Kolejne niepowodzenie w negocjacjach w "Budryku"

Kolejna kończąca się w poniedziałek tura rozmów górników z „Budryka”, z zarządem Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której od 10 dni należy „Budryk” zakończyła się fiaskiem.

Zarząd JSW tłumacząc się pogarszającą się sytuacją finansową spółki spowodowaną strajkiem wycofał się z większości propozycji płacowych dla strajkujących. Rzeczniczka JSW, Katarzyna Jabłońska-Bajer tłumaczy, że każdy dzień strajku to dla kopalni strata 2 mln dziennie, przed strajkiem szacowano, że „Budryk” zamknie rok zyskiem 25 mln zł, jeszcze w piątek zysk szacowano na 1 mln zł, a teraz wiadomo już, że rok skończy się stratą dla kopalni.

Krzysztof Łabądź z „Sierpnia 80” zapowiedział, że górnicy znów podejmą podziemną okupację poniedziałek, wcześniej przez tydzień nie wyjeżdżali na powierzchnię, obecnie prowadzą okupację na powierzchni.

Po zakończeniu rozmów przyjechało pod kopalnię kilkadziesiąt żon górników, które paliły znicze i modliły się o korzystny dla swoich rodzin rozwój wypadków.

Rozmowy z protestującymi będą toczyć się dalej, nie wiadomo jeszcze dokładnie kiedy, najprawdopodobniej we wtorek lub środę.

Zarząd JSW wycofał się z jednorazowej wypłaty 1.500 zł oraz ze zrównania zarobków górników „Budryka” z zarobkami w kopalni „Krupiński”, gdzie płace i tak są najniższe w kopalniach JSW.

W piątkowym referendum górnicy zgodzili się na 500 zł podwyżki, co zrównałoby ich zarobki z „Krupińskim”, ale zarząd po rozmowach w Ministerstwie Gospodarki ostatecznie nie zatwierdził tej propozycji. Winą za to związkowcy obarczają resort. Łabądź podejrzewa, że jest to celowe działanie, które ma wykończyć kopalnię finansowo i doprowadzić do sprzedania jej za bezcen.

Jedyne propozycje z których nie wycofał się zarząd dotyczą podwyżek dniówek o 5 zł, co zostało już wywalczone jesienią.

W „Budryku” wciąż utrzymuje się wysokie zagrożenie pożarowe, które można zażegnać najlepiej wznowieniem wydobycia węgla na wysoką skalę, twierdzi Wyższy Urząd Górniczy.