Początek końca podwyżek czynszów

Lokatorzy | Publicystyka

Fakty, sytuacje, postacie, instytucje i miejsca pojawiające się w opowiadaniu są fikcyjne tylko w tym sensie, iż nie spotkały się jak dotychczas w takiej dokładnie konstelacji czy pod takimi dokładnie nazwami. Istnieją jednak lub miały miejsce w rzeczywistości niezależnie od siebie.
Jeszcze bardziej rzeczywiste są same okoliczności zdarzeń.
W tym sensie, fikcyjność tej historii jest, lub może okazać się, bardzo krucha...


***

POCZĄTEK KOŃCA PODWYŻEK CZYNSZÓW

Spóźnione życzenia imieninowe

Nad ulicą Puławską rozlał się słoneczny lipcowy poranek ... co nie musi wcale oznaczać, że za dwie godziny nie przejdzie nad miastem ulewa, jak niemal codziennie tego sympatycznego acz wilgotnego lata. Jednak anomalie pogodowe nie zaprzątają głowy Jagodzie, która już od godziny jest na nogach i do tego w świetnym humorze. Jagoda położyła się wczoraj wyjątkowo wcześnie spać. To dlatego iż chciała wstać w ten czwartkowy poranek dużo wcześniej niż zwykła to robić w ostatnich miesiącach. Razem ze swoją sasiadką z piętra, Dominiką z pod 39, zdecydowały, że w każdy czwartek rano przed pracą bedą chodziły na basen. W zdrowym ciele zdrowy duch, a że życie zawodowe obu pań stało się ostatnimi czasy bardzo chwiejne, a przyszłość niepewna, pogodę ducha postanowiły czerpać z innych źródeł. Jagoda obiecała też Dominice, że ją tego premierowego poranka obudzi.

I właśnie zaraz ma zamiar to zrobić, jeszcze tylko dopijając kawę chce otworzyć wyjęte już w poniedziałek ze skrzynki pocztowej listy. Powodem dla którego nie zrobiła tego przez ostatnie trzy dni był fakt iż z czterech otrzymanych listów trzy są urzędowe... jeden z sądu, drugi to najprawdopodobniej rachunek za prąd, a trzeci jest ewidentnie od właścicieli mieszkania, konsorcjum mieszkaniowego „EuroDeweloperPolska”. W czwartej kopercie, od otworzenia której Jagoda ostatecznie zaczęła, znajdują się o dwa dni spóźnione imieninowe życzenia podpisane przez kilkunastu sąsiadów z kamienicy w której mieszka. Na Puławskiej 29a.

Otóż większość lokatorów tej kamienicy otrzymuje bliskie kontakty o charakterze tak towarzyskim jak i solidarnościowym, w sensie wzajemnej pomocy. Jest to zresztą typowe dla mieszkańców tej dzielnicy. Ta specyficzna atmosfera tej okolicy miasta prowadzi do tego, iż już od wielu lat rośnie zainteresowanie mieszkaniami na Górnym Mokotowie. Co warto jednak zaznaczyć, wzajemna pomoc i bliższe niż to się zwykło spotykać kontakty towarzyskie pomiędzy lokatorami nie mają jednak charakteru tych znanych z serialu Stanisława Bareji "Alternatywy 4". Relacje lokatorskie w domu na Puławskiej 29a, tak jak i w wielu kamienicach na Górnym Mokotowie to kultywowana od lat kolektywnie tradycja, z której mieszkańcy tej dzielnicy są poniekąd dumni, a napewno znani w innych dzielnicach.

Jagoda przelatuje wzruszona długą listę imion swoich sąsiadów zamieszczoną pod spóźnionymi życzeniami. Wśród nich m.im. 68 letnia pani Henryka, emerytowana działaczka Spółdzielni "Społem", małżeństwo adwokatów Kosińskich z drugiego piętra, zakochana para młodych punkówek z 4-ego - Alina i Magda, pracująca w radiu Ola z mężem Grzegorzem i dziećmi, Tony - student medycyny z Kamerunu, tramwajarz pan Jakub z żoną, działacz anarchistyczny Zbyszek z rodziną, bezrobotny obecnie Szymon z kawalerki na parterze,... no i oczywiście zaprzyjaźniona najbliżej z Jagodą, nauczycielka angielskiego Dominika spod 39, ... którą to Jagoda za moment musi obudzić!

„To bardzo miłe” pomyślała Jagoda „że tyle osób pamiętało o moich imieninach”.

Biorąc kolejny łyk gorącej kawy zerknęła na zegarek. Najpóźniej za dziesięć minut musi obudzić Dominikę.

„No nic” myśli dalej, „otwieram te cholerne urzędowe listy, nic dobrego się w nich z pewnością nie kryje, ale jestem dziś w wystarczająco dobrym nastroju, aby przyjąć ten biurokratyczny balast na siebie.... Po kolei więc, najpierw ten z sądu ... ojej... ale miła niespodzianka... no kto by się spodziewał”.

