(Nad)konsumpcja jako choroba
Nadmierna konsumpcja nie jest zdrowa. W USA rozważane jest umieszczenie zwyczaju robienia zbyt dużych zakupów na liście nałogów.
Sprawą zajęło się Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne. Lekarze oszacowali, że 10 mln obywateli USA ma problemy z powstrzymaniem się od zakupów. Amerykanów otacza szum wszechobecnych reklam. Wszędzie spotkać można promocje, obniżki i wyprzedaże. Zakupy można robić za pośrednictwem Internetu czy telewizji, czyli bez wychodzenia z domu.
Według lekarzy, problem dotyczy przede wszystkim średnio i słabo zarabiających. Dzięki intensywnej reklamie i ukrywaniu rzeczywistych kosztów produktów, decydują się oni często na zakupy, na które tak naprawdę ich nie stać. Do tego dochodzi problem przechodzenia na emeryturę. Publiczny system opieki społecznej jest niesprawny, ludziom przestającym pracować drastycznie obniżają się dochody. Tymczasem nie umieją oni ograniczyć dotychczasowej, przesadnej konsumpcji.
Nałóg zakupowy opisuje Eric Hollander, psychiatra z Mount Sinai School of Medicine: "Nie traktujemy tego jako przypadłości, dopóki robienie zakupów nie zaczyna pochłaniać bardzo wiele czasu pacjenta, niszczyć jego więzów rodzinnych, powodować kłopotów w pracy i prowadzić do niewypłacalności". Wielu Amerykanów, niestety, przekracza tą granicę.