Naszą ojczyzną jest cały świat - czyli dlaczego nie zależy nam na państwie narodowym
W dniu 11 listopada, wielu przyjedzie do Warszawy zaprotestować przeciwko ideologii nacjonalistycznej i jej rozmaitym przejawom. Jesteśmy wśród nich. Nacjonalizm, to ideologia, która wprowadza fałszywe podziały wśród ludzi, którzy powinni być ze sobą solidarni. Jednocześnie, wprowadza złudne przekonanie o jedności interesów wszystkich ludzi należących do jednej narodowości - tak jakby polski przedsiębiorca miał taki sam interes, jak polski pracownik. Ale pracownik, zmuszony sprzedawać swoją pracę za grosze, aby jakoś przeżyć, ma więcej wspólnego z pracownikami innych narodowości, niż ze swoim rodakiem - szefem.
Odrzucamy nacjonalizm, dlatego że odrzucamy pojęcie państwa narodowego i podporządkowania mu ludzkich istnień. Jedynym celem państwa narodowego jest dzielić, by skuteczniej rządzić.
Zamiast poddaństwa wobec państwa narodowego, wierzymy w międzynarodową solidarność z pracownikami z całego świata, zwłaszcza wtedy, gdy walczą o możliwość odzyskania kontroli nad własnym życiem.
Niepodległości narodowej nie można mylić z niezależnością. Cóż nam po niepodległości narodowej, skoro świat, który nas otacza należy do klas posiadających i nadal nie mamy innego wyjścia niż sprzedawać swoją pracę. Niepodlegli od czego? Zmieniliśmy barwy sztandarów, jednych panów zastępując drugimi.
Czy można mówić o niepodległości Polski, gdy kraj jest zależny od globalnych przepływów kapitału, od warunków wytyczanych przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy i dyrektywy Unii Europejskiej. Niepodległość jest złudzeniem, które ma nam zastąpić prawdziwą niezależność.
Dzisiejszy dzień, 11 listopada, jest dniem tylko jednej z wielu bitew o wolność, przeciw tyranom, spekulantom i wyzyskiwaczom. Ta walka musi być globalna, gdyż wszystkie problemy z którymi się borykamy są globalne. Żadnego z nich nie rozwiążemy w izolacji.
Nacjonalizm jest niezwykle dogodny dla klasy kapitalistów, gdyż dzieli tych, którzy mogliby się przeciw nim zjednoczyć i jednoczy z nimi tych, którzy mieliby powody, by z nimi walczyć.
Podczas demonstracji w dniu 11 listopada usłyszymy wiele pięknie brzmiących haseł o tolerancji i otwartości. Nie mamy nic przeciwko tolerancji i otwartości, ale to po prostu nie wystarczy. By skutecznie walczyć z rasizmem, nacjonalizmem i ksenofobią, konieczny jest frontalny atak na system dominacji kapitału, system który wytwarza ubóstwo i nędzę w każdym zakątku świata. Właśnie ten system powoduje, że ludzie stają do walki przeciw sobie, konkurując o coraz gorzej opłacane miejsca pracy, napędzając zyski jedynie dla nielicznych.
W dniu 11 listopada 2011 r. znów jesteśmy na ulicach, ale nasze hasła znów nie ograniczają się jedynie do odrzucenia faszyzmu. Naszym wrogiem jest nie tylko skrajna prawica, ale sama idea państwa narodowego i kapitalizmu. Globalny kapitalizm - wraz z państwami narodowymi, które są jego policją - nie jest niczym innym, jak faszyzmem pod inną postacią, który powoduje wielokrotnie więcej śmierci i zniszczenia, niż przemoc bojówek nacjonalistycznych.
Związek Syndykalistów Polski - Międzynarodowe Stowarzyszenie Pracowników