Sąd rejonowy zawiadamia Jagodę o umożeniu sprawy dotyczącej notorycznej jazdy bez ważnego biletu w środkach komunikacji miejskiej w latach 2000-2005. W tamtym okresie Jagoda bardzo słabo zarabiała i w związku z tym oszczędzała na każdym kroku, między innymi jeżdząc dużo bez biletu. No i tak nazbierało się sporo kar... Wiele razy zresztą była też łapana bez konsekwencji, gdyż udawało się jej przemówić kanarom do odruchów solidarności międzyludzkiej, uzmysławiając im iż zarówno ona jak i oni są ludźmi znajdującymi się w podobnej sytuacji materialnej i tym samym w podobnej roli w tym społeczeństwie. Tak czy siak przez parę lat nękana była przez komorników i bombardowana listami z wzywającymi do uiszczenia wpłaty, które rzecz jasna ignorowała nie mając na to pieniędzy. Wreszcie sprawa trafiła do sądu. Teraz, cztery lata później, Jagoda może być z siebie zadowolona. Wciąż wprawdzie nie powodzi jej się tak jakby sobie życzyła, ale najgorszy okres ma już za sobą i przeszła go godnie m.in. dzięki temu iż zredukowała swoje codzienne wydatki na koszta komunikacji miejskiej. Ponadto ma satysfakcję, iż nie dała się zmusić do płacenia absurdalnych z perspektywy ludzi niezamożnych kar, jak również z tego, że przemówiła w tym okresie do rozsądku wielu kontrolerom budząc w nich ludzkie reakcje (to wtedy gdy zamiast ją spisywać, puszczali ją życząc miłego dnia!). A teraz, koniec końcem, jej kary zostały jeszcze umożone.

"Warto się jednak stawiać temu cholernemu systemowi" pomyślała i wzięła do ręki kolejną kopertę.
„Hmm, człowiek ledwie odetchnie od jednej udręki, już szykują mu kolejną”.

Przedsiębiorstwo Eko-Prąd uprzejmie informuje o podwyżkach cen prądu od września, dziękuje za zrozumienie i poleca się na przyszłość... Jagoda nie ma w tej chwili czasu przeliczać na ile dotkliwa może się okazać dla niej ta podwyżka, ale od razu przypomina jej się, iż w ostatnich tygodniach zdrożał już gaz, benzyna i część produktów spożywczych i że jeżeli tak dalej pójdzie to jeżdżenie do pracy na gape ponownie może stać się jej codziennym sportem... .

„Ciekawe czy nowa generacja kanarów nie została zobligowana do zabicia w sobie solidarnych odruchów społecznych... pewnie niedługo będę miała okazję się o tym przekonać... " zastanawiała się Jagoda spoglądając na zegar ścienny. ”No nic, rozterki na bok. Jeszcze jedna koperta i lecę budzić Dominikę”.

Ostatnim listem jest informacja od wynajmujacego mieszkania w kamienicy przy Pulawskiej 29a Konsorcjum Mieszkaniowego „EuroDeweloperPolska”...

"Droga pani Ostrowska ...
niniejszym informujemy, iż uiszczana przez Panią opłata czynszowa wzrośnie z dniem 1 października 2009 o 85 złotych i wynosić będzie ...
(...)
Z pozdrowieniami,
podpisano,
w imieniu właścicieli budynku,
Konsorcjum Mieszkaniowego „EuroDeweloperPolska”,
zarządca kamienicy
XY"

Początek wojny z elegantami

Twarz Jagody nabrała natychmiast innego wyrazu. Słoneczny poranek zgasł, sportowy entuzjazm roztopił się, dobry nastrój popadł w niepamięć. Liczby i procenty na moment opanowały kompletnie jej myśli...

"Czyli tak” odezwały się po chwili ponownie myśli „mam oddawać kolejne części swoich i tak kiepskich zarobków jakiejś cholernej firmie, z którą mój kontakt polega jedynie na regulowaniu opłat i którą gówno obchodzi moja sytuacja?! Tego już za dużo!!! Nie ze mną takie numery! Dominika też już napewno dostała ten list. Skoro tak to tym razem obie pojedziemy na basen na gape, a po drodze muszę z nią poważnie porozmawiać. Ciekawa jestem co ona na ten temat myśli".

List poleciał w kąt pokoju. Jagoda wyszła zdecydowanym krokiem z mieszkania kierując się pod numer 39.

Oczywiście Dominika otworzyła swój list powiadamiający o podwyższce czynszu już w poniedziałek, ale zaganiana nie miała czasu jeszcze z nikim porządnie na ten temat porozmawiać. Za to wie, że wiele osób w kamienicy już wyrażało w tych dniach swoje oburzenie i że doszło już pomiędzy lokatorami do pierwszej wymiany zdań na ten temat.

