Kontrola laptopów i komórek na amerykańskich granicach
Amerykańskie służby celne wyjątkowo intensywnie kontrolują ostatnio sprzęt elektroniczny. Niektóre osoby przekraczające granicę muszą uruchamiać komputery, podawać hasła i zgadzać się na sprawdzanie przez urzędników zawartości ich twardych dysków. Zdarzają się także przypadki kopiowania danych z komputera oraz - sporadycznie, ale jednak - konfiskowania urządzeń. Dotyczy to zresztą nie tylko laptopów, ale także telefonów komórkowych i handheldów.
Zdaniem Marka Rascha, prawnika (i byłego prokuratora) zagrożenia wynikające z nasilenia takich działań są znacznie szersze, niż się może wydawać. "Twój dzieciak może teoretycznie zostać aresztowany, bo nie będzie potrafił udowodnić, że legalnie zdobył pliki MP3 zapisane w pamięci odtwarzacza audio. Prawnicy będą musieli ujawniać poufne informacje o swoich klientach, dziennikarze będą musieli wydać swoich informatorów... A wszystko to dlatego, że ktoś miał dość śmiałości, by przekroczyć granicę" - komentuje Rash.
Czego właściewie szukają władze? To dobre pytanie. Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS) na razie zignorował żądania kilku organizacji domagających się - w ramach ustawy Freedom of Information Act - przedstawiania zasad przeszukań.
Obrońcy praw obywatelskich są już zresztą poważnie zirytowani brakiem odpowiedzi - organizacje Electronic Freedom Foundation oraz Asian Law Center skierowały pozwy przeciwko DHS. Chcą wymusić na Departamencie podanie zasad i podstaw przeszukań oraz wyjawnienia, co rząd robi ze zdobytymi w ten sposób informacjami. Na nowe zasady przekraczania granic zareagowały również niektóre firmy - tymczasowo poleciły pracownikom, by przed przekraczaniem granicy usuwali z dysków wszelkie poufne firmowe informacje.
Więcej:
http://www.washingtonpost.com/wp-dyn/content/article/2008/02/06/AR200802...
http://www.computerworld.com.au/index.php/id;1075883947;fp;4194304;fpid;...