Prokuratura postawiła zarzuty anarchistom, którzy w październiku manifestowali w obronie DeCentrum. Prokuratura po raz drugi wzywa aktywistów na przesłuchania. Policja zrobiła im zdjęcia i pobrała odciski palców. Squatersi zapowiadają, że nikt z nich nie podda się ewentualnej karze.

Wczoraj Sąd Rejonowy w Elblągu skazał Jana P., właściciela spółki odzieżowej Hetman, na półtora roku więzienia w zawieszeniu na pięć lat oraz grzywnę w wysokości 22,5 tys. zł. JP złośliwie i uporczywie naruszał prawa pracownicze i związkowe.

JP łamał wiele przepisów prawa pracy, m.in. nie płacił wynagrodzeń w terminie i zwolnił szwaczki, za to, że założyły związek zawodowy. To już drugi wyrok wobec Jana P., który po zlikwidowaniu Hetmana założył inną odzieżową spółkę JIM. Także tam łamał prawa pracownicze, za co sąd skazał go w listopadzie ub. roku na karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Zakazał mu także pełnienia funkcji w zarządach spółek przez trzy lata oraz wpłatę 100 tys. zł do ZUS-u na rzecz pracowników.

Kamil Sipowicz wniósł pod płaszczem do Zachęty swój obraz i po kryjomu powiesił go na wystawie malarstwa XXI w. Ochrona zorientowała się po dwóch godzinach i obraz zdjęto. Film nagrany podczas akcji zamieścił w serwisie YouTube.

Jak podaje Rzeczpospolita, celnicy zarekwirowali ubranie dla dzieci z domów dziecka. Powód? Korporacje, chroniąc swoją markę, nie zgadzają się na przekazywanie pirackich produktów potrzebującym.

Celnicy spalili kilkaset par butów i ubrań, które zostały zajęte przez celników na bazarach lub na granicy. Sądy orzekły już przepadek towarów na rzecz Skarbu Państwa i celnicy mogliby je przekazać potrzebującym. Proszą o nie domy dziecka, instytucje charytatywne.

Jednak po wejściu Polski do UE zgodę na nieodpłatne przekazanie próbek muszą wyrazić firmy. Przed majem 2004 r. na obdarowanie zarekwirowaną odzieżą instytucji charytatywnych zgodę mógł wyrazić naczelnik urzędu skarbowego.

Wrocławski boom inwestycyjny przyczynił się do ogromnego wzrostu cen mieszkań. Średnia cena mkw. skoczyła tylko w ciągu ostatnich 12 miesięcy grubo o ponad 70 proc. Na koniec roku za mkw. trzeba było średnio zapłacić prawie 7 tys. zł. Wielu mieszkańców - zwłaszcza młodych - straciło nadzieje na własne mieszkanie.

Inwesycje wielkiego biznesu jednak nadal się rozbudowują. Za 4,5-hektarową działkę leżącą między hotelem Wrocław a Poltegorem hiszpańska Grupo Prasa zapłaciła 370 mln zł, czyli 8242 zł za każdy mkw. Za 1,5 mld zł wybuduje ogromne centrum mieszkalno-usługowo-rozrywkowe. Na działce obok, gdzie na razie stoi Poltegor, Leszek Czarnecki zadecydował, że wybuduje na niej najwyższy budynek mieszkalny w Polsce, 203-metrowy Sky Tower.

Aktywistom na rzecz bezdomnych w Paryżu udało się wymusić na rządzie francuskim obietnice uczynienia z mieszkania prawa przysługującego obywatelom. Stosowna ustawa ma być głosowana w parlamencie 17 stycznia.

Od ponad miesiąca aktywiści ze stowarzyszenia „Dzieci Don Kichote” koczują w namiotach na nabrzeżach Sekwany w proteście przeciwko ignorowaniu problemów bezdomnych przez rząd. Szacuje się, że we Francji około 100 tys. bezdomnych śpi na ulicach.

Nie wiadomo jeszcze, co przyniesie nowa ustawa, wiadomo jednak, że ma ona dotyczyć bezdomnych, zubożałych pracowników i samotne matki.

Fundusz Narodów Zjednoczonych Pomocy Dzieciom [UNICEF] zajmuje się tym problemem od dawna. Od 2004 roku w wyniku ponad 300 zgłoszeń o zmuszaniu do seksu i śledztwie ONZ ukarano 179 żołnierzy i innych pracowników ONZ. Teraz dalej dzieje się tam źle. To ma być pomoc międzynarodowa?