Jeszcze tego samego wieczora Dominika spotyka się z Jagodą na kolacji aby wspólnie napisać zaproszenie dla lokatorów całej kamienicy na niedzielne spotkanie, przy kawie i cieście. Spotkanie odbędzie się u Dominiki. Chodzi o to aby wspólnie porozmawiać o zapowiedzianej podwyżce czynszów. Z samego rana w piątek, Jagoda, która wcześniej wstaje, rozrzuci zaproszenia po skrzynkach pocztowych wszystkich mieszkanców.

W niedziele od godziny 17 drzwi do mieszkania Dominiki właściwie się nie zamykają... około 18 osób przybywa na spotkanie. Pare osób nie może przyjść, gdyż mają inne ciężkie do przełożenia terminy, ale są bardzo zainteresowani przebiegiem spotkania, a nawet przekazali informacje ze swojej strony. Jak na przykład państwo Kosińscy, adwokaci, którzy wyjechali na weekend do rodziny do Krakowa, ale zdąrzyli w międzyczasie przyjrzeć się sprawie ze strony prawnej i przekazują, że z tej strony nie wiele da się już zrobić. Podwyżka jest w świetle prawa legalna. W związku z tym proponują, i za razem liczą, na kreatywną dyskusję swoich sąsiadów idącą w stronę jakiejś innej perspektywy.

Pierwsze 40 minut spotkania to istna burza mózgów. Wszyscy są oburzeni. Po godzinie dyskusji nic nie jest jeszcze jasne poza jednym: Kolejna podwyżka czynszów? - Nie z nami! Zaczyna się więc dyskusja na temat jak w takim razie można się jej oprzeć. Około godziny 19 jest już zarys kolektywnego działania, w którym każdy się odnajduje. Dnia 1 sierpnia, "w ramach" dnia obchodów rocznicy wybuchu powstania warszawskiego, lokatorzy rozpoczynają swoje małe powstanie... pierwsza akcja o charakterze informacyjno-mobilizującym odbędzie się pod kamienicą na Puławskiej 29a. Zadania zostały rozdzielone. Jagoda wraz z motorniczym panem Mieczysławem napiszą ulotkę informującą o problemie mieszkanców okolicznych kamienic; ulotkę powieli Tony kożystając z darmowego dostępu do kopiarki na swojej uczelni, skolei bezrobotny Szymon, mający w tej chwili najwięcej wolnego czasu, rozklei je na drzwiach wejściowych do okolicznych domów. Anarchista Zbyszek pojedzie w nadchodzącym tygodniu na cotygodniowe spotkanie RSL, Ruchu Sprzeciwu Lokatorów, aby poinformować to prężne środowisko o sytuacji i zaprosić na akcję. Pani Ola z radia skorzysta ze swoich dziennikarskich kontaktów i nagłośni sprawę w lokalnej rozgłośni radiowej i lokalnej prasie, a punkówki Alina i Magda zorganizują sprzęt nagłaśniający na pikietę. Pani Henryka przygotuje mały poczęstunek dla przybyłych na akcje, podczas gdy adwokaci Kosińscy zajmą się zbieraniem dalszych informacji odnośnie konsorcjum „EuroDeweloperPolska”.

1 sierpnia na skwerku leżącym 100m od Puławskiej 29a zgromadziło się dobre kilkadziesiąt osób z kilkunastu okolicznych kamienic. Wielu przechodniów oraz handlujących na znajdującym się w południowej części skwerku bazarku również przyłączyło się na krótszą lub dłuższą chwilę do zgromadzenia. Rozdano kilkaset ulotek. Zbyszek opowiedział na wstępie o zapowiedzi podwyżek czynszów, o tym że „EuroDeweloperPolska” jest właścicielem około 5 tysięcy mieszkań w mieście, oraz o problemie wzrastania kosztów utrzymania jako efektu kompleksowych procesów społeczno-ekonomicznych forsowanych przez elity w tym kraju. Po tym krótkim wstępie megafon zaczął chodzić z ręki do ręki. Pani Woźniak z sąsiedniej kamienicy wyraziła obawę, że również ona dostanie niebawem zawiadomienie o podwyżce; kamienica w której mieszka zmieniła niedawno właścicieli co podsyca jej niepokój i właśnie dlatego przyszła ona wraz z kilkoma sąsiadami na tę akcję. Z kolei Piotr, z Ruchu Sprzeciwu Lokatorów, z jednej strony przybliżył przy pomocy danych dramatyczność sytuacji lokatorów w skali całego miasta, z drugiej zaś podkreślił konieczność wspólnego działania oraz gotowość aktywnego wsparcia dla lokatorów Pulawskiej 29a ze strony środowiska RSL. Następnie swoją solidarną pomoc w ewentualnej kampanii anty-czynszowej zdeklarowali: pani z lokalnej spółdzielni mieszkaniowej „Wspólnota”, Jola z kolektywu prowadzącego leżącą na skwerku kawiarnie „Lady Queer”, rodzina Abramowskich prowadząca znajdującą się na parterze galerię „Wolność” oraz przybyli ze spóźnieniem przedstwiciele rejonowego zrzeszenia bezrobotnych „Basta!”. Wszyscy byli zgodni co do faktu, że podwyżkom czynszów trzeba wreszcie wspólnymi siłami ukręcić łeb i to jak najszybciej.

