Po incydencie na lotnisku w Goleniowie zmieniają się procedury kontroli pasażerów
Wczoraj pan J.G., udający się samolotem ze Szczecina do Warszawy, został poddany kontroli osobistej na lotnisku w Goleniowie. Dyrekcja portu lotniczego wysłała do niego pismo z przeprosinami za incydent. Jak podało Polskie Radio Szczecin, do południa w poniedziałek dyrektor lotniska w Goleniowie Maciej Jarmusz nie chciał komentować tej sprawy. Po południu Jarmusz postanowił wystosować przeprosiny. Zachowanie pracownika lotniska tłumaczy "bezmyślną nadgorliwością i bezkrytycznym podejściem do obowiązujących uregulowań prawnych". Dodał jednak, że "nie mogą one zwalniać ze zdrowego rozsądku i taktu pracowników prowadzących kontrolę bezpieczeństwa".
Rzecznik portu lotniczego w podszczecińskim Goleniowie Krzysztof Domagalski powiedział, że prowadzone jest wewnętrzne postępowanie w sprawie incydentu. Przewiduje, że potrwa kilka dni. - Sprawdzane są nagrania z kilku monitorujących hale lotniskowe kamer. Są też przesłuchiwani pracownicy portu - dodał.
Czyżby służby ochrony lotnisk wreszcie zrozumiały jak głupie jest przestrzeganie procedur mających rzekomo zapewnić bezpieczeństwo, a stanowiących tylko zwykłą uciążliwość i często upokorzenie dla pasażerów? Otóż nie, bo chodzi tylko o pewnego nadętego pana z czerwoną czapką.