Koniec z pluralizmem związkowym już wkrótce
Wielkie centrale związkowe i pracodawcy bliscy są już osiągnięcia porozumienia w sprawie ograniczenia liczby związków, które mogłyby brać udział w negocjacjach z pracodawcą - pisze Gazeta Wyborcza. Dyrekcja ma rozmawiać tylko z tymi, które skupiają np. co najmniej 33 proc. załogi - jak chcą pracodawcy, bądź 14-20 proc., jak proponuje "Solidarność". Spowoduje to petryfikację obecnego biurokratycznego systemu uzwiązkowienia i znacznie utrudni, bądź wręcz uniemożliwi pojawianie się i funkcjonowanie nowych związków zawodowych, które mogłyby stanowić alternatywę dla status quo.
O co chodzi przyznaje wprost Solidarność: - Te małe związki wygrywają z nami medialnie, choć nie odgrywają roli reprezentatywnej. Do tego nie pobierają składek członkowskich, co powoduje, że ludzie od nas odchodzą. Trzeba to zmienić - postulował na początku roku Władysław Kielian z krakowskiej "S". - Niech będzie pluralizm, ale ograniczony do trzech dużych central związkowych, aby te małe nie mogły funkcjonować.