Pod koniec zgromadzenia doszło do małego zamieszania gdyż pani Henryka, która donosiła na akcję co pół godziny świeżo przez nią pieczone babeczki, zaaferowana przebiegiem debaty zapomniała o tym że wstawiła kolejną porcję i spaliła swój piekarnik doprowadzając niemalże do pożaru. Życzliwi panowie ze stowarzyszenia „Basta” pomogli jednak doprowadzić jej kuchnie do porządku, a ogłoszona spontanicznie przez przybyłe środowisko mokotowskich anarchistów solidarna zrzutka dla pani Henryki dała w sumie 170 złotych z czego emerytowana działaczka spółdzielcza zatrzymała połowę, a połowę zaproponowała przeznaczyć na założenie kolektywnej kasy anty-czynszowej „P29a”, jak to sama określiła „na cel nadchodzącej wojny z zarozumiałymi elegantami i ich złodziejskimi czynszami”. Po formalnym zakończeniu zgromadzenia około 15 osób udało się jeszcze do kawiarni „Lady Queer” w celu kontynuowania dyskusji.

Dźwięk tłuczonego szkła

W przeciągu nastepnych kilkunastu dni ukazuje się seria artykułów o sytuacji na Puławskiej 29a. Felietony na ten temat pojawiają się tak na kilku internetowych stronach i blogach jak i i w lokalnej gazecie „Echo Mokotowa”. Wszystkie publikacje przyjęły negatywny ton potępiającej krytyki wobec poczynań „EuroDeweloperPolska” i podobnych jej firm.

W drugiej połowie sierpnia zaczynają się dziać, pozornie nie zależnie od siebie, interesujące rzeczy. Biała fasada siedziby „EuroDeweloperPolska” na ulicy Królewskiej 12 pokryta zostaje kolorowymi plamami. Ktoś widział z okna jak grupa kilkunastu osób nocą obrzucała ten budynek balonami i jajkami wypełnionymi farbą. Ktoś mieszkający w sąsiedztwie opowiada:

- „Już w zeszłym tygodniu napisano tu na murze *Ani grosza więcej za czynsz!*. Jak się przyglądam jacy zarozumialcy pracują w tym budynku, to rozumiem że komuś musieli napewno zaleźć za skórę”.

W tym samym okresie pobliski zakład szklarski „Stłuczka” zatrudnia dwóch nowych pracowników na pół etatu. Powodem tego wręcz historycznego dla tej małej firmy usługowej zwrotu jest fakt, iż nie nadążała już ona ze wstawianiem nowych szyb w budynku mieszczącym biura „EuroDeweloperPolska”. Jak opowiada pan Kazimierz, prowadzący „Stłuczkę”:

- „W przeciągu 4 tygodni 5 razy poleciały tu szyby. Wybijane w nocy kamieniami”.

„Echo Mokotawa” w swoim wrześniowym wydaniu poświęca kontrowersyjnej działalności „EuroDeweloperPolska” już całą stronę, pozostawiając odpowiedź na pytanie czy nocne tłuczenie szyb na Królewskiej 12 to „huligańskie wybryki” czy „wyraz społecznego konfliktu” samym czytelnikom. W listach do redakcji oraz na internetowym forum dyskusyjnym Ruchu Sprzeciwu Lokatorów, wielu mieszkańców miasta wyraża swoje zrozumienie dla toku wydarzeń. Zwłaszcza lokatorzy mieszkający w innych budynkach będących własnością „EuroDeweloperPolska” nie mają wątpliwości co do właściwego doboru metod. Lokatorzy zrzeszeni w RSL, największej i najlepiej zorganizownej społeczności lokatorskiej w mieście, w odpowiedzi na tę trwającą łańcuchową reakcję zdarzeń, zwołują duże spotkanie lokatorów budynków należących do konsorcjum. Spotkanie musi być spontanicznie przeniesione do parku gdyż przybywa na nie około 250 osób. W większości domów podwyżka czynszów została również zapowiedziana. Na zgromadzeniu zapada kolektywna decyzja, która ma być parasolem dla dalszych wspólnych aczkolwiek autonomicznych działań kampanii anty-czynszowej:

„Każdy pochodzący z naszych opłat czynszowych grosz stanowiący zysk dla „EuroDeweloperPolska”, to grosz płacony bez logicznego uzasadnienia”.

