Posłowie piją w pracy, a potem głosują
Wczoraj dziennikarze sejmowi zauważyli, że jeden z posłów, były marszałek sejmu i wicepremier Ludwik Dorn z klubu PiS, dziwnie się zachowuje. Poczuli również od niego wyraźną woń alkoholu. Gdy zapytali czy dobrze się czuje, najpierw nic nie odpowiedział, a potem zareagował bełkotliwie.
Na pytanie jak zagłosuje ws. subwencji dla partii politycznych, odpowiedział: - Powiem tak, yyy.... jeśli chodzi o 2011 rok.... yyy.... to mam wątpliwości. Wstrzymam się od głosu. To chodzi o dystrybucję władzy w Polsce.
W czasie głosowania jednak przycisnął przycisk za poprawką obniżającą o połowę subwencję dla partii od 1 stycznia 2011 roku. Czyżby w amoku pomyliły mu się przyciski, czy może zmienił zdanie w czasie głosowania? Na to niestety nie udało się uzyskać po głosowaniu odpowiedzi, bo Dorn pospiesznie (na ile potrafił) wyszedł z sejmu.
Przypomnijmy, że Dorn nie jest wyjątkiem, jeśli chodzi o pijaństwo w pracy. Niedawno dziennikarze przyłapali również posła Andrzeja Pałysa z PSL, który wychodząc z Sejmu ledwo trzymał się na nogach, w dodatku wsiadł do nieswojego samochodu, z którego nie chciał początkowo wysiąść. Także Elżbieta Kruk, z PiS, musiała w pewnym momencie skorzystać z pomocy żeby wyjść z sejmu ponieważ była w stanie "nieważkości".
A to i tak tylko najbardziej głośnie przypadki.