Mit "ludowego" kapitalizmu

Kraj | Gospodarka | Publicystyka

Wydarzenia pod Kupieckimi Domami Towarowymi przypominały regularną bitwę. Zdesperowani ludzie starli się z policją, zbirami z agencji ochroniarskiej oraz strażą miejską, broniąc w ten sposób swoich interesów. Nic tylko poprzeć taki zryw i uznać, że ideowa lewica powinna się do niego czynnie włączyć, próbując wnieść weń swoje idee oraz edukować protestujących.

Niestety, jak w większości przypadków, sytuacja nie przedstawia się tak jednoznacznie. Środowisko, któremu chce udzielić wsparcia część lewicy jest jak najdalsze od walki z systemem, a na pewnych etapach rozwoju rodzimego kapitalizmu wyrządziło społeczeństwu ogromne szkody.

"Dialog" społeczny według neoliberałów

W Polsce bez wątpienia coraz wyraźniejsze są mechanizmy rządzące kapitalizmem, a kolejne mity, które tworzono kiedyś wokół tego systemu upadają niczym domki z kart. Zwłaszcza obecnie, w perspektywie kryzysu coraz aktywniejsi są lobbyści wielkiego biznesu. Z tą grupą powiązane są także neoliberalne władze Warszawy. Administracja prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz nie raz pokazała, że nie liczy się z nikim poza garstką najbogatszych. Konsultacje społeczne czy dialog to dla nich puste slogany, które można rzucać podczas obrad Rady Warszawy i na konferencjach prasowych. W rzeczywistości raz podjętej przez rządzącą miastem PO oraz "Lewicę" decyzji nie jest już w stanie zmienić żadna, nawet najbardziej racjonalna, argumentacja.

Atak na KDT można więc uznać za pokaz kto rządzi w mieście i co czeka opornych. Zamiast negocjować na miejsce sprowadzano coraz to nowe jednostki policji.

Trudno nie czuć w takiej sytuacji sympatii do atakowanych, zwłaszcza, że władze miasta występują też otwarcie przeciwko innym grupom - lokatorom, dozorcom czy pracownikom usług komunalnych, prowadząc typowo neoliberalną politykę. Miasto jest zarządzane jak firma, a nie miejsce zamieszkania, które powinno być z założenia przyjazne dla mieszkańców, również tych mniej zamożnych.

Ludowy kapitalizm

W przypadku kupców z KDT pojawia się jeden zasadniczy problem. Ludzie ci uwierzyli w mity kapitalizmu, stając się wręcz jego podporami. Na przełomie lat 80 i 90 zeszłego wieku karierę robiło hasło "od pucybuta do milionera". Zarówno władze schyłkowego PRLu, jak i późniejsze "demokratyczne" propagowały slogan "jesteśmy wreszcie we własnym domu". Dom ten miał opierać się między innymi na setkach tysięcy, jeśli nie milionach drobnych przedsiębiorców. Człowiek handlujący Coca-Colą kupioną w hurtowni, na ulicy mógł się dowartościować twierdząc, że jest kapitalistą i wkrótce zrobi majątek. Przekonanie to podsycały media prezentując sylwetki tych nielicznych, którym się to udało. Gdy wybuchały pierwsze protesty społeczne przeciwko reformom Balcerowicza drobni kupcy patrzyli na to spokojnie, rzucając jedynie od niechcenia pod adresem demonstrantów "lepiej byście wzięli się do roboty". Taki miraż "ludowego kapitalizmu", gdzie "wystarczy chcieć" zaczął bardzo szybko się rozwiewać. Do Polski zawitały pierwsze duże sieci supermarketów. W zderzeniu z ponadnarodowymi korporacjami drobni handlarze nie mieli szans. Bazary zaczęły jeden po drugim upadać, a nikomu już niepotrzebni drobni przedsiębiorcy tracili źródło utrzymania, zasilając rzeszę bezrobotnych. Mit "dobrego" kapitalizmu, z "rodzimym" kapitałem był jednak nadal kultywowany przez część narodowo konserwatywnej prawicy.

Nie mogła ona przyznać, że samą istotą nowego systemu jest tworzenie nierówności oraz wykluczenie społeczne. Zaczęła więc atakować wielki biznes za jego "kosmopolityczny" charakter oraz "działanie na szkodę Polski". Całej argumentacji dopełniały nacjonalistyczne lub także antysemickie hasełka i aluzje. Od ludzi wierzących w ten mit można było usłyszeć, że przecież "Polak nie wyzyskiwałby ani nie okradał Polaka z owoców jego pracy".

