Milczenie owiec – czyli sprawa tajnych baz CIA w Polsce
Amerykanie lubią powtarzać: We are the greatest – Jesteśmy najwięksi i najwspanialsi. Ale też butni oraz aroganccy. W swoje polityce zagranicznej nie kierowali się nigdy żadnym sentymentem, ale bezwzględnym interesem nie tyleż swoich obywateli, co bardziej korporacji, które traktują Biały Dom jak niemalże Wall Street. Miejsce swoich zysków i strat. Po 11 września 2001 roku Stany Zjednoczone, jako ofiara zamachów terrorystycznych uważały, że mają prawo stać ponad prawem międzynarodowym i naginać prawdę dla własnych potrzeb. W końcu Nietzsche mawiał: „Co nas nie zabije, to nas wzmocni”. Widać tą filozoficzną maksymą kierował się prezydent Bush idąc na militarną oraz polityczną konfrontację z państwami tzw. osi zła, do których zaliczył mi. in.: Korę Północną, Irak oraz Iran. Od 2001 do 2003 roku wojska amerykańskie znalazły się w Afganistanie oraz Iraku. Uzasadnieniem tych działań była wojna z tzw. terroryzmem. Waszyngton postawił jasno reguły gry zaraz po 11 września, albo stoisz po naszej stronie, albo po stronie terrorystów oraz państw wspierających ich. Żadne państwo nie mogło być neutralne. Polska stanęła, co zrozumiałe po stronie USA.
Polska bazą tajnych więzień CIA
Jest druga połowa 2005 roku, trwa gorączka wyborów parlamentarnych oraz prezydenckich, po raz pierwszy w dziejach Polski nakładających się na siebie w tym samym roku. W ferworze walki politycznej, news Washington Post o tajnych więzieniach CIA w państwach wschodnioeuropejskich, przyjęto na polskiej scenie politycznej z dużym oburzeniem, a bracia Kaczyńscy sugerowali, że redakcja waszyngtońskiej gazety, to aparat propagandowy Federacji Rosyjskiej, która chce zaszkodzić Polsce, puszczając w obieg tego typu informacje. Nikt z polskich polityków nie zagłębiał się w treść artykułu. Przecież były on antypolski. Prawda była taka, że Dany Priest, dziennikarz Washington Post, autor artykułu o tajnych więzieniach nie napisał nic o Polsce ani żadnym innym kraju, ponieważ ze strony Białego Domu istniała w tej kwestii blokada informacyjna. Dopiero Tom Malinowski, działacz Human Rights Watch, poinformował, że tym państwami są Polska i Rumunia. Sprawa tajnych więzień wywołała duże poruszenie w naszym kraju, a jeszcze bardziej na świecie.
Śledztwa w sprawie tajnych więzień
Od samego początku na ukręceniu sprawie łba, zależało polskim politykom oraz administracji prezydenta Busha. Inicjatywę wyjaśnienia sprawy wobec obojętności Waszyngtonu oraz Warszawy, a także innych stolic środkowoeuropejskich, podjął przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, Rene van der Linden. Powołał on komisję, której przewodniczącym został szwajcarski senator oraz były prokurator Dick Marty. 25 listopada 2005 roku, Marty zapowiedział próbę weryfikacji zarzutów mi. in. poprzez porównanie obrazów satelitarnych z okresu działalności więzień z Centrum Satelitarnego UE, jaki również szczegółów lotów, które miało wykonywać CIA z europejskiej agencji kierowania ruchem lotniczym Eurocontrol.
24 stycznia 2006 roku w raporcie ze śledztwa komisja stwierdziła, że jest mało prawdopodobne, by rządy europejskie nie miały pojęcia o tajnych bazach CIA i związanych z nią nielegalnych działań. Komisja ogłosiła także, że dysponuje wszystkimi danymi, o które prosiła europejskie centrum satelitarne oraz lotnicze. 7 czerwca, tego samego roku ogłoszono ostateczne wyniki śledztwa. Komisja Rady Europy zdemaskowała światową pajęczynę, która służyła CIA do sekretnego, nielegalnego przewożenia i przetrzymywania więźniów podejrzewanych przez amerykańskie władze o terroryzm. W tym procederze brało dobrowolnie czternaście państw członkowskich Rady Europy. Ponad rok później nowy raport uchwalony przez Zgromadzenia Parlamentarne (Rady Europy) wymieniał już dwa kraje z nazwy, co do miejsc lądowania tajnych samolotów CIA. Wynikało z raportu, że miały one miejsce w Rumunii oraz Polsce w latach 2003 – 2005. Nie mam wątpliwości, że gdy prezydent Bush składał wizytę w naszym kraju pod koniec maja 2003 roku poruszał kwestię działań CIA, a zgodą na to dał najprawdopodobniej Aleksandr Kwaśniewski oraz premier Leszek Miller. Na pewno wiedział o tym Zbigniew Siemiątkowski w latach 2002 – 2004 szef polskiego wywiadu. Podczas narady w Kancelarii Premiera w 2006 roku przedstawiono ministrom rządu PiS dokument, gdzie widniał podpis pana Siemiątkowskiego pod zgodą na działanie CIA. O zapoznaniu się z tym dokumentem i co zawierał, biorący udział w tej naradzie politycy oraz wojskowi nie chcieli mówić. Nie wiele informacji z tego spotkania dostało się do szerszej opinii publicznej. Przez cały czas wyjaśniania tej sprawy, aż do dziś trwa swoiste embargo medialne ze strony władz polski oraz Prokuratury Generalnej.