Dodatkowo, na zgromadzeniu ogłoszono ostatni tydzień września, a więc tydzień bezpośrednio poprzedzający zaplanowane przez konsorcjum mieszkaniowe wprowadzenie podwyżek, tygodniem działań i akcji przeciwko „EuroDeweloperPolska”. Do wzięcia udziału w tygodniu akcji zdeklarowało się kilkanaście grup lokatorskich i wiele grup i osób wspierających.

Piekarnik pani Heni

Na wiadomość o nadchodzącym tygodniu akcji, pan Kazimierz z zakładu szklarskiego „Stłuczka” kontaktuje się z zaprzyjaźnionym zakładem szklarskim na ulicy Kuronia 3 proponując zawiązanie kooperacyjnej wspópracy do końca roku (podczas gdy nowo zatrudnieni pracownicy dostają umowę na cały etat).

W poniedziałek, pierwszego dnia tygodnia akcji, lokatorzy z osiedla „Wyzwolenia” wtargnęli z samego rana do siedziby konsorcjum okupując ją przez 6 godzin zakłócając tym samym pracę w biurach.

We wtorek rano pani Henryka z Puławskiej 29a, wraz z synem i wnukami wnosi do siedziby konsorcjum swoją starą kuchenkę gazową (spaloną podczas pierwszego zgromadzenia na skwerze) i lokuje ją bezposrednio przed biurkiem prezesa firmy. W piekarniku zamiast wypieków znajduje się plik dwudziestu czterech listów zawiadamiających o podwyżce czynszów, wysłanych przez konsorcjum do lokatorów Puławskiej 29a...

Dyrekcja firmy, aby zapobiec kolejnym tego typu wizytom, zatrudnia stałą ochronę obiektu w biurowych godzinach pracy.

Następny dzień pracy w konsorcjum, środa, zaczyna się z trzy godzinnym opóźnieniem gdyż trzeba było wezwać ślusarzy aby wymienili zamki, w które w nocy ktoś wtrysnął jakiś płyn, oraz dwa zakłady szklarskie aby wymienić potłuczone szyby na parterze i pierwszym piętrze budynku.

„EuroDeweloperPolska” reaguje rozszerzeniem ochrony budynku na całodobową. Wieczorem, jedna ze stacji telewizyjnych podaje jakoby konsorcjum zwołało na piątek rano specjalne wewnętrzne zgromadzenie w swojej firmie aby przedyskutować sytuację.

Czwartek jest pierwszym dniem tygodnia kiedy firma może spokojnie pracować... poza faktem, iż tego dnia w całym mieście z okien i balkonów mieszkań setki lokatorów wywiesiło identyczne transparenty (notabene przygotowane przez Toniego i jego przyjaciół z uczelni) z napisem:
„EuroDeweloperPolska – darmozjady, dobre czasy się skończyły!”.
Tę akcję odnotował tego dnia nawet Teleexpress.

Nadchodzi piątek. Spotkanie zarządu „EuroDeweloperPolska” miało się zacząć o godzinie 9 rano, ale zaczyna się dopiero w południe gdyż członkowie zarządu mają problemy z dostaniem się na Królewską 12 do siedziby własnej firmy. Powodem tego są blokady wszystkich trzech ulic dojazdowych do konsorcjum. W porannych blokadach dróg biorą udział różne środowiska: ludzie zmobilizowani przez stowarzyszenie bezrobotnych „Basta” (blokada na ulicy Poznańskiej), środowiska anarchistyczne i grupy lokatorskie z dzielnicy Mokotów (blokada ulicy Pabla Nerudy) oraz grupy lokatorskie z pozostałych dzielnic i inicjatywy lokatorskie przybyłe solidarnie z innych miast (blokada ulicy Szarych Szeregów). W sumie około 1000 osób blokowało przez trzy godziny cały ruch prowadzący do odcinka ulicy Królewskiej na którym mieści się siedziba konsorcjum.

W sobote 26 i niedzielę 27 września, na zakończenie tygodnia dni akcji, w wielu miejscach miasta odbywają się lokatorskie festyny uliczne, na których społeczności kamienic należących do „EuroDeweloperPolska” starają się przedstawić swoje racje jak największej ilości mieszkańców miasta. Na poszczególne festyny przybywa też wielu dziennikarzy aby informacje o rosnącym ruchu lokatorskim zasięgnąć z pierwszej ręki. Trwa także solidarna zbiórka pieniędzy na pokrycie kosztów procesu Zbyszka, który złapany został trzy dni temu w nocy przez ochroniarzy konsorcjum po napisaniu na budynku hasła „Koniec czynszowej grabieży!” oraz dla pięciu innych lokatorów z pod Puławskiej 32, którzy oskarżeni zostali o wybijanie szyb w „EuroDeweloperPolska” w nocy z 15 na 16 września. Zbiórką zajmuje się anarchistyczna grupa anty-represyjna Anarchistyczny Czarny Krzyż. W nadchodzących dniach na konto solidarnościowe wpłynie m.in. 2000 zł od kooperatywy zakładów szklarskich „Stłuczka i przyjaciele”, 1000 zł od redakcji „Echo Mokotowa”, 800 zł od galerii „Wolność” i 500 zł zebrane przez Toniego na uczelni pośród studentów.

