IDEA A PRAKTYKA

Kraj | Świat | Publicystyka | Ruch anarchistyczny

Chciałbym w niniejszym tekście ustosunkować się do problemu, który przewija się podczas licznych dyskusji trwających w ruchu anarchistycznym, a mianowicie relacji między ideą a praktyką. Na potrzeby tekstu można wydzielić dwa nurty w środowisku wolnościowym: praktyków oraz teoretyków[1]. Frakcje te, wzorem partyjnym, zwalczają się, toczą zacięte spory. Przy czym spór ten rozwiązany być nie może, jako że problem jest źle postawiony.

Praktycy relację między teorią a praktyką w teoretycznej, chałupniczej, koncepcji ujmują dychotomicznie. Idea wręcz przeszkadza w działaniu, staje się zbędnym balastem, czymś co odstrasza ludzi, hamuje inicjatywę, zawęża możliwości.

Zarzuty wobec teoretyków jakie wysuwają praktycy można streścić następująco:
- teoretycy to maksymaliści, którzy w konsekwencji nie robią nic: przekładając idee nad działanie, nie wspierają działań, które nie są zgodne z doktryną, jak też nie wspierają cząstkowych rozwiązań, nie interesuje ich zmiana części, jeśli jednocześnie nie zmienia się całości lub/i nie angażują się w protesty, które nie mają jednoznacznego charakteru anarchistycznego
- teoretycy to błękitne ptaki: zajmują się jedynie zagadnieniami ideologicznymi, które są raz oderwane od rzeczywistości, dwa nie posiadają mechanizmów ich wprowadzania w życie. Teoria to czysta scholastyka dla dobrze sytuowanych przedstawicieli klasy średniej, które nie mają pojęcia o realnej walce robotników.

Praktycy są zwolennikami braku manifestów, lub manifestów zdawkowych – a wszelkie rozważania muszą mieć odniesienie do bezpośredniości szarego człowieka. Wartościami jest: skuteczność, realna zmiana czegokolwiek. Złośliwie można dodać, że też jakkolwiek.

Praktycy nie dostrzegają, że również ich aktywizm opiera się na teorii, przy czym teoria ta jest nie-wyartykułowana, jest ‘niewidoczna’, czasem wręcz nieuświadomiona. Z tego też powodu teoria praktyków nie jest poddawana rzetelnej, racjonalnej krytyce. Odrzucając wszelkie dysputy teoretyczne jako jałowe skazują się albo na instynktowne reakcje na wydarzenia, albo na błądzenie na oślep za konkretnymi zmianami bez całościowego spojrzenia.

Instynktowna reakcja jest często instynktowną reakcją systemową. Należy pod tym rozumieć to, że jeśli osobnik przeszedł przez system edukacyjny, obraca się w środowisku intelektualnym kształtowanym przez mass-media, to ideologicznie będzie reprezentował stanowisko mieszczące się w panującym układzie sił. Bezpośrednia reakcja na bezpośrednie wydarzenie bardzo rzadko wyzwala perspektywę rewolucyjną – pojawić się może dopiero w sytuacji kryzysowej, ale to dzieje się już bez aktywistów, którzy w masie zbuntowanej są jednymi z wielu; bezbronnymi wobec działań zawodowych, państwowych lub korporacyjnych ideologów.
Błądzenie na oślep, łapanie się szczegółów bez podkreślania odmienności perspektywy ujęcia problemu – co jest przecież ‘czysto’ teoretycznym zdaniem – powoduje, że jest się tylko kolejnym NGO-sem, który jednym tchem wymienia demokrację, prawa człowieka i wolny rynek. Krótko mówiąc działanie takie jest działaniem wewnątrz systemu, bez nawet zarysowania możliwości przekroczenia. Działanie takie wcale nie wnosi do rzeczywistości idei anarchistycznych, ale dba o poziom społeczeństwa obywatelskiego.

Najbardziej ograniczenia perspektywy praktyków ujawniają się podczas zagadnienia organizacji.

Organizacja jest zapośredniczeniem między teorią a praktyką, sam będąc wielkim problemem intelektualnym, jak też praktycznym. Tutaj ukazuje się dialektyczny związek pomiędzy abstrakcyjną literą idei, a orężem tej idei. Nic dziwnego zatem, że ognisko niezgody między frakcjami w ruchu anarchistycznym pojawia się przy omawianiu kwestii organizacyjnych. Nie dziwi również, że mamy struktury takie jakie mamy.

