Kim byli Sacco i Vanzetti?
W latach dwudziestych władze Stanów Zjednoczonych rozpoczęły szeroko zakrojoną akcję represji, skierowaną przeciwko ruchom antykapitalistycznym. W szczególności uderzyła ona anarchistów i anarchosyndykalistów. Symbolem tych dni jest historia Sacca i Vanzettiego.
15 kwietnia 1920 w Massatchusets, dokonano zuchwałego napadu nakasjera firmy obuwniczej. W wyniku strzelaniny zginął konwojent. Kasjer zmarł później w wyniku odniesionych ran.
Ponieważ sprawcy wyglądali na cudzoziemców, policja rozpoczęła poszukiwania wśród emigrantów. Wkrótce aresztowani zostali podejrzani: 28-letni szewc Nicole Sacco i 32-letni sprzedawca ryb Bartolomeo Vanzetti. Ponieważ posiadali broń, oskarżono ich o udział w napadzie. Dodatkowo byli oni anarchistami i aktywnie działali na rzecz obalenia kapitalizmu.
W latach dwudziestych władze Stanów Zjednoczonych rozpoczęły szeroko zakrojoną akcję represji, skierowaną przeciwko ruchom antykapitalistycznym. W szczególności uderzyła ona anarchistów i anarchosyndykalistów. Rozbita została wówczas między innymi anarchosyndykalistyczny związek zawodowy IWW (Robotnicy Przemysłowi Świata) oraz amerykańska partia socjalistyczna. Wszystkie strajki robotnicze, które miały miejsce w tym okresie były traktowane jako "bolszewicka dywersja", tak jak w przypadku strajku w Seattle, kiedy to burmistrz zdecydował się na skierowanie przeciw protestującym policji i wojska. Również demonstracje pierwszomajowe były brutalnie atakowane przez policję. Przybierały na sile represje. Założono kartoteki ponad 200 tysięcy osób, które stanowiły rzekome zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Były one zwalniane z pracy, a w niektórych przypadkach nawet aresztowane. W samym 1920 roku zatrzymano ponad 4000 osób.
Sacco i Vanzetti idealnie nadawali się na oskarżonych w pokazowym procesie. Wyemigrowali z Włoch na początku dwudziestego wieku. Żyli wśród innych emigrantów. Po przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do I Wojny Światowej wyjechali do Meksyku, aby uciec przed poborem. Zajmowali się kolportowaniem anarchistycznych ulotek i gazet. Należeli do grupy Circolo di Studi Sociali, która stawiała sobie za cel dążenie do zniesienia ustroju kapitalistycznego. W trakcie śledztwa przyznali, że w dniu strzelaniny poszukiwali samochodu, aby przewieźć nielegalną literaturę.
Oskarżenie opierało się na zeznaniach kilku świadków, którzy rozpoznali Sacco i Vanzettiego oraz analizie balistycznej znalezionej przy nich broni. Pomimo że obrona przedstawiła większą liczbę świadków, którzy potwierdzali wersję oskarżonych i podważyła analizy broni, powołując własnych ekspertów, od początku było wiadomo jaki będzie wyrok. Obaj zostali skazani na śmierć. Wykonanie wyroku odroczono do roku 1927, w oczekiwaniu na apelację.
W mowie obrończej obaj oskarżeni stwierdzili, ze znaleźli się na ławie oskarżonych, ponieważ są biedni, a wyrok będzie wyrazem walki bogaczy przeciwko masom.
W obronie Sacco i Vanzettiego na całym wiecie organizowano protesty. Za ich uwolnieniem wypowiedziały się takie osoby jak Anatol France czy profesor prawa Uniwersytetu Harvarda, Feliks Frankfurter, późniejszy sędzia Sądu Najwyższego.
Wyrok został podtrzymany. 23 sierpnia 1927 roku Sacco i Vanzetti zostali zamordowani na krześle elektrycznym.
Wydarzenia te stały się symbolem niesprawiedliwości sądów, które służą elicie, a ich wyroku uderzają przede wszystkim w biednych, pozbawionych wpływów politycznych i ekonomicznych. Sprawa Sacco i Vanzettiego była typowym przykładem morderstwa sądowego. Nabiera ona nowego znaczenia również dzisiaj, gdy w Stanach Zjednoczonych i ich krajach satelickich rozpoczęła się antyterrorystyczna histeria. Ludzie są znowu aresztowani za poglądy lub pochodzenie i przetrzymywani nawet bez wyroków.
W USA nadal wykonuje się też barbarzyńską karę śmierci, której ofiarami padają przede wszystkim ludzie z nizin społecznych.
Oto prawdziwe oblicze "ojczyzny wolności", niezmienione od czasów Sacco i Vanzettiego.
Piotr Ciszewski
Za: Iskra