W 2007 roku Parlament Europejski postanowił zając się sprawą tajnych baz CIA, powołując komisję, nazywając ją: ds. Rzekomego wykorzystywania krajów europejskich przez CIA do transportu i nielegalnego przetrzymywania więźniów. Ważne dla toku śledztwa było przesłuchanie byłej pełnomocniczki lotniska w Szymanach (woj. warmińsko – mazurskim), Marioli Przewłockiej. Wbrew opinii polskiego rządu przyznała, że lądowały tam samoloty. Wiem już dość dużo o tej sprawie mimo zaprzeczeń ze strony polskiego MSZ-u. Samoloty lądowały w Szymanach, stamtąd przewożono więźniów do ośrodka szkoleniowego polskiego wywiadu, znajdującego się w Starych Kiejkutach. Podczas przesłuchań miał być obecny specjalista CIA od karteli narkotykowych Deuce Martinez. Przesłuchanie polegało na kontrolowanym podtapianiu więźnia. Forma takiego przesłuchania nosiła nazwę tzw. enhanced interrogation techniques. Wiele organizacji poza rządowych na świecie wskazuje lub posiada dokumenty niepozostawiające wątpliwości, że do nielegalnych działań CIA dochodziło na terenie Polski. Trzeba dodać, że dwaj prezesi firmy, która zarządza lotniskiem w Szymanach jest powiązana z amerykańskim służbami specjalnymi. Są to: Jerzy Kos i Tomasz M. Starowieyski.
Lotnisko w Szymanach, gdzie lądowały tajne samoloty CIA, ma status lotniska międzynarodowego, chodź jest nieczynne od 2003 roku dla ruchu pasażerskiego. Położone jest ono niedaleko wsi Szymany nieopodal Szczytna. Szymany posiadają też nieczynną stację kolejową na zamkniętym szlaku (od 2000 roku) Ostrołęką – Szczytno. W takim miejscu, gdzie mieszkańcy żyją swoim własnym życiem i nie interesuje ich zbytnio, co w około się nich dzieje, mając zresztą uniemożliwione wejście na lotnisko, łatwo było dokonywać przy całkowitej aprobacie polskich władz nielegalnych działań, w celu wymuszenia zeznań na więźniach. Nie dziwię się mieszkańcom Szyman, że nie chcą udzielać wywiadu dziennikarzom. Nie jest ten fakt zbytnim powodem do dumy. Tak jak dla samych władz Polski. Oddały one wątpliwą przysługę CIA, dając do dyspozycji jej funkcjonariuszom siedzibę Ośrodka Kształcenia Kadr Wywiadu położonego nieopodal wsi Stare Kiejkuty. Te dwie mazurskie wsie, nieopodal siebie położone, nie będą kojarzone z niczym innym, jak miejscami nielegalnych, tajnych działań CIA w Polsce oraz bezmiernej naiwności Warszawy w stosunku do Waszyngtonu. Polscy politycy oraz rządy, obojętnie z jakich partii się wywodzą, zachowują milczenie od 2005 roku, niczym owce przed własną rzezią, nie chcąc wyjaśnienia tej sprawy a ni tu w kraju, ani poza jej granicami. Kierując się idealistycznymi relacjami między Polską a Stanami Zjednoczonymi oraz przekonani o niepodważalnej roli tego kraju w świecie, również przyjęcia do wiadomości, że polskie władze dały zgodę na łamanie prawa międzynarodowego. Nasi decydenci, oddaleni od rzeczywistości, nie zdają sobie sprawę, że nasz kraj jest w oczach opinii międzynarodowej odbierany źle, jako lizus, pozbawiony własnego zdania, mało znaczącego zresztą w świecie. Ale ich to nie obchodzi, oni bardziej lubią koktajle w Białym Domu.
RobertHist