Policja bije (nie tylko) ludzi na wózkach
Poniżej wywiad z człowiekiem brutalnie wywleczonym podczas ostatnich protestów w Londynie z wózka i przeciągniętym po ulicy przez policjantów. Tego rodzaju przypadki określa się w policyjnych oświadczeniach jako "zatrzymanie najbardziej agresywnych osób", co chętnie podchwytują główne media. Czy ta osoba mogła stanowić dla kogokolwiek fizyczne zagrożenie, każdy może ocenić sam.
Sam zainteresowany podkreśla, że nie należy tego traktować jako odosobnionego "wypadku przy pracy", ale że tak właśnie zachowuje się policja podczas protestów. Uważa, że atak na niego miał na celu wywołanie wściekłości i sprowokowanie innych demonstrantów do przemocy. Mówi także, że to nie on jest najważniejszą ofiarą policyjnej przemocy, ale osoby które leżą obecnie skatowane w szpitalu. Jedna z osób po uderzeniu pałką w głowę wymaga operacji mózgu.
"Wyobraźcie sobie co by się działo, jakby to książę Karol, czy Camilla, czy policjant teraz walczyło życie w szpitalu" - tę wypowiedź przerywa mu dziennikarz BBC pytaniem, czy rzucał czymś w policjantów. "Niczym nie rzucałem. Czy uważa pan, że osoba w moim stanie na wózku mogłaby stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla armii uzbrojonych policjantów? Ten argument jest kompletnie nielogiczny. Oskarżanie ofiar przemocy o jej wywoływanie przypomina mi to jak BBC relacjonuje konflikt palestyńsko-izraelski" (ta wypowiedź też oczywiście została przerwana przez dziennikarza).