Pakistan: Ataki rakietowe Predatorów stały się codziennością

W zeszłym tygodniu, w górach Pakistanu CIA przeprowadziła dwa ataki rakietowe z bezzałogowego samolotu typu Predator. Według anonimowego urzędnika administracji amerykańskiej, ośmiu ludzi zginęło. Urzędnik nie podał swojego nazwiska, gdyż nie miał pozwolenia by wypowiadać się do mediów.

Zabójstwa wybranych osób za pomocą samolotów bezzałogowych Predator stały się już częścią strategii administracji prezydenta Obamy. Samoloty, kontrolowane zdalnie przez operatorów CIA w Langley w Virginii, realizują operacje, które są objęte całkowitą tajemnicą i których nie ograniczają nawet zasady obowiązujące w siłach zbrojnych. Nie też ma żadnych ograniczeń terytorialnych dla tych operacji.

W sierpniu b.r., rakiety wystrzelone z Predatorów zabiły Baitullaha Mehsuda, podejrzewanego o przywództwo pakistańskich Talibów. Jednak udało się to dopiero po 16 atakach rakietowych na przestrzeni 14 miesięcy. W czasie tych operacji, zginęło od 207 do 321 innych ludzi (zależnie od źródeł).

Jak ustaliła fundacja New America Foundation, w ciągu pierwszych dziewięciu i pół miesięcy po objęciu urzędu prezydenta, Barack Obama autoryzował tyle samo ataków w Pakistanie, co George W. Bush podczas ostatnich trzech lat swojej prezydentury. W tym roku administracja autoryzowała 41 ataki rakietowe na terytorium Pakistanu - mniej więcej jeden tygodniowo. W każdej chwili nad Pakistanem lata tak wiele Predatorów, że czasem zdalni operatorzy kłócą się, kto ma „zdjąć” dany cel.

Krytycy obawiają się, że operacje tego typu mogą zostać rozszerzone na terytorium dowolnego innego kraju - choćby nawet na same Stany Zjednoczone. Ponieważ operacjami kieruje CIA, nie ma żadnego mechanizmu analogicznego do sądów wojskowych, który mógłby rozliczać zleceniodawców operacji.