoważne z dbaniem o kraj
Analogiczny problem jak w przypadku trzecim. Jeśli mam przekonanie, że żadna partia nie jest w stanie rozwiązać problemów społecznych, to głosowanie było by idiotyzmem. Są inne formy walki o lepszy świat.
Wszystkie argumenty redukują aktywność do głosowania, a nawet i demokracje. Jednocześnie przynależą do arsenału propagandy. Okazuje się, że zamiast dyskusji mamy nachalną propagandę starającą się maskować realne problemy. Nie ma dyskusji – są tylko reklamy.
I na koniec: Bojkotuje wybory bo opowiadam się za głębokimi zmianami, bo nie chce dawać przyzwolenia politykom na ich działania. Nie głosuje, bo jestem odpowiedzialny i nie chce np. by rząd któremu dałem legitymizacje bombardował Irak. Jedyną pewność, że tak się nie stanie, daje mi bojkot wyborów. Bombardowania, likwidacja szpitali, cięcia socjalne obywają się nie w moim imieniu.