Przeciw Traktaktowi
W wielu krajach Europy, anarchiści oraz radykalna lewica prowadzili kampanię przeciw Traktowi Lizbońskiemu, a przedtem, przeciwko Konstytucji Europejskiej. Sytuacja w Polsce wyglądała nieco inaczej. Temat Traktatu od czasu do czasu wspominała cześć anarchistów, czy mała cześć lewaków, ale kampania była zdominowana przez prawicowców, którzy m.in. boją się symbolicznych programów antydyskryminacyjnych lansowanych przez instytucje Europejskie i koncentrowali się na temacie "narodowego samookreślenia". Argumenty z anarchistycznego, czy lewicowego punktu widzenia były tak słabe, że kiedy anarchiści opublikowali broszurę na temat Unii, dołączyli artykuł prawicowy, zawierający homofobiczną paranoję.
Lewica w Polsce, tak jak anarchiści, nie jest jednolita, ale mówiąc ogólnie, od lat odzwierciedla poziom społeczeństwa, co oznacza, że poglądy w tych ruchach często są bardziej na prawo od ich odpowiedników z innych krajach. Dlatego znaczna część lewicy jest najwyżej socjaldemokratyczna lub ma tendencje po prostu liberalno-kapitalistyczne. Dla takich ludzi, pozbawiona treści polityka "społeczna" Unii, skutecznie maskująca neoliberalny program Unii, wydaje się bardzo atrakcyjna, tym bardziej, że uważają to za "postęp" w porównaniu do okropnej polityki polskich rządów. Najwyraźniej tacy ludzie dominują na lewicy, bo temat traktatu rzadko się pojawiał.
Choć na tym portalu kilka razy pojawiły się argumenty przeciw rosnącej "unifikacji", jeszcze raz je streszczę:
1. Europejskie instytucje idą w kierunku coraz mniejszej demokracji. Decyzje w wielu ważnych sprawach nie są podejmowane lokalnie, tylko przez kilku biurokratów, które mają coraz więcej mocy decyzyjnej.
Jako anarchiści, nie lubimy rządów i demokracji przedstawicielskiej i chcemy, aby ludzie mieli bezpośrednią kontrolę nad swoimi sprawami. Choć Unia od czasu do czasu sponsoruje programy organizacji pozarządowych wspierające "lokalną demokrację", cały proces unifikacji dąży do centralizacji. "Lokalna demokracja" ma służyć demokracji przedstawicielskiej lub być ograniczona do spraw, których nie grożą ani władzy Unii, ani władzy kapitału.
2.Centralizacja Unii Europejskiej polega także na wspólnych instytucjach militarnych i policyjnych. Wszystkie kraje członkowskie powinny zgodzić się płacić na utrzymanie wspólnych sił zbrojnych i kampanii militarnych. Polska i tak jest krajem imperialistycznym i bardzo zmilitaryzowanym, ale wymogi Unii będą oznaczać zmianę polityki tych nielicznych krajów, które próbowały do tej pory unikać angażowania się w konflikty zbrojne. Traktat wymaga, aby wszystkie kraje rozwijały swoje wojska i wydawały na to coraz więcej pieniędzy.
Traktat chce rozszerzyć tzw. "Zadania Petersburskie" i stworzyć więcej możliwości dla wspólnych operacji europejskich, w tym "pomocy dla krajów trzecich walczących z terroryzmem".
Wszystko także ma się odbywać bez mandatu ONZ.
3. Traktat Lizboński zawiera politykę ekonomiczną, który doprowadzi do cięć w sferze publicznej i w wydatkach lokalnych. Tak, aby zostało więcej pieniędzy dla centrali i prywatnego kapitału.
Traktat daje Unii więcej władzy, aby kontrolować, jak kraje członkowskie Unii prowadzą usługi publiczne takie jak edukacja, czy służba zdrowia.
4. Traktat zmierza do większej liberalizacji w handlu zagranicznym i stopniowo do likwidacji barier dla handlu.
To tylko kilka argumentów.
Jednak warto podkreślić, że problem tkwi nie tylko w Traktacie czy Unii, lecz w kapitalizmie, w koncentracji władzy, oraz w braku świadomości klasowej znacznej części europejskiego społeczeństwa.
Warto sprzeciwić się rosnącej Unifikacji ponieważ zmierza ona do wzmocnienia mechanizmów prawnych i instytucji państwowych realizujących plany kapitalistów i imperialistów. Jednak problem nie zniknie wraz z Traktatem.
Unia już pokazała, że gdy ktoś sprzeciwia się jej planom (np. przez głosowanie w referendum przeciw Konstytucji), może po prostu zmienić nazwy dokumentów i nie pytać ludzi o zdanie. Może także powtórzyć głosowanie tyle razy, ile potrzeba, aby osiągnąć oczekiwany rezultat. Do tego, wydają nasze wspólne pieniądze na pranie mózgów ludzi, którzy i tak słabo orientują się w polityce.
Jeśli politycy nie potraktują nas Traktatem, szybko znajdą inny sposób, bo wiedzą, że dopóki ludzie są bierni i interesują się modą bardziej, niż ekonomią, będą mogli z nami robić, co będą chcieli.