Grecja w szponach MFW
Rząd Grecji uginając się pod narastającą presją rynków finansowych zwrócił się 23 kwietnia do Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego o pakiet ratunkowy wysokości 45 miliardów euro. Premier Jeorios Papandreu wyjaśniając ten bezprecedensowy wśród państw członkowskich Unii akt, powiedział – zwracając się do narodu greckiego – że nie miał innego wyboru, jak aktywować dostępne w nagłym wypadku pożyczki, uzgodnione zaledwie 10 dni wcześniej, po wielu miesiącach niezdecydowania co do tego, jak poradzić sobie z kryzysem.
Posunięcie Papandreu zostało dobrze odebrane przez rynki: wzrosły ceny akcji i wartość euro w stosunku do dolara. Jednak odpowiedzią na zwrócenie się o pożyczkę będą naciski ze strony nowych wierzycieli, żeby dokonać jeszcze większych oszczędności w wydatkach publicznych. To z kolei doprowadzi do zaostrzenia się niepokojów społecznych. Związki zawodowe i pracownicy budżetówki, którzy strajkowali 22 kwietnia, jednogłośnie orzekli, ze dalsza redukcja wydatków i podwyżka podatków doprowadzi do wybuchu społecznego. „Socjalistyczny” rząd Grecji, zmuszony przez międzynarodowy kapitał do drakońskich oszczędności znajdzie się pod jeszcze większą presją ze strony swoich obywateli.
Jak podaje guardian.co.uk, dochód przeciętnego Greka spadł o 30 procent, odkąd rząd pod presją MFW i partnerów z UE wprowadził nadzwyczajne środki w celu ograniczenia deficytu budżetowego. Wściekłość obywateli na MFW, którego interwencja jest przez nich powszechnie wyszydzana, ma więc solidne podstawy. Analitycy zwracają uwagę, że ta waszyngtońska organizacja nie zgodziła się jeszcze na szczegółowe ustalenia, a więc nie wiadomo, jakie postawi warunki. Wiele wskazuje na to, że kryzys w Grecji w najbliższych miesiącach może się pogłębić.
Jarosław Klebaniuk
lewica.pl