Oświadczenie redakcji bloga Occupied London o środowej tragedii
Co możemy szczerze powiedzieć o środowych wydarzeniach?
Co wydarzenia ze środy (5 maja) szczerze znaczą dla anarchistycznego/anty-autorytarnego ruchu? Jak stajemy naprzeciw śmierci tych trzech osób - bez względu na to kto je spowodował? Gdzie stoimy jako ludzie i jako walczący? My, którzy nie akceptujemy tego, że istnieją takie rzeczy jak "odosobnione incydenty" (policyjnej lub rządowej brutalności) i którzy wytykamy placem codzienną przemoc systemu kapitalistycznego. My, którzy mamy odwagę nazywać rzeczy po imieniu; którzy ukazujemy kto torturuje migrantów w komisariatach policji lub tych którzy bawią się naszym losem z biur i telewizji. Więc co my mamy teraz powiedzieć?
Możemy się schować za deklaracją Unii Pracowników Bankowych (Union of Bank Workers - OTOE) lub oskarżeniami pracowników bankowości; lub możemy się zatrzymać na fakcie, że zmarli zostali zmuszeni do pozostania w budynku bez ochrony przeciwpożarowej. Możemy się zatrzymać na tym jakim kondomem jest Vgenopoulos, właściciel banku; lub na tym jak ten tragiczny incydent zostanie wykorzystany do wprowadzenia bezprecedensowych represji. Lecz nie w tym rzecz.
Rzecz w tym abyśmy dostrzegli jaka część odpowiedzialności przypada na nas, na nas wszystkich. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni. Tak, mamy prawo do walki z wszystkich naszych sił wobec niesprawiedliwości wymierzonej przeciwko nam; mamy prawo do wykorzystywania naszej siły i kreatywności do stworzenia lepszego świata. Natomiast jako istoty polityczne jesteśmy tak samo odpowiedzialni za każdy z politycznych wyborów, za środki jakie obraliśmy by osiągnąć cele i za nasze milczenie za każdym razem gdy nie przyznajemy się do naszych słabości i błędów. My, którzy nie oszukujemy ludzi, żeby zdobyć ich głosy, my którzy nie mamy interesu w wykorzystywaniu kogokolwiek, mamy zdolność, pod wpływem tych tragicznych wydarzeń, być szczerzy z samym sobą i z ludziom dookoła.
Czego grecki ruch anarchistyczny doświadcza w tym momencie to jakieś totalne otępienie spowodowane faktem, że warunki zmuszają go do samokrytyki która może zaboleć. Abstrahując od okropnego faktu, że ludzie którzy zginęli byli "po naszej stronie", stronie robotników - robotników w ekstremalnie trudnych okolicznościach, którzy niemal na pewno wybraliby marsz razem z nami gdyby były warunki ich pracy, jesteśmy niniejszym również skonfrontowani z demonstrantami którzy zaryzykowali życie innych ludzi. Nawet jeśli (co pozostaje bezsprzeczne) nie mieli zamiaru nikogo zabić, to właśnie to jest sedno tego co wymaga więcej dyskusji - dyskusji dotyczących naszego celu i środków które wybraliśmy.
Incydent nie miał miejsca w nocy, w trakcie jakichś działań dywersyjnych. To stało się podczas największej demonstracji we współczesnej greckiej historii. Pojawiają się kolejne bolesne pytania: Czy jeśli w demonstracji brało udział ogółem 150-200,000 ludzi, liczba bez precedensu w ostatnich latach, była naprawdę potrzeba stosowania "ekstra" przemocy? Kiedy widzisz tysiące krzyczące "spalić, spalić Parlament" i złorzeczące na policję, czy kolejny spalony bank naprawdę coś wnosi dla ruchu?
Kiedy ruch sam w sobie staje się masowy - jak powiedzmy w Grudniu 2008 - co wnoszą jego akcje, czy te akcje przekraczają limity tego co społeczeństwo może znieść, lub czy zagrażają ludzkiemu życiu?
Kiedy jesteśmy na ulicach stajemy się jednym z ludźmi wokół nas, jesteśmy przy ich boku, po ich stronie - oto ostateczny powód dla którego wypruwamy sobie żyły robiąc ulotki i plakaty - i nasze własne powody są jednym z wielu parametrów, które zbiegają się w jedną całość. Nadszedł czas dla nas, aby porozmawiać szczerze na temat przemocy i krytycznie przeanalizować specyficzną kulturę przemocy która rozwinęła się w Grecji w ostatnich kilku latach. Nasz ruch nie został wzmocniony przez środki, których czasami używa, ale raczej z powodu jego politycznej artykulacji. Grudzień 2008 nie zmienił się historii tylko dlatego, że tysiące ludzi zaczęło rzucać kamieniami i mołotowami ale głównie z powodu swoich cech politycznych i społecznych i bogatej spuścizny na tym poziomie. Oczywiście w odpowiedzi na przemoc skierowaną przeciwko nam jesteśmy zobowiązani aby rozmawiać o politycznych wyborach, tak jak o środkach które podejmujemy, rozpoznając nasze i ich ograniczenia.
Kiedy mówimy o wolności, to znaczy, że w każdej chwili poddajemy w wątpliwości to co wczoraj uznawaliśmy za pewnik. Dlatego odważamy się iść do przodu i unikać jakichś banalnych sformułowań politycznych, aby spojrzeć prawdzie prosto w oczy. Jest oczywiste, że skoro nie uważamy przemocy za cel sam w sobie, nie powinniśmy pozwolić by rzucała ona cień na polityczny wymiar naszych działań. Nie jesteśmy ani mordercami ani świętymi. Jesteśmy częścią społecznego ruchu z naszymi słabościami i błędami. Dzisiaj zamiast czuć się silniejszymi po takiej ogromnej demonstracji czujemy się co najmniej zdrętwiali. To samo w sobie wiele mówi. Musimy poradzić sobie z tymi tragicznymi doświadczeniami i poszukać wewnątrz nas samych inspiracji dla siebie, ponieważ i tak wszyscy działają na podstawie swojej własnej świadomości. Kultywowanie takiej zbiorowej świadomości jest właśnie stawką w tej grze.
tłum. Czytelnik CIA
Oświadczenie redakcji bloga, stanowiącego jedno z najlepszych źródeł informacji anglojęzycznej o sytuacji w Grecji od grudnia 2008, po angielsku i po grecku tutaj.