Policja wywoziła do lasu i biła bezbronnych ludzi
"Za karę" wywozili do lasu i bili bezbronnych mieszkańców - twierdzi prokuratura. Teraz grozi im pięć lat więzienia. Sierżanci Jarosław F. i Radosław B. z Prabut usłyszeli prokuratorskie zarzuty.
Sprawa wyszła na jaw dzięki internautom. Po informacji o śmierci pieszego na drodze koło Prabut, którego przejechała ciężarówka, wskazali, że pijanego mężczyznę do lasu wywieźli policjanci. Zamroczony alkoholem 48-latek wszedł wprost pod koła samochodu.
Postępowanie formalnie ruszyło wkrótce po tym, gdy do komendanta powiatowego policji w Kwidzynie zgłosił się brat tragicznie zmarłego. Twierdził, że nie był to pierwszy przypadek, gdy pijany człowiek został ukarany wywiezieniem do lasu przez miejscowych funkcjonariuszy.
Te doniesienia potwierdziła wewnętrzna kontrola. Policjanci z Prabut przekraczali uprawnienia, a ich pracy nikt nie kontrolował. Podobnych zdarzeń było więcej. Zignorowano m.in. skargę starszej kobiety, która zarzuciła funkcjonariuszom z patrolu, że wywieźli jej 30-letnią córkę radiowozem za miasto. Twierdziła, że w lesie kazali niepełnosprawnej umysłowo kobiecie rozebrać się i ją wyszydzali - informuje "Gazeta Wyborcza".