Peter Singer w Łodzi 14.06 - relacja
14 czerwca w Łodzi wystąpił z wykładem Peterem Singerem, australijskim bioetykiem.
Nasz stosunek do faktu, że na świecie są ludzie żyjący w ekstremalnej biedzie powinien być określony jako powinność/obowiązek [obligation]. Do tego wniosku Singer dochodzi poprzez następujący eksperyment myślowy: wyobraźcie sobie dość płytki staw, i małe dziecko w nim.
Staw jest na tyle płytki, ze zanurzenie się w nim grozi wam jedynie zniszczeniem obuwia, ale dla dziecka na tyle głęboki, że może ono się w nim utopić. Większość z nas intuicyjnie oceniłoby pomoc dziecku jako naturalną, a obojętność i pozostawienie dziecka w niebezpieczeństwie jako złe. Podobnie jest z biednymi na świecie - wiemy, że żyją w biedzie, która grozi im w każdej chwili śmiercią [ powodu głodu, chorób], i życie każdego z nich można uratować kosztem bardzo niewielkiego naszego wkładu, np. czterech dolarów na moskitierę chroniącą przed ukąszeniami roznoszących malarię owadów. Sytuacja ta niczym się nie różni od sytuacji dziecka w stawie i przechodnia, a więc i tu powinniśmy czuć się moralnie zobligowani do działania. Tak się jednak nie dzieje. Dlaczego? Może jest to kwestia dystansu, dziecko jest o kilka metrów od nas, a biedni są tysiące kilometrów stąd. Możemy mieć też wątpliwości, czy przekazane przez nas pieniądze na pomoc biednym w odległych rejonach świata nie zostaną zmarnotrawione przez niewydolne lub wręcz skorumpowane administracje państw [ale pozostają renomowane organizacje pozarządowe]. W dodatku dziecko jest jedno, a biednych wielu - czy ja jeden/jedna mam robić to co należy także do innych? Czy gdyby w stawie tonęło 10 dzieci, a nas, przechodniów, byłoby tez 10, to czy wyciągnęlibyśmy ze stawu 1 dziecko i poszli dalej?
W przypadku dziecka w stawie działa intuicyjne poczucie tego, co do nas należy, co jest naszą powinnością. To intuicyjne zobowiązanie nie działa w przypadku ludzi, którym grozi śmierć tylko dlatego ze są biedni. Jednak po chwili zastanowienia uznać musimy logikę rozumowania, wskazującego że światowa ekstremalna bieda nakłada na nas obowiązek podobny jak zagrożone utonięcie dziecko w stawie.
Obok metafory dziecka w stawie, do przekonania słuchaczy Peter Singer użył wyników jednego z badań, w którym badani byli skłonni pomóc osobie potrzebującej pomocy o wiele częściej (około 70% przypadków) gdy byli sami niż w towarzystwie innej, całkowicie obojętnej na cudze nieszczęście czy niebezpieczeństwo, osoby (jedynie około 10% interwencji). Cudza obojętność powstrzymuje więc w jakiś sposób nasze poczucie obowiązku interwencji wobec biedy na świecie. Może nam się też zdawać, że pomaganie innym to dziedzina dla aniołów, nie dla zwykłych ludzi - takich jak my. Ale tu Singer przytoczył historię gości a, który postanowił pomagać innym, i choć przekazał na cele pomocowe kupę kasy, to mu nie wystarczyło, przekazał też własną nerkę. To pokazuje, ze pomaganie nie jest poza zakresem naszych możliwości. To jednocześnie podpowiedź odpowiedzi na pytanie gdzie nasz obowiązek wobec innych się kończy - mamy 2 nerki, i jedną możemy oddać bez większego ryzyka. Obowiązek ten nie obejmuje jednak oddania obu nerek!
Dlatego że bieda istnieje i ludzie z tego powodu umierają powinniśmy zmienić naszą kulturę w taki sposób by takie postępowanie nie było wyjątkowym, i by pomoc biednym choćby przez wpłacenie przez każdego z nas paru dolarów lub na poziomie globalnym przeznaczenie na pomoc przez nasze rządy paru procent budżetu było naszym niekwestionowanym obowiązkiem. Dlaczego? Bo dzięki temu uratujemy czyjeś życie.
W dyskusji padło zarzut o paternalizm - metafora dziecka czyni z biednych „wieczne dzieci”, godne opieki ze strony zatroskanych „ojców”. Singer odpowiedział, że nie miał na myśli tego aspektu wymyślając metaforę w stawie, i nawet jeśli jest w tym zarzucie trochę racji to w żaden sposób nie podważa to jego argumentacji - niezależnie jak ich traktujemy, to oni wciąż potrzebują naszej pomocy. Była tu też mowa o tym, że sama dobroczynność jest obciążona takim paternalistycznym podejściem do biednych, i inne rozwiązania, np. mikrokredyty, są bardziej nastawione na podmiotowość. Jednak mikrokredyty - odpowiedział Singer - trafiają do najbardziej przedsiębiorczych, i najmniej biednych spośród biednych, nie uratują tych, którzy za chwilę umrzeć mogą z głodu. Mądra dobroczynność -jak Oxfam, z którymi pracował Singer - nie wyklucza uwzględniania stanowiska tych którym pomagamy, choćby poprzez zapytanie, czego oni potrzebują zamiast narzucania własnych rozwiązań.
Dyskutowane tez kwestie dość hermetyczne dla nie - filozofa, tj. różnice między angielskim obligation oraz superrogation, a także niemieckimi, bardziej precyzyjnymi podobno odpowiednikami, ale nie jestem w stanie jako amatorka oddać szczegółów.
Kolejna uczestniczka dyskusji próbowała przyjąć rolę adwokata diabła i zwróciła uwagę, że gdy pomagamy biednym i zmniejsza się ich śmiertelność, to będziemy zobowiązani potem pomagać, np. finansując pomoc medyczną, dużo liczniejsze pokolenie dzieci przez nas uratowanych od śmierci, i obok rosnących kosztów pomocy możemy być z kolei odpowiedzialni za katastrofę populacyjną - Singer odpowiedział ze absolutnie nie zgadza się jednak z opinią, że nie pomagając np. głodującym ratujemy świat katastrofy populacyjnej, a młodym należy zapewnić edukacją i kontrolę urodzeń.
Dalszej części dyskusji niestety nie mogę zrelacjonować
-Izabela Desperak
--przyp. R.:
Pojawiło się pytanie o stosunek Singera do Zielonej Anarchii (Green Anarchy) - prof. stwierdził, że niektóre formy władzy muszą być, ale wiemy jak jest z władzą obecnie - jest nieodpowiednia. No i w ogóle nie przejmuje się kwestiami eko i praw zwierząt, a nawet z tym walczy. Na pewno wielu rzeczy związanych z władzą nie powinno być, ale nie Singer nie uważa się za anarchistę, mimo to, nie jest przeciwnikiem Zielonej Anarchii.