Nowa ciemność w południe
Niektórzy się zastanawiają, czemu fotoreporterzy Agory i agencji Fotorzepa tak łatwo złożyli broń i bez słowa protestu pogodzili się z utratą pracy i - co tu owijać w bawełnę - odejściem na śmietnik. Jeden ze zwolnionych fotoreporterów ujął to tak: „wszyscy zachowują się tak, jakby im obcięto jaja”. Wydaje mi się jednak, że to coś więcej niż kompletny brak odwagi. To nie tylko pogodzenie się z losem, ale też pełna akceptacja ideologiczna zaistniałej sytuacji.
Ktoś mógłby się spodziewać, że piewcami liberalnego ustroju mogą być tylko ci, którym się w nim powiodło i mają piękne mieszkania, prywatną służbę zdrowia i elitarne szkoły dla dzieci. Z chwilą, gdy z powodu nieubłaganej logiki neoliberalnych cięć tracą wszystko, mając wciąż na karku kredyt na mieszkanie i wszystkie konsumpcyjne wspaniałości, na które ich nie było stać, wydawałoby się, że powinni się ocknąć. Nic bardziej mylnego. W rzeczywistości nawet ci kompletnie podeptani przez buciory ustroju wciąż znajdują w sobie dość heroizmu, by bronić interesów klasy, do której nigdy nie będą należeć.
Taką paradoksalną, wymykającą się ludzkiemu pojęciu postawę zrozumiał kiedyś Arthur Koestler. W swojej słynnej powieści, „Ciemność w Południe” opisał historię bolszewika, który całe życie walczył o wdrożenie leninowskiej doktryny, aż w końcu sam padł ofiarą czystek logicznie z niej wynikających. Jak to wpłynęło na jego świadomość? Czy zbuntował się i zrozumiał swój błąd? Wręcz przeciwnie, z heroizmiem postanowił sam się oskarżyć w imię dobra partii komunistycznej i jej dziejowej misji. Wolał zginąć na mocy wyroku wydanego w procesie pokazowym, niż zdradzić ideologię która jego samego uznała za wroga.
Choć funkcję stalinowskich trybunałów przejęły dziś sądy wydające wyroki eksmisji na bruk i komornicy zajmujący całość wynagrodzenia skazując ludzi na wegetację, heroizm spauperyzowanych obrońców kapitalistycznej logiki, miażdżącej ich samych, jest nie mniej godny podziwu.
Tak więc nie dziwmy się, że dziennikarze, którzy całe dorosłe życie wychwalali zdobycze kapitalizmu i dziejową misję godziwego zysku, w momencie gdy utracą swoją przyszłość w wyniku decyzji podyktowanej tylko i wyłącznie nieubłaganym dążeniem do zwiększenia zysku, nie mogą nagle odwrócić się od ideologii, która stała się od nich nierozdzielna. Wolą bez sprzeciwu udać się pod katowski topór, niż zakwestionować zasadność logiki, która wreszcie ich również dosięgła.