Pięciolecie sprawy Doroty Nieznalskiej i jej dzieła- penisa na krzyżu
Nie jestem specjalistą od sztuki nowoczesnej, ot po prostu odwiedzam czasami galerie, a na codzień poluję na co lepsze prace streetartowców. Wczoraj uczestniczyłem w warsztatach na temat neonazizmu w Poslce, i rozmowa zeszła na temat prac pani Nieznalskiej. Co ciekawe, prowadzący warsztaty byli przeciwni pracy D. Nieznalskiej. Stwierdzili oni, że sama praca miała za cel zaszokować i przyciągnąć uwagę mediów do jej niezbyt wystrzałowej wystawy.
Wielu krytyków Nieznalskiej stwierdza iż obraziła ona wyznawców chrześcijaństwa używając symbolu krzyża na którym został ukrzyżowany Jehoshuah ben Josef (Jezus Chrystus).
Nie żebym był wyznawcą tej wiary. Jestem krytycznie nastawiony do chrzescijaństwa. Uważam że jest to wiara stworzona przez Pawła z Tarsu, który to owego Jezusa nawet na oczy widzieć nie mógł, żyjąc w okresie późniejszym. O samym Jezusie niezwykle krytycznie wypowiada się mu współczesny Celsus, który osobę o boskim statusie dla niektórych przedstawił niemal jako szalbierza, próbującego dzięki swym wyuczonym w Egipcie sztuczkom (gdzie wg Celsusa miał pobierać nauki u kapłanów egipskich) zyskać sławę oraz władzę. Wg Celsusa Jezus był nieślubnym synem rzymskiego legionisty Józefa Panthery, i przedstawiał siebie jako syna dziewicy by uniknąć kłopotliwych pytań o swoje ojcowstwo. O narodzinach Jezusa w źródłach krytycznych pisze się tak:
"Maria została odrzucona przez jej męża, z zawodu cieślę, po tym jak została skazana (uznana winną) za niewierność. Wyrzucona przez męża, i tułająca się na pustkowiu w niesławie, wtedy w opuszczeniu urodziła Jezusa, z pewnego żołnierza Panthery". (Orygen, Contra Celsum, 1:28)
Nawet jego wszystkie przypisywane mu cuda wg Celsusa nie przewyższały sztuczek jarmarcznych kuglarzy, o magikach egipskich nie wspominając. Celsus retorycznie pyta, czy tych magików również powinno się uważać za Bożych Synów? Celsus też pisze że "Jezus za życia zjednał sobie tylko dziesięciu żeglarzy i godnych pogardy celników, a i to nie wszystkich spośród nich." Wreszcie pisze on: "Jakże mieliśmy uważać za Boga kogoś, kto poza zarzuconymi mu występkami nie spełnił żadnej swej obietnicy, a gdyśmy go zdemaskowali, potępili i skazali na karę śmierci ukrywał się i sromotnie uciekł, aż został wydany przez tych, których uważał za swych uczniów? Przecież, powiada, gdy był Bogiem, nie powinien był uciekać ani pozwolić się schwytać i uwięzić, a przede wszystkim nie powinien zostać opuszczony i zdradzony przez ludzi, którzy z nim obcowali, którzy byli wtajemniczeni w jego sprawy osobiste, którzy uważali go za swego mistrza i uznawali za Zbawiciela, Syna i wysłannika najwyższego Boga."
Celsus dochodzi do konkluzji: "Jaki Bóg, demon albo rozsądny człowiek przewidując nieszczęścia, jakie mają mu się przytrafić, nie próbowałby ich uniknąć, gdyby oczywiście mógł, lecz biernie poddawał się przewidzianym nieszczęściom?"
Nie jestem chrześcijaninem, samo chrześcijaństwo jest dla mnie systemem dzięki któremu Europa zyskała dominację na resztą Świata, bowiem tenże system religijny różnił się tym od innych że był mniej idealny od innych i doprowadził do tego ze to właśnie kraje chrześcijańskie były najbardziej agresywne. Oczywiście nie wszystkie formy chrześcijaństwa zdegenerowały, niemniej to z tego systemu religijnego wyszły wojny światowe przy znacznym zaangażowaniu hierarchii chrześcijańskiej.
Nie uważam też Jezusa za Syna Bożego, po prostu nie jestem tego pewien. Jednakże mimo argumentów swych krytyków rabbi Jehoshua ben Jozef (Jezus) pozostawił po sobie dziedzictwo koło którego trudno przejść obojętnie. "Kazanie na górze" może być przykładem wizji tego bezdomnego człowieka, która, gdyby zrealizowana, być może uczyniłaby ten świat bardziej szczęśliwym miejscem.
Niestety, tak się w historii świata nie stało, a religia została wykorzystana przez hierarchów dla ich własnych celów. Nieznalska ma prawo być ignorantką, ma prawo potępić zdegenerowaną religię chrześcijańską która nieraz doprowadziła do ludobójstw (wspomnijmy chociaż reżim katolickich Ustaszy w Chorwacji), lub religię prowadzącą do męskiego szowinizmu, na co wskazuje kontekst jej pracy. Co więcej, Nieznalska ma prawo wierzyć w to że religia jest złem, takie wrażenie zresztą może się narzucić postronnemu obserwatorowi polskiej rzeczywistości. Nieznalska ma także prawo potępić nauki Chrystusa, które przecież nie są religią idealną, jeśli nawet taka istnieje. Ewangeliom Chrystusa daleko bowiem do doskonałości (mimo licznych "poprawień" przez rewizjonistów, o których to "zmieniaczach Ewangelii" pisał Celsus).
Jakakolwiek władza świecka nie ma prawa ingerować w interpretację religii przez ludzi. Wówczas bowiem przestaje być władzą świecka; staje się władzą religijną. A do tego właśnie doszło w przypadku procesu Nieznalskiej: sąd przerodził się we wcielenie trybunału inkwizycyjnego, na rzeczoznawców powołano katolików, ludzi przecież niebezstronnych.
Sąd sądzący Nieznalską za obrazę uczuć religijnych katolików powinien być gwarancją bezstronności. Powinien się składać z niekatolików, z osób odrębnego wyznania, tak by nie dochodziło do różnicy interesów religijnych mogących wpłynąć na bezstronność sądu. Natomiast proces Nieznalskiej stał się manifestem potęgi państwa wyznaniowego, a ewentualny werdykt może przecież być wydany z perspektywy sędziego-katolika, zamiast być pozbawionym wszelkiej stronniczości wynikającej z wyznania osób sądzących ją.
Nieznalska nie musiała być świadoma nauk osoby której znaku- symbolu śmierci na krzyżu, użyła. Wystarczy że do krytycznych spostrzeżeń doprowadziła ja obserwacja współczesnej rzeczywistości kraju po Watykanie najbardziej religijnego na świecie (96,4 % deklarujących katolicyzm). Znajomość słów wypowiedzianych przez Jehoshuah ben Jozef (Jezusa) i kilkakrotnie poprawionych przez rewizjonistów pragnących wyidealizować tą postać nie jest jeszcze w tym kraju obowiązkowa, ani tez nie ma obowiązku zgadzania się z nimi. Tym samym, Nieznalska nie musiała być świadoma możności obrażenia uczuć religijnych, których sama najwyraźniej nie posiadała, ani też uczucia te nie są skodyfikowane i wyszczególnione, tak by zakres ich ochrony był znany dla postronnych. Prawo jest więc nieprecyzyjne. Stanowią one dość luźne pojęcie. Dzięki temu Nieznalska jest niewinna- prawa ona bowiem nie złamała.
RasFufu!!!!