Jak taktyka nonviolence chroni państwo
Amerykański anarchista Peter Gelderloos był ostatnio gościem liwerpoolskiego centrum społecznego Next To Nowhere. Na spotkaniu w piątek 25 stycznia b.r. odbyła się dyskusja na temat ograniczeń nonviolence jako strategii pozwalającej osiągnąć zmiany społeczne. Dyskusja została sprowokowana książką Petera – „Jak nonviolence chroni państwo”.
Gelderloos – oskarżony w zeszłym roku w Hiszpanii z politycznych powodów zakłócanie porządku publicznego (organizowanie nielegalnych protestów ze skłotersami i imigrantami) – mówił do pokaźnej grupy uczestników piątkowego spotkania. Rozpoczął 40 minutową prezentacją, po czym wyraził swoje, czasem kontrowersyjne przemyślenia, co wywołało na sali burzliwą dyskusję.
Peter wyjaśnił dlaczego według niego i innych anarchistów państwo jest przemocą samą w sobie, zarówno fizyczną jak też mentalną, rządząc przeciwko wszystkim. Jeżeli anarchizm oznacza pokój i łagodność, to najważniejszym pytaniem jest jak je osiągniemy? Gelderloos mówił potem o fałszywych historiach i obietnicach używanych przez ruch nonviolence.
Obrońcy nonviolence często nawiązują do Gandhiego i Martina Luther Kinga jako twórców zwycięskich kampanii, które osiągnęły swoje cele dzięki pokojowym metodom. Jednakże Ghandi twierdził, że zastosowanie przemocy jest lepsze niż zastosowanie nonviolence w celu ukrycia własnej pasywności, podczas gdy King często bronił przed krytyką Czarne Pantery. Metody nonviolence nic nie dały, jeżeli chodzi o zakończenie wojny w Wietnamie. Było one wynikiem kombinacji działań wietnamskiego ruchu oporu i buntu amerykańskich poborowych, co zmusiło władze do taktycznego odwrotu. Idąc dalej tym tropem, nie ma możliwości, by skrajnie pasywna taktyka mogła zakończyć krwawą łaźnię w Iraku.
Potem Peter przeszedł do elitarnej natury nonviolence, strategii która ma na świecie małe poparcie (tam gdzie bezpośrednia przemoc fizyczna jest codziennością), a większość jej zwolenników pochodzi z dostatnich krajów imperialistycznych. Nakreślił obraz, w większości białych protestujących patrzących z góry na w większości nie-białych będących w konflikcie z władzami.
To moralizująca postawa, która jest bezsilna w obliczu bezpośredniej konfrontacji z policją i/lub wojskiem, ponieważ utrwala państwowy monopol na użycie siły. Według Gelderloosa, ekskluzywny w swej istocie ruch nonviolence jest hierarchiczny i kontrolowany przez rzekomych „aktywistów” informujących władze o działaniach ruchu.
Po zakończeniu prelekcji przerywanej szeregiem pytań rozpoczęła się właściwa dyskusja. Od razu przywołano przykład ostatnich marszów kampanii „Stop the War”, kiedy jej organizatorzy – członkowie Socialist Workers Party popijali sobie spokojnie na boku oranżadę, podczas gdy część demonstrantów ścierała się z policją.
Anarchista na pewno nie przekonał wszystkich, jednakże duża część ludzi zgodziła się z jego spostrzeżeniami. W większości stwierdzono, że protesty nie mogą być na rękę władzy i dawać się kanalizować w sposób, którego teoretycy pierwotnego nonviolence na pewno by nie zaakceptowali.