Problem organizacji pokazuje, że teoria i praktyka są ze sobą ściśle związane, a nie stanowią odrębnych od siebie sfer. Teoria warunkuje możliwą praktykę, praktyka koryguje teorię.

Nie będę roztrząsał samego zagadnienia organizacji, jako że jest to wielce skompilowany problem, a próba ujęcia go w odniesieniu do teraźniejszych sporów, koncepcji, dyskusji, przekracza moje skromne zasoby czasowe jako pracownika najemnego. Przedstawię tu tylko pewien schemat ukazujący nierozerwalność idei i praktyki, zdając sobie doskonale sprawę z jego powierzchowności, spekulacyjnego charakteru oraz skandalicznych uproszczeń.

Forma organizacji zależy od celu jaki sobie ruch stawia, wizji świata jaki odkrył, stworzył, przyjmuje oraz możliwych pęknięć i form zmiany danego stanu rzeczy. Grupa spiskowa dążąca do zmiany systemu poprzez przejecie aparatu państwowego i odgórnego sterowania, będzie miała najprawdopodobniej struktury hierarchiczne i będzie opierać się na osobistej znajomości każdego z każdym. Jednocześnie jako swoją praktykę przyjmuje milczące zbrojenie się i nagłe zaskoczenie wroga. Nie będzie się starała informować społeczeństwa o swoim istnieniu, ani werbować w sposób masowy ludzi. Sami działacze będą ukryci i nie będą brać udziału w dyskusjach, panelach, spotkaniach – chyba że pod przykrywką. Z kolei grupa przyjmująca, że zmiana dokonuje się przez masy społeczne, będą starać się wychodzić z propagandą do jak najszerszego grona, brać udział w dyskusjach, panelach, wydawać własne pisma, działacze będą płomienie przemawiać na manifestacjach, wydawać legitymacje członkowskie. To czy taka grupa przyjmuje gwałtowny zryw, czy też powolne przechodzenie poprzez reformy podejmowane pod naciskiem mas jako drogę zmiany systemu, będzie się przejawiać między innymi w tym, że grupa pierwsza starać się będzie podsycać atmosferę, zagrzewać do walki i niemal z każdej większej demonstracji próbować zrobić zryw rewolucyjny – będzie ignorować zmiany wprowadzane przez rząd, uważać reformy za próbę skorumpowania części mas, rozbicia ruchu. Grupa druga będzie bardziej angażować się w projekty, będzie częściej szła na kompromisy, mniej będzie podgrzewać atmosferę, a bardziej nastawi się na dyskusje, mozolną i długa wymianę ciosów, będzie mniej skora do przemocy – a kwestia uzbrojenia mas nie pojawi się w kręgu jej zainteresowań. Organizacja spiskowa będzie walczyć za ludzi, zaś organizacje ‘masowe’ będą masy organizować, zajmować się bardziej propagandą i taktyką.

To, jak traktujemy reformy, państwo, kapitalizm – a tym samym nasze podejście do niego i nawet czysto praktyczne reakcje wobec nich – zależy od naszej wizji, od teorii w której się ukazują i nabierają sensu. To, czy uznamy państwo za instytucję klasową czy nie, świadczy o tym czy jesteśmy anarchistami czy liberałami. To też będzie warunkować praktyczne postulaty jakie rzuca ruch reformistyczny/rewolucyjny.

W zarysie przedstawiłem dialektyczną relację między teorią a praktyką. Na koniec pragnę nakreślić wagę teorii i przestrzec przed jej ignorowaniem. Zrobiłem to częściowo powyżej, podczas przedstawiania argumentów praktyków i ograniczeń perspektywy ‘aktwistycznej’. Tutaj ujmę to w kilku zdaniach w ramach podsumowania.

