Kapitalistyczne myślenie...

Blog

Ktoś mi powiedział ostatnio, że: "Romów powinno się zamknąć we własnym kraju". Tyle że Romowie własnego państwa nie mają. Bardzo często, nie tylko u nas w Polsce, ludzie mylą Romów z Rumunami. Niewybaczalna hipokryzja. Ostatnio wszędzie w Europie, jak długa i szeroka, słychać głosy sprzeciwu wobec imigracji. Francja odsyła ich z powrotem do domu. W Czechach i na Słowacji były swojego czasu głośne sprawy przymusowych sterylizacji. Na Słowacji władze miejskie Preszova wybudowały duży, betonowy mur, żeby oddzielić Romów od Słowackiej części społeczeństwa. Takie są metody walki prawicy: podwyższanie kar za przestępstwa oraz łamanie na każdym kroku praw człowieka. Z takiego zachowania można wywnioskować, że nie cofną się przed niczym, bo przecież z tym "okropnym zjawiskiem trzeba walczyć" . Jakim zjawiskiem ? Romskim... Może prawica za niedługo pójdzie o krok dalej i tak jak Mer Czyty w Rosji, który postulował odstrzelanie bezdomnych, prawica będzie postulować odstrzelanie Romów? Tylko mi się wydaje, czy kiedyś już tak było? Może to chichot historii? Prawica mówi – bieda, brak wykształcenia: to powoduje przestępczość wśród Romów, dlatego trzeba z tym walczyć. Tyle, że prawica chce walczyć, tylko i wyłącznie, ze skutkiem, nie z przyczyną. I tak było zawsze. Myślenie tych ludzi jest na tyle płytkie, że nie potrafią pójść o krok dalej, o krok głębiej, żeby zrozumieć przyczynę. Właśnie dlatego podwyższanie wyroków, coraz większa surowość kar - o co zawsze postulowali - nie prowadzi do żadnej resocjalizacji. Władze zamiast zająć się problemem, zamiatają go po prostu pod dywan i ładnie przydeptują żeby nie było widać...

Wracając do „kwestii romskiej" - oczywiście należy się zgodzić, że jest brak wykształcenia, przestępczość, brak pracy, zgnuśnienie. Ale co to powoduje? Jaka jest przyczyna? Mianowicie: Romowie z całej Europy są narodem wędrownym, żyjącym niegdyś ze sztuki – muzyki, tańca, teatru. I w pewnym momencie spróbowano ich na siłę zasymilować. Na początku ich rodziny zostały poprzecinane szczelnymi granicami, całkowicie została ograniczona możliwość wyjeżdżania z kraju. I wtedy już zaczęło to postępować, powoli - ale w złą stronę. Następnie: obowiązek zameldowania. Ale nikt tych ludzi nie zapytał, czy oni chcą byś asymilowani. Postanowiono za nich - uszczęśliwić ich na siłę. Ktoś tak postanowił bo tak było lepiej – z jego punktu widzenia. Jednak nie wziął pod uwagę punktu widzenia innych ludzi. I znowu przeważa ta prawicowa, zła indywidualność; dobro mnie samego, wyższość jednostki nad lewicowym dobrem kolektywnym, społecznym.

Gdyby ludzie starali się żyć kolektywnie, tak jak trzeba, patrząc na interes wszystkich, a nie tylko siebie samego świat wyglądałby zupełnie inaczej. Przykłady? Można mnożyć. Najbogatsza elita, światowe koncerny i rządy myślą o zaspokojeniu własnej kieszeni. Kosztem dobra innych ludzi. Kosztem dobra wszystkich ludzi. To jest właśnie kapitalizm. Siła hamująca rozwój ludzkości. No ale przykład. Paliwa, energetyka, energia- hasła dla ludzi na całym świecie bardzo ważne. A bo tu skaczą ceny benzyny, a bo to paliwa kopalne za niedługo się skończą. Dlaczego więc nie zastąpić czymś ropy? Ja wiem dlaczego– bo byłoby to nieopłacalne dla ludzi żyjących na samej górze kapitalistycznej piramidy. Ludzie powiedzą, e tam, przecież nic lepszego niż benzyna czy gaz nie wymyślono. A przede wszystkim nic tańszego. A tu niespodzianka, w Brazylii samochody jeżdżą na etanol, dużo tańszy w produkcji. Z trzciny cukrowej. No, w Polsce na pewno by to nie przeszło, nie dlatego że etanolu mamy ogromne ilości i łatwo go wyprodukować. Nie przeszłoby bo u nas jest towarem luksusowym . Towarem na którym ktoś zarabia. I to grube pieniądze. Państwo też, na ogromnej akcyzie. Mimo że wyprodukowanie litra wódki mogłoby kosztować 1,50 zł . Wliczając w to robociznę mamy paliwo 2 zł za litr. Ale wtedy ani najbogatsi ludzie, ta elita, ani państwa nie zarabiają. Więc nie ma innego paliwa, dla ludzi nie ma ratunku. Inny przykład takiej kapitalistycznej wizji dla jednostek (bogatych, wpływowych) spierającej się z wizją społeczną, kolektywną? Ostatnio w jakimś serwisie informacyjnym informowali o polskim wynalazcy. Mianowicie – wynalazł on urządzenie , które zamontowane na zderzak, nawet przy ogromnej prędkości, pozwoli przy wypadku zachować życie i zdrowie kierowcy, ale co więcej nie pozwoli na to żeby cokolwiek stało się samochodowi. Taki bajer. No ale sam wynalazca przyznał że nikt, żaden koncern samochodowy od niego tego nie kupi. Bo im się to zwyczajnie nie opłaci. Więc nie ważne jest zdrowie kierowców , ich życie , ważny jest zysk . Zysk i tylko zysk. Przerażające. Ale prawdziwe. Koncerny przy tym wynalazku nie zarobiły by na częściach zamiennych. A prawda jest taka, że nawet na własne oczy możemy pewne rzeczy– z pozoru błahe– dostrzec. Ile osób ma stare urządzenia, być może z czasów PRLu, stare ciuchy, auta itp.?

