Prawda o podatku liniowym

Gospodarka | Publicystyka

Dziś w Gazecie Wyborczej ukazał się ciekawy tekst Lubosza Palaty* na temat podatku liniowego promowanego przez ultra-liberałów. Okazuje się, że podatek liniowy stanowi odciążenie jedynie dla bogatych. O ile opis stanu przez pana Palatę jest czymś o czym w sumie wiadomo od dawna i nie można się z tym nie zgodzić, to wnioski miałbym nieco odmienne.

Tzw. "państwo socjalne", w rzeczy samej zostało wprowadzone ze strachu elit gospodarczo-politycznych przed rewolucją i ruchami społecznymi. Autor określa to "strachem przed komunizmem", ale nie da się tylko to do tego sprowadzić, bo nie wszystkie ruchy rewolucyjne były komunistyczne (w znaczeniu zwolenników ZSRR, Chin Ludowych itd. a nie w znaczeniu komunizmu jako bezpaństwowej gospodarki komunistycznej), choć presja ze strony ZSRR, odegrała istotną rolę w wywołaniu paniki wśród elit, które poparły "mniejsze zło" w postaci państwa socjalnego. Państwo socjalne miało swój moment historyczny, aby uspokoić ruchy rewolucyjne (w tym anarchistyczne).

Problem w tym, że jak słusznie zauważył autor rośnie presja ze strony globalizującej się gospodarki do równania w dół standardów socjalnych, a z drugiej strony brak straszaka w postaci silnych ruchów rewolucyjnych powoduje sytuację w której elity nie widzą sensu na utrzymywanie państwa socjalnego. Obniżanie standardów socjalnych spowoduje reakcję ze strony tych którzy stracą najwięcej, czyli pracowników najemnych i bezrobotnych, co ponownie spowodować może wzrost nastrojów rewolucyjnych. Natomiast nasza głowa w tym, aby w momencie zaistnienia takiej sytuacji z jednej strony nie dać się ludziom po raz kolejny omamić elitom rządzącym "większym kawałkiem tortu, który wam i tak zabierzemy, gdy już tylko się uspokoicie", a z drugiej strony ruchom autorytarnym: kolejnym odmianom bolszewizmu, czy faszyzmu.

Po tym przydługim wstępie przejdźmy do lektury rzeczonego tekstu:

"Dla postkomunistycznej Europy podatek liniowy w żadnym wypadku nie jest rozwiązaniem, dzięki któremu prześcignęlibyśmy Europę Zachodnią

Czechy przystąpiły niedawno do klubu państw z podatkiem liniowym. Uczyniły to w typowy dla siebie sposób - do wprowadzonej reformy nie do końca pasuje termin "podatek liniowy", bo 300 ulg podatkowych nadal obowiązuje. A dla większości mieszkańców stawka podatku dochodowego nie będzie wynosić 15 proc., jak to ogłosił rząd, ale w rzeczywistości 23 proc. (o tym niżej).

Tak to już jednak bywa we współczesnych Czechach. Po co zrobić coś prosto, skoro można to uczynić w bardziej skomplikowany sposób, i po co kopiować obce (w tym przypadku słowackie) wzory, skoro można wymyślić swój "czeski model". Dzięki temu myśleniu po tzw. prywatyzacji kuponowej Vaclava Klausa, która w większym stopniu niż prywatyzację przyniosła kolejną czeską specjalność, czyli drenowanie środków z prywatyzowanych zakładów do własnej kieszeni, teraz mamy do czynienia z czeskim wariantem podatku liniowego.

Kiedy o ocenę czeskiej reformy podatkowej spytano Richarda Sulika, autora słowackiej koncepcji podatku liniowego, podsumował ją krótko: - Kiepska podróbka.

Więcej wyrwać od obywatela

Mimo że rząd Mirka Topolanka stworzył faktycznie raczej kiepską podróbkę niż kolejną wersję podatku liniowego, to warto zatrzymać się na chwilę nad czeską reformą. Mimo wszystkich zastrzeżeń jest to istotny krok w kierunku podatku liniowego. Pod niektórymi względami wzmacnia on skutki wprowadzenia czystego podatku liniowego.

Podobnie jak we wszystkich wcześniejszych przypadkach także w Czechach reforma podatków nie oznacza obniżki przeciętnego obciążenia podatkowego, lecz przeciwnie - jego zwiększenie. Celem jest pobranie większej ilości pieniędzy od obywateli i obniżenie w ten sposób deficytu budżetowego, który przy obecnym wzroście gospodarczym w Czechach na poziomie 6 proc. stanowi faktycznie niepokojące zjawisko.

Z podobnych powodów wprowadzono i wprowadza się podatek liniowy prawie w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Od Ukrainy i Rosji począwszy, a na Rumunii i Czarnogórze na razie skończywszy.