Jako jednostki społeczeństwa kapitalistycznego, wychowane i wytresowane, mamy ‘naturalną’ skłonność do traktowania tego co jest, jako dane, jako rzeczywistość samą w sobie, taką ‘drugą naturę’, jak też myślenia za pomocą kategorii kapitalistycznych. Człowieka w społeczeństwie kapitalistycznym bierze się za człowieka w ogóle, relacje w jaki wchodzi bierze się za przejaw natury ludzkiej. Takie ‘mechanizmy’ nie jest łatwo przekroczyć, pojawiają się instykownie przy zmianie położenia klasowego, jako nagłe pękniecie w odwiecznym porządku, bezpośredniości zostaje zakwestionowana, czy też podczas sytuacji rewolucyjnej, gdy pojawia się niestabilność położenia i ‘upadek klasowy’ szerokich mas. Nie bez znaczenia jest również fakt wchodzenia w życie dorosłe i wielkiej indywidualnej destabilizacji i niepewności, która powoduje często zakwestionowanie irracjonalnego porządku państwowego i samodzielne poszukiwania. Co by tłumaczyło często młodość aktywistów.

W czasach stabilizacji ‘alternatywna’, ‘radykalna’ perspektywa pojawia się w wyniku ‘edukacji’, rozwoju teoretycznym świadomości. Jest ciężką i mozolną pracą, praktyką, to nie znajomość regułek Bakunina, ale analizowanie teraźniejszości z perspektywy metody radykalnej. Teoria jest świadomościowym wyzwalaniem się, ze wszystkimi ograniczeniami jedynie ‘duchowego’ wyzwolenia, z kokonu systemu i poszukiwanie praktycznej drogi do jego wyzwolenia oraz zapładnianiem umysłów przyszłych mas rewolucyjnych inną perspektywą niż reprodukująca hierarchię w różnych mutacjach. Teoria w czasach stabilizacji jest ‘ziemią niczyją’, innym światem i częściowo orężem do innego świata. Samo już takie czysto teoretyczne rozmyślanie jest praktyką. Praktyką teoretyczną. Jak mawiali XIX wieczni rewolucjoniści: walka toczy się na płaszczyźnie ideologicznej, organizacyjnej i ekonomicznej.

Rzadko się zdarza by praktyka przeskoczyła teorię, praktyka jest wręcz ograniczona w obecnym systemie i póki nie nastąpi czas rewolucyjny musi być reformistycza oraz oderwana w radykalnym przekazie do ‘życia szarego człowieka’. Oczywiście oderwania tego nie należy traktować z pogodą ducha, a ukazywać niewidoczne z bezpośredniej perspektywy zapośredniczenia jego sytuacji z systemem. Trzeba odkrywać tajemnice ziemskiej rodziny i dążyć do rozwodu.

Radykalizm działania przedstawia się często dzięki teoretycznemu kontekstowi. Toteż pozornie jałowe spory o naturę państwa, o to czy możliwa jest rewolucja czy nie – są sporami o wielkiej wadze praktycznej. Wszyscy jesteśmy teoretykami i praktykami. Niektórzy się tylko do teoretyczności nie przyznają.

[1] Oczywiście mówię tutaj o typach idealnych, w rzeczywistości występują jedynie typy mieszane.

Ciekawe… moim zdaniem

Ciekawe… moim zdaniem podział rysuje się między „rewolucjonistami” i jakby ich nazwać „ewolucjonistami”. Mam oczywiście na myśli podział wirtualny nieistniejący w rzeczywistości. Ewolucjoniści nazywani w tekście teoretykami czekają licząc na zmiany w ludzkiej świadomości, na jakieś nowe oświecenie. Rewolucjoniści czy raczej „praktycy” wiadomo oczekują natychmiastowej zmiany przez działanie. Działacze poniekąd słusznie zakładają, że bezczynność to śmierć i zguba. Z drugiej jednak strony powinni zdawać i wierzę w to, że zdają sobie sprawę ze swego osamotnienia i beznadziejnego położenia w przypadku rzeczywistej konfrontacji z systemem!

Nie utożsamiałbym

Nie utożsamiałbym rewolucjinistów z praktykami, a ewolucjonistów z teoretykami - bo to zależy od koncepcji rewolucji - dla mnie koktajle mołotowa to sotatnia scena drugiego aktu. Ja się na przykład uważam za rewolucjonistę-teoretyka, chociaż jeśli wykonałem 0.01% z pracy teoretycznej jaka jest konieczna to bym był szczęśliwy dziś - a nie jestem. Teoretycy zajmują się po prostu 'dbaniem' o teorie. W tekście pragnąłem wskazać, że wszyscy jesteśmy teoretykami a ignorowanie teoretycznego poziomu jest wielce niebespieczne - nawet, jeśli nie zwłaszcza, dla praktyki. Podobnie teoria nie starajaca się być praktyczną, jest tylko zabawą.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.