Koniec jeżdżenia na gapę

1 pażdziernika jest dniem zapowiedzianej w lipcu podwyżki. Tego dnia rano Jagoda wpada jak burza do mieszkania Dominiki i zrywa ją z łóżka.

„Sprawdzałaś już swoją pocztę?” – pyta Dominikę już w progu – „To chyba koniec jeżdżenia na gapę kochana!”

W listach zrozesłanych do lokatorów Puławskiej 29a, konsorcjum mieszkaniowe „EuroDeweloperPolska” informuje uprzejmie „iż zarząd konsorcjum po ponownym rozpatrzeniu sytuacji finansowej firmy oraz mając na względzie dobro swoich klientów zrezygnował w tym roku z podwyżki czynszów...”

Wieczorem ma miejsce kolejny, tym razem zwycięzki festyn na skwerku przy domu. Atmosfera jest wspaniała: tańce, wypieki pani Henryki, kawiarnia „Lady Queer” serwuje darmowe napoje, a kapela Czerniakowska pojawia się z własnej inicjatywy i gra melodie dla lokatorów, a hitem staje się jej nowy utwór „Piekarnik pani Heni” upamiętniający anty-czynszowe dni akcji (notabene, utwór ten staje się radiowym przebojem jesieni)... Dzięki informacji w radiu, wieść roznosi się szybko po mieście. Na zabawę docierają lokatorzy z innych dzielnic, bezrobotni z „Basta”, anarchiści z wielu grup i inicjatyw, pracownicy obu zakładów szklarskich z rodzinami, a nawet zaprzyjaźnieni w ostatnim okresie dziennikarze, którzy tego dnia nie przywieźli kamer, mikrofonów, statywów i aparatów fotograficznych lecz przybyli z rodzinami aby poprostu uczcić dobre wieści wraz z protagonistami swoich materiałów ostatnich kilkunastu tygodni. Z innych miast kraju przychodzą gratulacyjne meile i sms-y. Zbyszek, pani Henryka i adwokat Kosiński udzialają wspólnego wywiadu do Teleexpresu. W nocy zabawa przenosi się ze skwerku do kawiarni „Lady Queer”.

Cztery dni później, na dole kamienicy w galerii „Wolność” odbywa się spotkanie lokatorów Puławskiej 29a aby podsumować ostatnie 3 miesiące i przeanalizować nową sytuację. Doświadczenie w dyskutowaniu i podejmowaniu kolektywnych ustaleń zebrane podczas trzech miesiący kampanii, kiedy to mieszkańcy kamienicy odbywali cotygodniowe spotkania, procentuje w postaci efektywnego spotkania. Tego dnia wspólne decyzje podjęte zostają już po niespełna godzinie. Po pierwsze, społeczność koncentruje się w najbliższych tygodniach na pełnym wsparciu dla Zbyszka i lokatorów z Puławskiej 32 w okresie nadchodzących rozpraw sądowych.

Po drugie... walka z „EuroDeweloperPolska” zaczyna się na dobre dopiero teraz!

Na jednym z kolejnych spotkań pod koniec października, część lokatorów Puławskiej 29a podejmuje decyzję o nie płaceniu od 1 listopada żadnego czynszu. Są to m.in. Jagoda, pani Henryka, motorniczy Jakub z żoną, bezrobotny Szymon, para punkówek Alina i Magda, oraz Ola z radia i jej rodzina. Od 1 listopada wpłacają pieniądze przeznaczone na czynsz do wspólnej puli lokatorskiej „P29a”, z czego każdego miesiąca po 10% idzie odpowiednio na rzecz stowarzyszenia bezrobotnych „Basta”, na działania Ruchu Sprzeciwu Lokatorów oraz na konto Anarchistycznego Czarnego Krzyża zajmującego się bezpośrednim wspieraniem represjonowanych lokatorów. Kwestiami reperatur w lokalach zajmuje się od teraz Szymon oraz ludzie ze stowarzyszenia „Basta” po odpowiednich ustaleniach podjętych pomiędzy lokatorami i stowarzyszeniem. Dozór kwestii finansowych związanych z pulą „P29a” przejmują w pierwszym półroczu Dominika i pan Grzegorz (mąż Oli z radia). W ten sposób kamienica odcina się krok po kroku tak finansowo jak i administracyjnie od konsorcjum mieszkaniowego... oczywiście ku utrapieniu tych ostatnich.