Mit dobrych handlarzy

Pewną wariacją mitu "dobrego kapitalisty" jest to co prezentuje część lewicy czy anarchistów. Według nich drobni handlarze zasługują na poparcie, gdyż są bliżsi zwykłemu obywatelowi niż szefowie wielkich supermarketów czy sieci handlowych. Dają również zatrudnienie w niemal rodzinnych warunkach, a za swoje działania są gnębieni przez wielki kapitał, chcący podzielić cały rynek. Pojawia się także twierdzenie jakoby ludzie ci, w związku z tym, że startowali nieraz z niskiego poziomu dochodów i nadal nie uchodzą za bogaczy są uczciwsi, a także bardziej skłonni do prospołecznych instynktów.

Pokutuje również mit biednej emerytki zmuszonej do sprzedawania cebuli, rzodkiewek czy czegokolwiek innego aby dorobić do głodowej emerytury.

Rzeczywistość bardzo brutalnie obchodzi się z takimi stereotypami.

Zacznijmy od owej przysłowiowej emerytki. Niewątpliwie osoby takie istnieją, jednak trudno uznać je za nadające ton wśród drobnych handlarzy. Co więcej na samych bazarach są zwykle traktowane jak nieproszeni goście, a kupcy często patrzą na nie z góry, ponieważ oni przecież są "przedsiębiorcami", a nie jakimiś zdesperowanymi biedakami.

Samo środowisko drobnych handlarzy też nie jest już tak jednorodne. Pozostały jeszcze osoby polegające jedynie na samozatrudnieniu, nie korzystające z cudzej pracy. Lewica powinna pozbyć się swojego dogmatyzmu i wspierać takich przedsiębiorców. Historia zna zresztą przypadki gdy pracujący na swoim rzemieślnicy czy handlarze przyłączali się do ruchów rewolucyjnych, po tym jak stracili wiarę w kapitalizm.

Nie należy jednak łudzić się, że tacy ludzie nadają ton w środowisku kupieckim. W kapitalizmie liczy się ekspansja, więc najlepiej wiedzie się tym, którzy zatrudniają po kilku czy kilkunastu pracowników na różnych stoiskach. Ktoś może powiedzieć, że nie musi to oznaczać wyzysku. Twarde prawa kapitalizmu sprawiają jednak, że nawet wśród dużych korporacji wygrywa ta, która potrafi najlepiej ciąć koszty, obniżać pensje, czy oszukiwać klientów. Jeśli występuje to w firmach, gdzie mamy do czynienia z występowaniem ogromnej wartości dodanej, to co mówić o drobnych przedsiębiorcach, dla których niewypłacanie pracownikom pensji jest często sposobem na przetrwanie.

Mitem jest też rzekoma większa wrażliwość społeczna tych ludzi. Nawet gdy do wszystkiego doszli swoją pracą, to tym bardziej w większości wierzą w szanse jakie tworzy system i zwykle im będą bogatsi tym bardziej z góry będą spoglądać na wszystkich innych.

Czy handlarze są prześladowani?

Na to pytanie należy odpowiedzieć - tak, są. Nie jest to jednak prześladowanie, jakiego doświadcza klasa pracująca. Inne są też ich reakcje i postawy wobec nowej sytuacji.

Drobni kupcy przegrywają, bo rozwiały się ich złudzenia. Nie są już podporą kapitalizmu. W dobie kryzysu to głównie oni będą tracić swoje firmy i sklepy nie wytrzymując konkurencji. Jest to w pewnym sensie prześladowanie ekonomiczne, ale nie mające klasowego podłoża. Kapitaliści także walczą między sobą w ramach różnych branż czy między branżami. Ci, którzy przegrywają odpadają z walki, ale nie czyni ich to przecież przeciwnikami systemu. Mogą rozczulać się nad swoim losem i bardzo głośno dawać wyraz niezadowoleniu, ale chodzi tu jedynie o partykularne interesy.

Ludzie ci nie są w stanie z dnia na dzień zaprzeczyć czemuś, w co przez lata wierzyli niczym w religijny dogmat. Kapitalizm jest więc według nich dobry i gdyby nie korporacje, czy w wersji nacjonalistycznej "obcy kapitał" czy "Żydzi" dawno mielibyśmy w kraju dobrobyt.

Ze środowiska tego dochodzą wręcz głosy, że w Polsce nie ma kapitalizmu, a "socjalistyczne" państwo działa w porozumieniu z wielkimi firmami. Przedstawiciele drobnego biznesu to w Polsce twardy elektorat najpierw partii nacjonalistycznych, a obecnie PiS. Ta część spektrum politycznego bardzo im odpowiada, ponieważ wystepuje przeciwko wielkiemu biznesowi oraz jego reprezentacji - PO i SLD, nie negując jednak rynkowych zasad.

