Poznaj swego wroga
Postulaty BCC mogą się wydawać wolnościowe niektórym osobom, są one jednak wyrazem interesów przedsiębiorców. Ich apel by nie "marnować" podatków, lecz je zmniejszać, bo podatek to kradzież, tylko powierzchownie uchodzą za głos obrońców społeczeństwa przed państwem.
Zniesienie podatków dla najbogatszych jest dla nich prezentem. Osoby takie nie muszą korzystać z publicznych szpitali czy szkół, stać ich na prywatne opłacanie danych usług, toteż podatki są jedynie dla nich haraczem, przymusową jałmużną dla nierobów i nieudaczników. A tego pracodawcy nie lubią.
Z pomysłem likwidacji podatków sympatyzują anarchiści. Tylko, że zupełnie inaczej to argumentują, i też nie o takie zniesienie chodzi. Zniesienie podatków musi być jednoczesne ze zniesieniem państwa – jako instytucji hierarchicznej, realizującej interesy elit polityczno-biznesowych – oraz kapitalizmu. Zniesienie samego państwa albo samego kapitalizmu nie jest realizacją programu anarchistycznego i w konsekwencji prowadzi do kolejnych nierówności.
Sprawa jest tu bardziej skomplikowana. W podatkach tkwi pewne uspołecznienie pracy, aspekt wspólnotowy – wypaczany przez hierarchiczną organizację społeczeństwa, marnotrawiony przez elity rządzące. Problem tkwi w dystrybucji środków publicznych, braku wpływu na co i dla kogo idą środki społeczne. Często wspierają one wielkie korporacje, zbrojne awantury rządu, luksusową konsumpcje "przedstawicieli ludu"… To jest właśnie marnotrawstwo, a nie utrzymywanie szpitali czy szkół.
Dla BCC największym marnotrawstwem pieniędzy publicznych jest wydawanie ich na cele socjalne i zwiększanie pensji pracownikom. Uważają, że wcześniejsze emerytury spowodują bezrobocie, a większe zarobki pracowników będą miały zły wpływ na gospodarkę. To nic, że zostaną w ten sposób zwolnione miejsca pracy dla ludzi młodych, to nic, że siła nabywcza społeczeństwa wzrośnie.
Argument o barku dobrowolności, przymusie płacenia podatków odgrywa mniejszą rolę. I potrafi być wykorzystany przez ruchu antyrobotnicze. Odmowa płacenia podatków może wynikać z różnych pobudek – nie zawsze anarchistycznych.
Na dziś postulujemy zwolnienie z podatków grupy najbiedniejsze oraz partycypację społeczeństwa w zarządzaniu funduszami publicznymi. Skandalem jest, że władza rozporządza nimi jak się jej podoba – finansuje katolickie szkoły czy budowy pomników – a wciąż słyszymy, że nie ma pieniędzy.