Hongkong: Państwo w służbie monopolu dezinformacyjnego

Świat | Gospodarka | Represje | Technika

Na fali kryzysu zaufania na giełdach, w Hongkongu rośnie fala "sabotaży kryzysowych". Różne prywatne osoby rozpowszechniają informacje o nadchodzącym upadku konkretnych instytucji finansowych radząc innym, aby wycofali z nich swoje fundusze.

Nie wiadomo, czy sponsoruje ich konkurencja, czy kieruje nimi panika, czy może mają lepszy dostęp do informacji i nie widzą już sensu ich ukrywać. Wiadomo natomiast że w sytuacji kryzysu informacja sama może stwarzać fakty dokonane. Osoby te są więc ścigane przez policję i zatrzymywane pod zarzutem "wykorzystywania komputera w przestępczych lub nieuczciwych zamiarach".
Niewątpliwie zapobiega to powstawaniu zbyt chaotycznych kanałów dezinformacji. Stwarzać giełdowe fakty dokonane mogą jedynie koncesjonowani komentatorzy i eksperci - prominentni uczestnicy kryzysowej gry.

Jak pisze GW: "W zeszłym tygodniu setki klientów szturmowały oddziały Bank of East Asia w Hongkongu i Singapurze, wycofując oszczędności w związku z niepotwierdzonymi doniesieniami o coraz trudniejszej sytuacji tego banku. Policja w Hongkongu zatrzymała też 11 osób w związku ze sfałszowanym pismem, informującym, że przeżywający wielkie trudności amerykański gigant ubezpieczeniowy AIG sprzedaje swą azjatycką filię. Firma AIG uniknęła w zeszłym tygodniu bankructwa, uratowana przez Rezerwę Federalną. W Hongkongu i Singapurze tysiące posiadaczy polis ubezpieczeniowych AIG wolało jednak ba wszelki wypadek spieniężyć te polisy".

Zobaczcie jak słaby jest

Zobaczcie jak słaby jest kapitalizm. To kolos na słomianych nogach. Giełda, jak widać, oparta jest wyłącznie na nastrojach graczy (nie konkretnych analizach, wartości materialnej, ale ulotnych nastrojach, owczym pędzie, plotkach i manipulacjach).
Słowo potrafi budować, ale potrafi też burzyć. Pamiętajcie o tym. Już czas.

Kapitalizm

Widzisz Brzoza. Nie do końca tak jest. Wzrost i spadek koniunktury jest normalną spraawą, jednak niepotrzebnie miesza się w to państwo. Kilka banków by upadło a na ich miejsce powstałyby nowe. Gorzej gdyby doszło do konsolidacji rynku.

Dokładnie

Najlepiej gdyby nie było i państwa i społeczeństwa. Państwo nie wspomagałoby niepotrzebnie działań banków, a społeczeństwo by nie marudziło, gdy znikają jego oszczędności. Banki swobodnie upadałyby i powstawały na nowo. W świecie panowałaby niezakłócona harmonia.

A na serio

to jest chyba największy przekręt w historii świata, cały ten kryzys.

Do konsolidacji może

Do konsolidacji może dojść, podobono akcję AIG są warte tyle co 1/3 PZU. Poza tym istnieje duże prawdopobieństwo że ten kryzys był przewidziany od dawna i od dawna był czas dla grubych ryb, żeby do tego się przygotować. Np. miesiąc temu jak nie dłużej, Grispen wspominał w jednej ze swoich wypowiedzi, że być może rząd amerykański bedzie musiał nacjonalizować banki. Parę dni temu znalazłem jeszcze jeden, ciekawy newsik, jeszcze przed tą chwilą, gdy plan Paulsona został jednak w Senacie zatwierdzony:

(...)
Warto w tym miejscu przypomnieć, że sam autor upadłego planu - Henry
Paulsona był pracownikiem banku inwestycyjnego Goldman Sachs od 1974
r. W 1982 r. został on partnerem i tym samym udziałowcem tego banku.
Natomiast w 1999 r., gdy Goldman Sachs został wprowadzony na giełdę,
został on jego prezesem. Pod koniec 2006 r., gdy Henry Paulson
przechodził do Białego Domu na stanowisko Sekretarza Skarbu posiadał
on akcje Goldman Sachs, które były wtedy wyceniane na ponad 700
milionów dolarów. Natomiast jego nowe wynagrodzenie jako sekretarza
skarbu miało wynieść 175 700 dolarów rocznie. Wiele osób dziwiło się
wtedy, dlaczego ktoś rezygnuje z pozycji prezesa banku inwestycyjnego
z rocznym wynagrodzeniem wraz z bonusami w wysokości blisko 40
milionów dolarów na rzecz słabo płatnego stanowiska w administracji
Białego Domu. Niektórzy już wtedy uważali, że jego przejście jest
oznaką nadchodzących problemów dla sektora finansowego, gdyż
pozwoliło mu ono znaleźć uzasadnienie na sprzedaż posiadanych przez
niego akcji Goldman Sachs. W Stanach Zjednoczonych, tak jak w Polsce,
osoby piastujące wysokie stanowiska w administracji nie mogą być
udziałowcami w spółkach. W związku z tym osoby te najczęściej oddają
swoje środki do tzw. ślepych funduszy, o których ona nie wie, w co są
inwestowane jej pieniądze i tym samym nie można jej oskarżać o
forsowanie rozwiązań korzystnych dla siebie. Niestety, o tych faktach
mało kto wspominał, gdy dyskutowany był publicznie plan Paulsona, jak
i również o faktcie, że duża część z byłych i obecnych
przedstawicieli w rządzie amerykańskim to byli pracownicy Goldman
Sachs lub innych też instytucji finansowych. (...)
Oskar Kowalewski
Autor jest adiunktem w Instytucie Gospodarki Światowej SGH oraz
współzałożycielem SEENDICATE
Źródło: netPR

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.