Trudno raczej liczyć na skierowanie niezadowolenia na przykład kupców z KDT na inne tory. Ideały spółdzielczości czy pomocy wzajemnej podważają istotę systemu, którego są gorącymi zwoloennikami. Nie jest przypadkiem, że według Państwowej Inspekcji Pracy prawa pracownicze są łamane o wiele częściej w firmach małych, w tym z branży handlowej niż w dużych. W logice małych przedsiębiorców nie mieści się na przykład swoboda zrzeszania się pracowników w związkach zawodowych.

Nigdy nie staną się oni więc antykapitalistami, chyba że wcześniej utracą swoje firmy i się sproletaryzują.

Czy wspierać więc drobnych handlarzy? I tak i nie. Wspierać należy ich gdy domagają się uczciwego dialogu ze strony władzy. Tutaj walka różnych grup bez względu na ich stosunek do kapitalizmu jest wspólna. Musimy domagać się przełamania monopolu profesjonalnych lobbystów i zawodowych polityków, wiedzących co jest najlepsze dla społeczeństwa.

Inaczej sprawa przedstawia się jeśli chodzi o interesy ekonomiczne. Tutaj większość kupców stoi po przeciwnej stronie niż ruchy antysystemowe. Krytycy zarzucą zapewne temu rozumowaniu podwójne standardy. Wcześniej wzywałem przecież do obrony lokatorów, którzy często też nie są antykapitalistami. Tutaj sprawa przedstawia się jednak odmiennie. Walka o sprawy lokatorskie jest jednocześnie podważeniem rynkowej logiki w sektorze mieszkaniowym i próbą wyrwania tej sfery życia spod dyktatu "niewidzialnej" ręki rynku i działającej w jej imieniu jak najbardziej widzialnej ręki polityków, kamieniczników czy deweloperów.

Szkodliwe jest więc zarówno huraoptymistyczne przyłączanie się do wszystkich protestów kupców, jak i potępianie ich wszystkich bez względu na to czy korzystają z cudzej pracy czy nie.

Piotr Ciszewski
Artykuł ukazał się na portalu lewica.pl

grube

hahah widze ze pierwszy celebryt "radykalnej" "lewicy" Piotr Ciszewski potrafi napisac baaardzo dlugi tekst o liwkidacji 700 firm i nie zajaknac sie nawet o zwolnieniach z tym zwiazanych. dla niego problemem jest "brak dialogu" co z tego, ze ludzie z ktorych wielu nie ma zadnej szansy na znalezienie pracy w biurze leci na pysk? Ciszewski nie wie widocznie, ze ci ludzie (pracownicy) walcza o przezycie ramie w ramie ze swoimi ciemiezycielami. musimy im pomoc wywalczyc najpierw utrzymanie, a potem poprawe warunkow pracy. chyba ze mamy juz splodzielnie w ktorej mozemy ich zatrudnic. czegos nie wiem?

brak dialogu

a ja w pełni popieram stanowisko autora - moim zdaniem kluczową kwestią jest doinformowanie nieskończenie bezmózgiego społeczeństwa. Bezmózgiego, bo nie używają już głowy do myślenia logicznego, zadawania pytań, krytykowania (racjonalnego) tylko jadą na rutynie przez swoje całe życie. Oczywiście łatwiej jest dotrzec do młodych, ale oni są niedoświadczeni (jak ja) a starych ciężko o czymkolwiek w jakikolwiek sposób przekonać, chyba tylko kopem w dupe (dosłownie)

To dotrzyj do młodych bo

To dotrzyj do młodych bo najwyraźniej w przeciwieństwie do starych nie myślą tylko popierają Tuska. Najwidoczniej jak nie dostaną w dupę i to porządnie to nie zaczną myśleć.

Kupcy to kapitalisci, wrecz

Kupcy to kapitalisci, wrecz esencja tego systemu, popieraja ten system, ten sam sytem ktory ich pałuje, nad czym tu ubolewac?

nad twą głupotą

nad twą głupotą

Mogl(a)bys rozwinac?

Mogl(a)bys rozwinac?

Esencją tego systemu nie

Esencją tego systemu nie jest jakiś handlarz z bazaru tylko panowie Solorz, Krauze, Michnik. Nie ma się co cieszyć ze taki plankton kapitalistyczny dostaje po dupie. nam dzięki temu nie będzie lepiej a wręcz odwrotnie. Wielcy monopoliści będą mieli o wiele łatwiej w tworzeniu zmów cenowych i drenowaniu rynku.

Dobry tekst

Ożywczy powiew w tym bezmiarze dusznego bełkotu,który przewalił się niedawno przez to forum.

Inny punkt

Brawo Piotrze. Wreszcie

Brawo Piotrze. Wreszcie jakiś sensowny komentarz z pozycji klasowego anarchizmu.

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.