Co się rzuca w oczy? to że większość z tych rzeczy działa do tej pory, bo nikt wtedy nie wymyślił– znowu tym swoim kapitalistycznym myśleniem: moje dobro najważniejsze– że więcej zarobi na częściach zamiennych niż na samych sprzedanych jednorazowo produktach. Ja np. używam młynka do kawy który ma 40 lat, może nawet więcej. Ale nigdy się nie zepsuł. Kiedyś miałem starą lodówkę, porządną, dużo prądu żarła, ale nigdy się nie zepsuła. No ale lodówka została wymieniona – najgorsza decyzja w moim życiu. Nowa lodówka jest ładna, ale dziwne jest- oprócz tego, że jest większa, a w środku mniej pojemna- że cały czas się psuje. I tak naprawdę wolałbym zostać przy tej starej lodówce, ciągnącej więcej prądu ale w ogólnym rozrachunku i podsumowaniu o niebo lepszej, od nowej. Lepszej bo pamiętającej czasy kiedy nikt nie wymyślił że będzie zarabiał na częściach zamiennych. Tylko wszystko chodziło jak w szwajcarskim zegarku.

MarcheVa

Akurat zderzak Łągiweki

Akurat zderzak Łągiweki średnio się nadaje do zastosowań w motoryzacji.

generalnie to nie masz

generalnie to nie masz racji, poczytaj u źródeł. Właśnie do tego będzie między innymi wykorzystywany

Więc jednak będzie

Więc jednak będzie wykorzystywany?

raczej nie powszechnie, tak

raczej nie powszechnie, tak jak mógłby być. Ale po wielu latach zainteresowano się pewnymi możliwościami jakie niesie.

Zgadzam sie calkowicie, ze

Zgadzam sie calkowicie, ze kiedys wszystko bylo lepszej jakosci. Sprzety, ubrania, ba nawet zabawki nie psuly sie tak szybko. Niestety obecnie wszystko jest tak celowo pomyslane, aby nie posluzylo zbyt dlugo. Nie warto przywiazywac sie do przedmiotow i wogole byc sentymentalnym, a najlepiej wszystko traktowac jak jednorazowki.
Romowie maja ciezko odnalezc sie w takim swiecie, gdzie nikt juz nie docenia ich artystycznych zdolnosci, gdzie liczy sie tylko zysk i wyzysk, a jak ktos nie chce sie przystosowac, to najlepiej go usunac. Bardzo im wspolczuje.

z tymi urzadzeniami to

z tymi urzadzeniami to absolutna prawda. bez zarzutow dzialaja dzis prawie 30-letnie sprzety, a te kupione teraz psuja sie zaraz po gwarancji. najwiekszym kurestwem jest to, ze sa one wrecz specjalnie programowane, by psuc sie w okreslonym czasie, poprzez uzycie materialow o scisle zaplanowanym czasie uzytkowania. no ale skoro taki przedmiot nie ma sluzyc wlascicielowi tylko dawac zarobic sprzedawcy, to czego tu wymagac...

film na podobny tematCzy

film na podobny temat

Czy macie w domu odziedziczoną po dziadkach maszynę do szycia, która nadal działa? Czy z drugiej strony macie wrażenie, że większość współczesnych produktów psuje się tuż po upłynięciu terminu gwarancji? Czy dopuszczacie myśl, że być może żyjemy w świecie zaprojektowanej awaryjności?

