Izraelscy rolnicy mogą ucierpieć w wyniku działań ekstremistów religijnych
Według ortodoksyjnych wyznawców Judaizmu, co siedem lat występuje rok, w którym nie wolno uprawiać ziemi na terytorium Izraela. Zwyczaj ma swoje źródło w dążeniu do uniknięcia zbytniego wyczerpania ziemi przez nieustanną eksploatację. Do tej pory stosowano powszechnie różne sposoby obejścia tej zasady, dzięki czemu żywność produkowana w Izraelu w zakazanym czasie nadal mogła uzyskać certyfikat koszerności, co jest warunkiem dostępu do rosnącego segmentu rynku. Siedem lat temu, ortodoksyjny rynek produktów rolnych wynosił około 6-7%, w tym roku to około 17%.
W tym roku Główny Rabinat pozwolił lokalnym przywódcom religijnym na wolną rękę w interpretowaniu przepisów religijnych dotyczących pożywienia. Efektem tej zmiany był wzrost restrykcyjności wymogów wobec certyfikatu koszernej żywności. Spowodowało to, że supermarkety i hotele, aby zachować certyfikat zgodności, nie mogą już korzystać z miejscowych produktów i muszą importować produkty rolne z Gazy, Jordanii lub Europy. Izraelscy producenci żywności wnieśli sprawę do Sądu Najwyższego o zakaz importu tych produktów. Sprawa znajduje się obecnie w impasie, grożąc poważnym wzrostem cen żywności w związku z niedoborem podaży produktów rolnych na rynku.
Zwolennicy świeckiego państwa oskarżają ortodoksów o wspieranie Palestyńczyków, gdyż to od nich będą pochodzić w większości importowane produkty rolne. Ortodoksyjni Żydzi są przeciwnikami syjonizmu i nie uwzględniają interesów mocarstwowych państwa Izrael w swoich działaniach. Trudno w tej chwili powiedzieć, czy sytuacja może się obrócić na korzyść mieszkańców Gazy, cierpiących z powodu kolejnej blokady. Wzrost handlu żywnością z Izraelem z pewnością mógłby poprawić ich sytuację.