Oświadczenie świadka zabójstwa Alexandrosa Grigoropoulosa
Niniejszy tekst jest tłumaczeniem oświadczenia Nikosa R., w którym opisuje on wydarzenia nocy 6 grudnia, kiedy policja zastrzeliła jego przyjaciela Alexandrosa Grigoropoulosa.
Chodzę do pierwszej klasy liceum Psychiko. Znałem Alexandrosa (lub, jak go nazywaliśmy – Gregori, od jego nazwiska) od 4 klasy podstawówki. Chodziliśmy do tej samej szkoły. Od pierwszej klasy gimnazjum, aż do wczoraj, kiedy go zabili, byliśmy bliskimi przyjaciółmi.
Wczoraj, 6 grudnia 2008, byłeś z Alexandrosem?
Wczoraj, około 17:50 poszedłem z sąsiadem do stacji Larisis. Przedtem rozmawiałem z Alexandrosem. Powiedział, że wybiera się na mecz polo. Powiedziałem mu, żeby zadzwonił do mnie, jak się skończy mecz, żebyśmy mogli się spotkać na ulicy Mesolongi w Exarchii. Wybierał się na mecz razem z przyjaciółmi: Nikosem F. i P. Ch. Regularnie spotykaliśmy się na ulicy Mesolongi. Planowaliśmy pójść do Faros Psychikou, by spotkać się ze znajomymi ze starej szkoły i świętować moje imieniny.
Alexandros zadzwonił, gdy skończył się mecz. Gdzie się wybierał?
Tak, zadzwonił do mnie i powiedział, żebym już wychodził, bo on też już wychodzi z boiska. Na moim telefonie zapisana jest godzina, o której dzwonił: 19:10.
Kiedy spotkałeś się z Alexandrosem na ulicy Mesolongi w Exarchii?
Nie pamiętam dokładnie. Około 45 minut przed zdarzeniem. Wyszedłem z domu znajomego pieszo. Poszedłem ulicą Ipeirou (jeśli się nie mylę) i prosto do Muzeum, w lewo w ulicę Stournari, aż do placyku po prawej i 10 metrów dalej do Mesolongi. Czekałem na niego około 3-4 minuty.
Co zrobiliście jak przyszedł?
Gdy przyszedł, poszliśmy do sklepu 10 metrów dalej i kupiliśmy coś do jedzenia i picia. Wyszliśmy z powrotem na chodnik Mesolongi by zjeść i porozmawiać.
Gdzie dokładnie siedzieliście?
Siedzieliśmy przy wejściu do apartamentowca na skrzyżowaniu Mesolongi i Tzavella, patrząc w lewo w stronę ulicy Zoodochou Pigis. Tam są poręcze, a których można siedzieć. Tam siedzieliśmy. (W tym momencie, świadkowi przedstawiono mapę dzielnicy). Zjedliśmy przekąski i nagle usłyszeliśmy głośny wybuch. Był dość głośny, ale zbyt daleki, żebyśmy mogli odgadnąć, co go spowodowało. Nie zwróciliśmy więc na niego uwagi.
Czy wybuchowi towarzyszył rozbłysk?
Nie widzieliśmy rozbłysku, bo od strony wybuchu była ściana. Aby zobaczyć, co się dzieje na ulicy Navarinou, trzeba zejść na dół wzdłuż ulicy Tzavella.
Po upływie półtorej minuty usłyszeliśmy, jak przechodnie mówią: “gliny jadą, coś się stało”. Z ciekawości, Alexandros wyszedł kilka metrów na środek ulicy Tzavella, żeby zobaczyć, co się stało. Gdy wyszliśmy na środek ulicy, zobaczyliśmy dwóch policjantów, w odległości 15-20 metrów.
Znajdowali się na skrzyżowaniu ulic Zoodochou Pigis i Tzavella. Jeden był wyższego wzrostu. Zatrzymali się na skrzyżowaniu. Przed nami nie było nikogo. Alexandros był przede mną, a ja byłem z tyłu i bardziej po prawej. Gdy policjanci zatrzymali się na skrzyżowaniu, trzymali ręce na broni przy pasie. Ktoś za mną rzucił pustą butelką plastikową, która oczywiście nie doleciała do policjantów. Policjanci, zaczęli kląć na mnie i na Alexandrosa: „Pier... Maryja Dziewica, chodź tu, a pokażę ci, kto jest twardzielem” itp... Ludzie za nami krzyczeli „idźcie do diabła” do policjantów.
Gdy ktoś rzucił plastikową butelką, obaj policjanci (jeśli się nie mylę) wyciągnęli broń z kabury i wycelowali przed siebie, czyli w stronę, gdzie stałem ja, Alexandros i inne osoby. Następnie padły trzy strzały, jeden po drugim. Jestem pewien, że jeden z dwóch policjantów trzymał broń obiema rękami. Jestem całkowicie pewny, że policjanci nie strzelali w kierunku nieba, ani w kierunku ziemi. Wycelowali w nas i strzelili!
Alexandros padł na ziemię, od pierwszego lub drugiego strzału, na pewno nie trzeciego. Potem, już nie wiedziałem co się działo. Ludzie wrzeszczeli i ktoś podniósł koszulkę Alexandrosa. Zobaczyliśmy, że w klatce piersiowej niedaleko serca miał otwór – z rany wydobywała się krew.
Policjanci opuścili miejsce zdarzenia, gdy zobaczyli, że Alexandros upadł na ziemię. Nie pamiętam w którym kierunku. Potem przyjechała karetka i zabrała martwego Alexandrosa. Wiem o tym, że nie żył, bo nie miał tętna i krew wypływała mu z ust.
Jakie było oświetlenie w miejscu zdarzenia?
Choć zapadła noc, ulicę oświetlały lampy uliczne i światła ze sklepów. Tylko jedna lampa, po lewej od Alexandrosa, się nie paliła.
Czy chcesz powiedzieć coś jeszcze?
Jedyne, co chcę powiedzieć, to to, że oni nie zabili Alexandrosa przypadkiem. Oni go zamordowali z zimną krwią...