W zeszłym roku wydano ponad 9 mln zł na remonty w Sejmie, a w tym już zaplanowano prace za ponad 13 mln. Większość pójdzie na odświeżenie ponad 400 łazienek w pokojach Domu Poselskiego. Nieoficjalnie wiadomo, że w dalszej kolejności czeka wymiana pokojowych mebli.

Darmozjady z Sejmu oczywiście nie płacą za pokoje w Domu Poselskim, więc po co wydawać swoją kasę na remont? Niektórzy z parlamentarzystów wymagają czegoś lepszego i wynajmują mieszkania w Warszawie, za które ponad połowę ceny płaci Kancelaria Sejmu.

16 grudnia demonstracja w obronie centrum społecznego Ungdomshuset w Kopenhadze zakończyła się starciami z policją. O wydarzeniach pisaliśmy już tutaj.

W 1982 r. dom został oddany pod opiekę samorządowi młodzieży, ale w 1999 r. miasto sprzedało budynek chrześcijańskiej sekcie.

Trzy osoby nadal przebywają w areszcie i spodziewają się spraw sądowych około 11 i 12 stycznia. Demonstracji, którzy zostali deportowani mówili o dużym wsparciu ze strony innych więźniów. Niemniej jednak w miarę zbliżania się rozpraw sądowych ich morale może jeszcze spaść.

27 grudnia do domu wrócił jeden z aresztowanych (16 letni Fin). Według jego słów, przynajmniej jedna z oskarżonych osób jest w dobrej formie psychicznej.

Simon Mol, poeta i dramaturg z Kamerunu żyjący w Polsce i znany z działalności w teatrze Migrator Theatre został zatrzymany w środę rano. Trwa jego przesłuchanie. Zarzuty narażenia na ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci nieuleczalnej i długotrwałej choroby przedstawiono Simonowi M, podejrzanemu o zakażenie wirusem HIV czterech kobiet. Grozi mu do 10 lat więzienia.

Policja uruchomiła specjalny numer telefonu dla tej sprawy - 0 22 603- 10-86.

"Widzieliśmy, jak znęcają się nad więźniami. Widzieliśmy, jak ich torturują. Ale sami nie braliśmy w tym udziału." Tak twierdzą pracownicy FBI, którzy pracowali w Guantanamo. 26 pracowników Federalnego Biura Śledczego przyznało, że widziało torturowanych jeńców.

Raport powstał jeszcze w 2004 roku i wiele szczegółów wyciekło do mediów. Jednak dopiero teraz całość raportu ujrzała światło dzienne. Raport zawiera wiele wstrząsających szczegółów.

Kolejna osoba bez doświadczenia dostaje pracę od ministra edukacji. Paweł Zanin, bez żadnego doświadczenia zawodowego z dziedziny edukacji, został nowy wicedyrektorem CODN. Wcześniej był wszechpolakiem od 1997 r..

50 niemieckich bezrobotnych uczestniczyło w akcji protestacyjnej przed siedzibą lokalnych władz Nadrenii-Palatynatu w Moguncji. Akcja polegała na publicznym umyciu się i ogoleniu - bezrobotni chcieli zwrócić uwagę władz na problemy ze znalezieniem pracy kiedy ktoś nie ma dachu nad głową.

Sąd pracy w Poznaniu zasądził od kilkuset do kilkunastu tysięcy złotych na rzecz byłych pracowników Kauflandu. Osiem osób procesowało się o zaległe zarobki. Ponad ośmiogodzinna praca, dopuszczana tylko w wyjątkowych wypadkach, była normą w Kauflandzie. Za nadgodziny pracownicy nie dostawali ani pieniędzy, ani dodatkowego urlopu. Jeden pracownik został wyrzucony z pracy, kiedy zaczął domagać się wynagrodzenia za nadgodziny.

Część samorządowców, a także niektórzy nowi prezydenci miast, mogą stracić mandaty, ponieważ nie złożyli na czas jednego z kilku oświadczeń dotyczących posiadanego majątku i interesów prowadzonych przez współmałżonków. W oświadczeniu muszą napisać czy ich żony lub mężowie prowadzą biznes i czy łączą ich związki finansowe z samorządem np. umowa o pracę, czy kontrakty biznesowe.