Zarząd „EuroDeweloperPolska” w wywiadzie dla Teleexpresu reauguje na te kroki grożąc eksmisjami jeśli natychmiast czynsze nie dotrą na ich konto. Oglądający codziennie Teleexpress pan Kazimierz z zakładu szklarskiego „Stłuczka i przyjaciele”, widząc tę agresywną wypowiedź ze strony konsorcjum dzwoni natychmiast do swoich wspólników z ulicy Kuronia 3. Kooperujące zakłady szybko dochodzą do wniosku, że echem takiej wypowiedzi może być tylko i wyłącznie ponowny dźwięk tłuczonego szkła i kontaktują się ze stowarzyszeniem „Basta” oferując od 1 listopada dodatkowy etat praktykanta dla jednej zainteresowanej osoby.

Morowe powietrze na ulicy Królewskiej

8 dni po wywiadzie udzielonym Teleexpresowi, prezes konsorcjum mieszkaniowego obserwuje z okien swojego biura 6-tysięczną demonstrację lokatorską przechodzącą pod jego oknami. Władze miasta przełożyły zaplanowane na tego dnia ligowe derby piłkarskie gdyż setki policjantów potrzebne są aby utrzymać rozzłoszczonych ludzi na bezpieczną odległość od siedziby „EuroDeweloperPolska”. Tak swoją drogą nie zrobiono w ten sposób przysługi ani policji ani samemu konsorcjum gdyż wielu, zwłaszcza młodych mieszkańców miasta, nie miało w ten sposób dylematu czy udać się na mecz czy na demonstrację... (fani obu lokalnych drużyn stawili się ramie w ramie na anty-czynszowej manifestacji!). Próby policji aby nie wpuścić manifestacji na ulice Królewską okazały się tak agresywne jak nieudolne (okazało się po prostu że od blokowania ulicy Królewskiej fachowcami są sami lokatorzy co udowodnili we wrześniu...). Demonstrantom udało się podejść na odległość 40 metrów od siedziby konsorcjum. Kilkadziesiąt jajek z farbami leci z tłumu lokatorów. Policja jak zwykle używa „adekwatnych środków”: na jajka lecące na fasadę budynku odpowiada brutalnym biciem demonstantów pałkami po głowach. Ktoś mógłby powiedzieć, że „jest znowu jak za komuny” gdyby nie fakt, że historycznie rzecz ujmując rola policji była zawsze ta sama niezależnie od systemu. Pan Kazimierz ze „Stłuczki”, który bierze udział w demonstracji (i jak się w miedzyczasie okazało, zamieszkuje również lokal należący do konsorcjum), mówi swojemu synowi, że jak policja się tak dalej będzie zachowywać to nie szklarze, a chirurdzy będą mieli tego dnia ręce pełne roboty. W międzyczasie nadgorliwi stróże porządku sikają już gazem gdzie popadnie. Na całym odcinku ulicy Królewskiej unosi się w powietrzu gaz łzawjący dostając się też do mieszkań. Ich mieszkańcy w sporej części i tak dołączyli już jednak do demonstrantów...

Pojawiają się pierwsi ranni, wśród nich kilka starszych osób, które licznie stawiły się na manifestacji i nie odstają ani na krok młodym lokatorom w trakcie konfrontacji z uzbrojonymi agresorami w mundurach. Szklarz Kazimierz potraktowany zostaje gazem prosto po oczach i opatrywany przez jedną z sanitariuszek, którą jest sama Dominika, nie zobaczy jak rozgniewani już na poważnie lokatorzy po przełamaniu policyjnych kordonów wybijają szyby nie tylko w siedzibie konsorcjum (de facto pierwszy raz w biały dzień), ale również w kilku wozach policyjnych podstawionych do przewozu aresztowanych. W pewnym momencie jeden radiowóz staje w płomieniach.

Od tego momentu prowadzący policyjną operację przestają wierzyć w sens dalszego atakowania ludzi. Siły policyjne dostają rozkaz stopniowego deeskalowania sytuacji: nie opuszczając miejsca konfrontacji i pozostając w gotowości, pozwalają ludziom swobodnie podejść do budynku. Lokatorzy malują na ścianach konsorcjum hasła. Na fasadę leci kolejne kilkadziesiąt torebek z farbami. Ktoś z Ruchu Sprzeciwu Lokatorów przemawia na schodach wejściowych firmy przez megafon mówiąc, iż na każdą jedną próbę eksmisji lokatorów którzy przystąpili do strajku czynszowego, reakcją będzie wielotysięczna solidarnosćiowa demonstracja, a także ponowne zajęcie mieszkania. Tramwajarz Jakub, mający opatrzoną głowę po tym jak dostał lika razy policyjną pałką, proponuje aby wejść do siedziby konsorcjum i powyrzucać przez okna „cholerne papiery i komputeruy na których podliczają nasze oszczędności...”. Pomimo tego iż wielu zgromadzonych uważa to za świetny pomysł, podjęta zostaje decyzja o odroczeniu tego aktu do sytuacji gdy konsorcjum zdecyduje się na pierwszą eksmisję strajkującego lokatora.

