Karetka może już nie przyjachać na wezwanie

Dzis takze dyspozytor moze nie wyslac karetki jesli uzna, ze problem mozna rozwiazac inaczej.
Nie demonizujmy wyrwanymi z kontekstu ustawy zdaniami.
Co przede wszystkim jest zmiana na plus to to ze wreszcie ratownicy ktorzy beda musieli ukonczyc roznorakie kursy, zastapia niedoszkolonych sanitariuszy po 3 letnim studium ratownictwa.
Z tego co wiem to dotychczas mowilo sie, ze prawdziwa szkola jest jazda na karetce.Z tego co wiem "zwiad szturmem" nie jest odpowiednia forma nabywania doswiadczen w ratownictwie, gdzie (nie chcac byc patetycznym)
chodzi o ludzkie zycie.

Ten tekst nie ocenia całej ustawy, ale pogłębianie kierunku, że dyspozytor staje się panem życia i śmierci. Czasem groźne objawy są bardzo subiektywne, a przez telefon nie da się tego ocenić.

Pytanie co będzie się mieścić pod "sprawą błahą".

u nas w miescie zmarl chlopak w wieku 16 lat, bo to jego kolega zadzwonil na pogotowie. dyspozytor powiedzial mu zemu spierdalal i nie robil sobie jaj. dopiero jak jakas staruszka zadzwonila to wyslal zespol, ale bylo juz za pozno, krotki proces sadowy nie narzucil na niego zadnej odpowiedzialnosci-mial prawo nie wyslac karetki,"istnialo prawdopodobienstwo oszustwa wzywajacego".

czasem ludzie naprawde przesadzają. przykład.. wypisanie recepty na jakies leki..
tu chyba ambulans niepotrzebny...

To że ktoś dzwoni po karetkę, żeby lekarz wypisał leki często wynika z chorego systemu, bo żeby czasami dostać się do lekarza trzeba stać pół dnia w kolejce. Jak ktoś jest chory, to się prędzej wykończy. Jakby system był sprawny i tak jak to powinno być, że na mniej poważne wezwania powinien przychodzić lekarz rodzinny, to by było lepiej. Ale jak lekarz ma do obsłużenia masę ludzi to nie daje rady i kółko się zamyka.

Kiedyś jak do dziecka wzywałem karetkę, bo się dusiło, dyspozytorka mi powiedziała, że jeśli to pierdoła to zapłacę. To powiedziałem że zapłacę, tylko niech tę cholerną karetkę przyśle, bo mi się dziecko udusi. No i okazało się że miałem rację - stan był taki, że było zagrożenie życia, tylko jak telefonicznie dyspozytorka może to ocenić? Telepatycznie?

No i prawda ze takim sprzetem i za taka place tez do chorego za bardzo by mi sie jechac nie chcialo.

Wypowiedż p.Pawła Trzcińskiego odbieram jako bezczelność i arogancję.Faktycznie dotychczas często nie wysyłano ambulansów,bo dyspozytor uznał zgłoszenie za błahe,ale były to zachowania bezprawne.Teraz eksterminacja odbywa się w świetle prawa.Uprawnionym do postawienia diagnozy jest tylko lekarz.Nie da się tego zrobić telefonicznie.Owszem,karetka bez lekarza może jechać do chorego tylko wtedy,gdy wiadomo jest że trzeba koniecznie przewieżć pacjenta do szpitala.Od dawna nieuzasadnione wezwania pogotowia skutkuje otrzymaniem rachunku za usługę.