Jeśli dopuszczacie taką możliwość z pewnością zainteresuje was film francusko-hiszpańskiej koprodukcji, pod tytułem „Spisek Żarówkowy – nieznana historia zaplanowanej nieprzydatności”. Ponad 50-minutowy materiał ujawnia zmowę producentów żarówek, która miała miejsce na początku XX wieku; producenci odkryli wówczas, że wytwarzanie supertrwałych produktów, zwyczajnie nie leży w ich interesie. W ten sposób z ponad 3 tysięcy godzin świecenia w momencie technologicznego rozkwitu żarówki bardzo szybko ograniczono jej trwałość do zaledwie 1000 godzin. Wszystko w wyniku zmowy producentów. Twórcy filmu docierają do dokumentów jasno stwierdzających istnienie żarówkowego kartelu.

Autorzy wyodrębnili trzy elementy mechanizmu, który napędza wzrost współczesnych gospodarek produkcyjnych:
- reklama
- zaprojektowana awaryjność
- ogólnie dostępne kredyty.

Dzięki temu czujemy potrzebę kupowania nowych, lepszych produktów i możemy konsumować więcej, nie obstawiając się jednocześnie wciąż sprawnymi sprzętami. A wszystko w imię wzrostu gospodarczego.

http://alterkino.org/spisek-zarowkowy-nieznana-historia-zaplanowanej-nie...

chociaż może nie w imię "wzrostu gospodarczego" tylko po prostu zysków

Było nie było ale to blok

Było nie było ale to blok socjalistyczny produkujący długowieczne sprzęty się wyrąbał przez to. I ekonomicznie nie tylko padło państwo ale i poziom życia zwykłych ludzi był wiele niższy niż na zachodzie.

Nic podobnego. To blok

Nic podobnego. To blok kapitalistyczny produkował w latach 50'tych i 60'tych długowieczne sprzęty. Blok socjalistyczny postawił na przemysł ciężki, a nie lekki (konsumpcyjny) i to właśnie przesądziło o niskim poziomie życia.

Też nie do końca. Tzw.

Też nie do końca. Tzw. spisek żarówkowy to lata '30? Coś koło tego napewno. Więc szybka zużywalność to nie pomysł z okresu ostatnich 20 lat.

Części zamienne nie

Części zamienne nie wchodzą zazwyczaj w grę, sprzęt trzeba raczej wyrzucić i kupić nowy, naprawa jest NIEOPŁACALNA Podobnie jest chyba niestety z człowiekiem..Doszedłem już dość dawno do takich spostrzeżeń odnośnie naszej urobionej przez kapitalizm mentalności. Budynek do remontu? nie opłaca się lepiej rozwalić i postawić nowy, związek dwojga ludzi czy przyjaźń? tak samo, popsuło się trzeba wymienić. Zjebane zdrowie, ciężka choroba, kalectwo? do piachu! Zjebane życie? wziąć sznurek i się powiesić. Przecież łatwiej i taniej "zrobić" nowego niewolnika niż go naprawiać, zwłaszcza gdy jest już stary i niezdolny do pracy. Sam często łapię się na takich myślach odnośnie własnego życia i mnie to przeraża.

no chyba nie tylko Ty się

no chyba nie tylko Ty się łapiesz na takich myślach :)

Czy ktoś dysponuje może

Czy ktoś dysponuje może jakimiś danymi na temat tego ile kosztowała długowiczna lodówka/pralka/etc. z lat powiedzmy '50 '60 w porównaniu do obecnych? Chodzi mi o takie statysyki jakich dużo w odniesieniu do np zarobków między państwami. Ile np pralek można było kupić za średnią pensje w latach '60 a ile obecnie.

ten proces trwa i jest też

ten proces trwa i jest też jeszcze taka kwestia, że w przypadku niektórych produktów nie da się zwiększać zysków przez zmniejszanie trwałosci - żywność, domy. Dlatego zmniejszają ilość i jakość żywności (np tańsze dodatki do mięsa). Z kolei ceny domów po prostu się podnosi, znalazłem dane dla UK ceny domów od 1983 wzrosły o ponad 300% ,trzeba jeszcze uwzględnić inflacje ale i tak będzie z 90-100%
Nawet nie kryją się z tym po co - to wielki sukces

Martin Ellis, Halifax chief economist, says: "The housing market has been one of the UK's main success stories over the last 20 years. A very significant increase in the number of people owning their own homes has been matched by substantial gains in house prices. Residential property is a very good long-term investment by any standard."

http://www.mortgagestrategy.co.uk/306-rise-in-house-prices-over-last-20-...

żeby to wszystko było możliwe to trzeba czegoś więcej niż tylko kredytów, ludzie muszą więcej pracować i to zarówno na codzień mieć więcej obowiązków jak i pracować dłużej, najlepiej do końca życia...

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.