Po paru dalszych wystąpieniach demonstracja sama się rozwiązuje. Kilkaset osób udaje się pod komisariat na którym trzymanych jest 25 osób aresztowanych w trakcie wywołanego przez policję starcia. Przybyli pod komisarjat lokatorzy domagają się ich natychmiastowego wypuszczenia. W tym samym czasie kilkanaście osób jedzie do szpitala aby dowiedzieć się o stan demonstrantów zranionych przez policje.

W wieczornych wiadomościach TV, konfrontacja na Królewskiej jest tematem numer 1. Zranione zostały 54 osoby z czego 29 to policjanci w większości lekko ranni ze względu na noszone przez nich zabezpieczenia. Wśród 25 rannych lokatorów 16 pozostać musi w szpitalu ze złamaniami bądź poważnymi obrażeniami głowy. Konserwatywni politycy starają się zrzucić odpowiedzialność za eskalację sytuacji na grupy bezrobotnych, związkowców i anarchistów, próbując w ten sposób podzielić ruch lokatorski na tych dobrych i tych złych, na takich z którymi można prowadzić rozmowy i tych co atakują policjantów. Sami dziennikarze są bardzo krytyczni wobec tej analizy ze strony polityków, gdyż przyglądając się ruchowi lokatorskiemu z bliska przez ostatnie miesiące wiedzą bardzo dobrze, iż lokatorzy jako całość już od dłuższego czasu nie stronią od radykalniejszych metod działania, robiąc to tak świadomie jak kolektywnie, gdyż zrozumieli iż jest to jedyna droga aby coś osiągnąć i coś zmienić.

Swoją drogą, w siedzibach partii które zagalopowały się najdalej z potępianiem metod działania lokatorów powybijane zostały tydzień później szyby. I to w kilku miastach od razu...

Za oknem głośne ćwierkanie ptaków

Demonstracja okazuje się punktem przełomowym. Firma „EuroDeweloperPolska” likwiduje swoją siedzibę i przenosi się do innego miasta (gdzie zresztą po 2 miesiącach w lokalnej prasie pojawiły się pierwsze ogłoszenia oferujące pracę dla „młodych i gotowych podjęcia się elastycznego czasu pracy szklarzy” ...). Z tej odleglości konsorcjum jednak nie daje za wygraną i stara się dalej grozić strajkującym lokatorom, których jest coraz więcej, eksmisjami. W ten sposób zciąga na siebie jeszcze więcej złości. W miesiącach grudzień, styczeń i luty, lokatorzy 136 kamienic należących do firmy przyjmują model Puławskiej 29a nie płacąc czynszów na konto konsorcjum, lecz płacąc je na własne lokatorskie konto i zarządzając się sami.

W marcu władze miasta deklarują swoją bezradność.
Pierwszy raz od lat jest to dobra wiadomość...

Skolei policja ogłasza, że nie chce przykładać ręki do dalszej eskalacji sytuacji. Z wypowiedzi szefa policji:

„Każda nasza interwencja, na przykład w postaci przeprowadzenia eksmisji w jednym z przejętych mieszkań, grozi kolejnym wybuchem masowych manifestacji, starciami na ulicach miasta, strajkami w zakładach pracy i na uczelniach i nikt naprawde nie jest w tej chwili w stanie oszacować czym jeszcze. Nie chcemy być instytucją, która przyczynia się do wywoływania tak głęboko idących wstrząsów społecznych. W związku z tym, w obecnie panującej sytuacji, nie bierzemy udziału w przeprowadzaniu eksmisji...”

Strajki czynszowe rozprzestrzeniają się błyskawicznie na kolejne miasta.
Nowy rozdział stosunków mieszkaniowych zostaje otwarty.

Za oknem głośne ćwierkanie ptaków. Jagoda ma jeszcze zamknięte oczy, ale ten radosny świergot komponuje się fantastycznie z jej umykającym powoli snem. Podnosi się. Na biurku leży otwarty przez nią wczoraj wieczorem list od właścicieli kamienicy, konsorcjum mieszkaniowego „EuroDeweloperPolska”, informujący o nadchodzącej podwyżce czynszów.

„Ojej... taki piękny miałam sen” - myśli Jagoda...

„Ale dlaczego musi on właściwie pozostać jedynie snem?! Dlaczego nie zacząć faktycznie czegoś zmieniać? - myśli dalej myjąc zęby.

„Dłużej tak nie może być. Idę zaraz do Dominiki. Coś trzeba wreszcie ruszyć...”

W TYM MIEJSCU OPOWIADANIE KOŃCZY SIĘ,
CHĘTNIE USTĘPUJĄC MIEJSCA REALNEMU BIEGOWI ZDARZEŃ...

***

Veronika

Moc

Niestety w dzisiejszym podzielonym i zagonionym jak bydlo społeczeństwie taka sytuacja jest nie możliwa :/

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.