Tego rodzaju reformy mają dwa cele - motywują do płacenia podatków firmy i najbogatsze grupy ludności, które przy wyższych progach podatkowych poszukiwały bardzo intensywnie i przeważnie z sukcesem sposobów na uniknięcie płacenia podatków; jednocześnie wraz z przeniesieniem nacisku na podatki pośrednie (czyli na VAT) przerzucają niezauważalnie wahadło obciążeń podatkowych ze sfery biznesowej na zwykłych pracowników.

W ich przypadku ekstremalnie niska stawka podatku liniowego nie spowoduje w sumie tego, że będą oni oddawać państwu mniejszą część swoich pensji. Tak było też choćby w przypadku Słowacji, gdzie wprowadzenie 19-proc. podatku liniowego oznaczało wzrost obciążeń podatkowych dla rodziny o średnich dochodach.

Podobny efekt przyniesie czeska reforma podatkowa, która wprowadza w rzeczywistości 23-proc. stawkę "liniowego" podatku dochodowego i podwyższa najniższą stawkę VAT z 5 do 9 proc. Nie jest to wprawdzie tak drastyczny krok jak na Słowacji, gdzie obowiązuje jedna stawka VAT w wysokości 19 proc., ale z pewnością jest to krok w stronę podatków pośrednich.

Pracownik do bicia

To, co jednak jest zdumiewające w czeskiej reformie - choć na swój sposób jest to też typowe dla wszystkich reform podatkowych w Europie Środkowo-Wschodniej w ostatnich latach - to oczywiste pogorszenie sytuacji pracowników w porównaniu z przedsiębiorcami. Czyli rządzonej warstwy ekonomicznej w porównaniu z warstwą rządzącą.

W przypadku Czech zaszło to tak daleko, że pracownicy płacą 15 proc. podatku od tak zwanej pensji superbrutto, czyli od swojej pensji oraz kosztów ponoszonych przez pracodawcę w związku z utworzeniem miejsca pracy. Czyli za to, że może pracować, każdy czeski pracownik - w przeciwieństwie do przedsiębiorcy - zapłaci wyższy o 8 proc. podatek.

Jednocześnie już od upadku komunizmu to właśnie pracownicy byli tą grupą społeczną, która wskutek tego, że nie miała żadnych możliwości, by uniknąć płacenia podatku dochodowego, ponosiła największe obciążenia podatkowe.

Zbiegiem okoliczności mieszkam w willowej, dziś już pełnej milionerów dzielnicy na peryferiach Pragi, gdzie według statystyk jest największy odsetek przedsiębiorców na liczbę mieszkańców. Kto jest biznesmenem, a kto nie można bardzo łatwo poznać po tym, czy ma kratkę za tylnymi siedzeniami w aucie. Kratka pozwala bowiem oszczędnym współobywatelom przedsiębiorcom na zakup samochodu bez VAT, który stanowi blisko jedną czwartą ceny.

Kratkę za tylnym siedzeniem mają jednak tylko ci bardziej oszczędni biznesmeni. Auta w leasing albo na inny rodzaj rat, które można sobie odpisać od podatku, podobnie jak wiele innych rzeczy mogą brać już jednak wszyscy przedsiębiorcy.

Nie piszę o tym z zawiści, zarabiam wystarczająco dużo jako pracownik i nie mam zamiaru unikać płacenia podatków, ale podaję to jako przykład. Przykład, który ilustruje, że wskutek przenoszenia obciążeń podatkowych na pracowników i klasę średnią państwo zabiera ziarno kurze, która przez ostatnie ponad 15 lat znosiła mu złote jaja.

Jakby mało było tego, że poziom pensji pracowników w Europie Środkowo-Wschodniej pozostaje w tyle za tym samym wskaźnikiem w Europie Zachodniej w stopniu, którego nie da się wytłumaczyć różnicą wydajności ekonomicznej między obiema częściami Europy.

Jeden przykład na marginesie: w Portugalii, której wydajność ekonomiczna jest dziś już wyraźnie mniejsza niż w Czechach, średni dochód na głowę jest o blisko jedną trzecią wyższy. A przy tym Czechy, gdzie w poszukiwaniu lepszych pensji przyjeżdżają do pracy Słowacy i Polacy, i tak wyróżniają się na tle pozostałych państw regionu i w odróżnieniu od Portugalii ich gospodarka nie przeżywa okresu stagnacji, lecz wręcz przeciwnie - okres boomu.

Odpowiedź niewłaściwa

Podatek liniowy wraz z brakiem umiejętności państw postkomunistycznych, by zmusić przedsiębiorców do przestrzegania prawa, oraz sztucznym niedowartościowaniem ceny pracy stanowi kolejny krok na drodze do osłabienia klasy średniej i społeczeństwa obywatelskiego - filarów nowoczesnej demokracji typu zachodnioeuropejskiego.

Choć w krótkoterminowym horyzoncie podatek liniowy powoduje zapełnienie ciągle pustej kasy państwowej w krajach postkomunistycznych, to z długoterminowego punktu widzenia jego wprowadzenie może mieć zasadnicze skutki socjologiczne i polityczne.

