Niesiołowski zaatakował dziennikarkę
Zablokowanie przez protestujących wyjść z sejmu, a tym samym uniemożliwienie politykom opuszczenie miejsca pracy, przyniosło oczekiwany skutek i pozwoliło choć trochę poczuć rządzącym to samo co rządzone przez nich społeczeństwo. Ile bezsilności i frustracji muszą mieć w sobie zwykli obywatele przez lata ograniczani i sterowani przez rząd, skoro jednorazowe ograniczenie swobody posłów poprzez zablokowanie wyjść z sejmu przez protestujących, doprowadzało ich do istnego szału. Doskonale odzwierciedla to zachowanie posła Stefana Niesiołowskiego, który zaatakował dziennikarkę próbującą z nim porozmawiać.
Po raz 50. Ewa Stankiewicz kręciła się koło mnie i mało mi zębów nie wybiła tą kamerą. Prosiłem, żeby odeszła, a ona prowokacyjnie usiłowała nagrać ze mną rozmowę. Grzecznie powiedziałem, żeby sobie poszła. To wszystko, nie ma o czym mówić. Zajmowanie się Ewą Stankiewicz jest poniżej mojej godności (...) Nie uczyniłem niczego, za co panią Stankiewicz należałoby przepraszać - mówił w TVN24 Stefan Niesiołowski.
Poseł PO w piątek miał scysję z dziennikarką Ewą Stankiewicz, do której krzyczał "won stąd do PiS!", usiłując odepchnąć jej kamerę.
Do ataku kobiety przez Niesiołowskiego doszło po gorących piątkowych głosowaniach w sejmie nad ustawą emerytalną. Protestujący przed budynkiem zablokowali wyjścia, uniemożliwiając posłom opuszczenie sejmu.
Stefan Niesiołowski był jednym z tych, którym związkowcy nie pozwolili opuścić terenu sejmu. Dokumentalistka Ewa Stankiewicz próbowała zapytać go, dlaczego i jemu nie udało się wyjść. Wzburzony poseł nie miał jednak ochoty odpowiadać na pytania i zaatakował ją.
- To jest pani od tego filmu "Solidarni", tego PiS-owskiego paskudztwa, tak? Niech pani idzie do Pospieszalskiego - mówił. - Nie jestem od Pospieszalskiego, mam osobne imię i nazwisko. I nie PiS-owskiego paskudztwa, tylko dokumentu - odpowiedziała Stankiewicz. - Nie chcę z panią rozmawiać, niech pani idzie do PiS-u! - zaczął krzyczeć Niesiołowski. Jednocześnie kazał Stankiewicz odwrócić kamerę, grożąc jej rozbiciem, jeżeli nadal będzie go filmować bez jego zgody.
Dziennikarka jednak nie dała za wygraną i nie wyłączyła kamery, przypominając, że poseł jest osobą publiczną. To doprowadziło Niesiołowskiego do jeszcze większego szału. Zaczął on odpychać i zakrywać kamerę, krzycząc: "Czy Pani jest głucha? Nie mam ochoty, żeby pani mnie filmowała. Niech pani idzie do swoich pisowskich lizusów! Won stąd! Won stąd do PiS!".
Do końca blokady sejmu politycy krążyli bezczynnie po jego terenie wymieniając między sobą pełne niedowierzania i złości uwagi na temat sytuacji w jakiej się znaleźli i ubolewali nad swoim losem, gdyż po jakże „ciężkim” dniu pracy nie mogli wrócić do swoich luksusowych willi.
Mimo, że mieli sporo czasu na przemyślenia nie przyszło im jednak do głowy, że zwykli obywatele także chcą po zakończeniu wielu lat harówki i wyzysku za marne pensje, odpocząć na emeryturze. Fakt, że nie będzie to odpoczynek w tak luksusowych warunkach jak politycy, ale ludzie chcą przynajmniej dożyć do tej głodowej emerytury, a nie zapracować się na śmierć. Jednak jak widać dla polityków to zbyt wygórowane oczekiwania społeczeństwa.