Progresja podatkowa, którą stosują wszystkie gospodarki zachodnie łącznie z brytyjską i amerykańską, stanowi model społeczny wypróbowany już co najmniej od II wojny światowej. Model, który pomógł przekształcić dziewiętnastowieczną kapitalistyczną gospodarkę rynkową w gospodarkę społeczno-rynkową, gdzie redystrybucja podatków pomaga w usuwaniu nierówności społecznych, które kapitalizm ze swojej natury stwarza.

Gospodarka społeczno-rynkowa nie stanowi celu samego w sobie, lecz sposób na utrzymanie spokoju społecznego, który w ostatecznym rezultacie jest równie korzystny dla warstw bardziej majętnych, jak dla tych uboższych. Jest to model, który pozwala na utrzymanie tego spokoju bez represji i w ramach państwa demokratycznego.

Naturalnie istnieją też inne rozwiązania. Kapitalizm XIX w. zrodził komunizm XX w. A próby powstrzymania komunizmu w inny sposób niż model społeczno-rynkowy w ramach demokracji stały u narodzin nazizmu, faszyzmu i innych odmian dyktatury.

Jest symboliczne, że dzisiejsze naciski na likwidację gospodarki społeczno-rynkowej pochodzą z Chin, największej dyktatury na świecie. Podatek liniowy nie stanowi właściwej reakcji na to wyzwanie. Dla postkomunistycznej Europy jest być może koniecznym stadium przejściowym od czasów porewolucyjnego, "rabunkowego" kapitalizmu do normalnego modelu rynkowego - w żadnym wypadku nie jest to jednak rozwiązanie, dzięki któremu prześcignęlibyśmy Europę Zachodnią.

Kraje z podatkiem liniowym stanowią niższe, a nie wyższe stadium europejskiego modelu ekonomicznego i społecznego. Powinniśmy zdawać sobie z tego sprawę. Nie tylko my, ale też państwa Europy Zachodniej. I z pewnością nie powinniśmy brać przykładu z takich państw, jak Słowacja, Estonia czy ostatnio Czechy.

*Lubosz Palata jest dziennikarzem czeskiego dziennika "Lidove Noviny"

tłum. Tomasz Grabiński"

jeśli bogate sfery

jeśli bogate sfery społeczne są zainteresowane istnieniem systemu kapitalistycznego to niech na niego łożą. może to trochę lewackie ale myślę że podatek progresywny jest o wiele bardziej sprawiedliwy niż liniowy (o progresywnym nawet nie wspominam)

errata

w ostatnim zdaniu w nawiasie powinno być regresywnym, oczywiście:)

im mniej panstwa tym lepiej

Podatek liniowy to wg mnie dobre rozwiazanie: kazda oznaka socjalizmu powoduje ze placimy tylko na APARAT ROZDZIALU ULG I DOPLAT czyli nikomu niepotrzebnych urzednikow i urzedy. najlepiej wprowadzic jeden, liniowy podatek dochodowy bez zadnych ulg itp.

podatek liniowy generuje

podatek liniowy generuje nierówności, czyli biedę, czyli potrzebę silniejszego aparatu represji żeby nad tą biedą kapitaliści mogli zapanować, żeby im rewolucji nie zrobiła. Ultraliberał, wy się nigdy nie nauczycie chyba. Czas zejść na ziemię. Chcesz się pozbyć państwa? to musisz się pozbyć też kapitalizmu.

oj xavier, cos majaczysz o

oj xavier, cos majaczysz o rewolucji. nikt ci rewolucji nie zrobi, a podatek liniowy stal sie kolejnym chlopcem do bicia dla "srodowiska" a w kółku". P.liniowy moze jedynie zwiekszyc przejrzystosc w placeniu podatkow, oraz zbudowac swiadomosc jak w bardzo chujowym kolektywie panstwowym zyjemy i jak wiele nam sie zabiera.

Jaka przejrzystość?

Jaka przejrzystość? Kapitaliści dalej będą udawać "świętych" i ciągnąć haracz od pracowników za prawo własności które nadało im państwo, a podatek liniowy tylko umożliwi im zostawianie większej części tego haraczu w kieszeni, zamiast dawać go na szpitale, czy szkoły.

Mówię o biedzie człowieku i rozwarstwieniu społecznym, który podatek liniowy generuje, nie odwracaj kota ogonem. Skończy się tak, że kapitalisci będą finansować tylko aparat represji, aby trzymał biedotę cicho. Dziękuję bardzo za taką "wolność".

Nie lubię neoliberalnego populizmu w stylu: "odbierzemy mniej pieniędzy emerytom", a tak naprawdę zamazuje to fakt, że chodzi tylko o zabieranie mniej kasy bogatym i tyle. UPR to taka Samoobrona dla kapitalistów, czysty populizm i księżycowe pomysły.

podatki

Najlepszym pomysłem na reformę podatkową jest likwidacja podatków.

re: podatki

Taaak...a będziesz sam kopał tunel metra?

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.