Przed i po sufrażystkach

Prawa kobiet/Feminizm | Publicystyka

Dlaczego przez tyle wieków, moi drodzy panowie, tak wiele napisaliście o kobietach? Czy przez to, że kobieta nie istniała w sferze publicznej, a jedynie gdzieś na pograniczu życia i egzystencji podkładała, opuściwszy głowę w milczeniu, gałązki do domowego ogniska? Może więc przez swą przymusową banicję była dla was ciekawym obiektem do badań? Mam rację twierdząc, że na skutek nieobecności stała się postacią zamazaną, nieokreśloną? Czy przypadkiem Wy, drodzy parający się piórem panowie, nie stawaliście się przy kobiecie krótkowidzami, widzieliście postać nie potrafiąc określić kim jest, napełnić formy treścią? Moi drodzy, bardzo mojej płci pochlebia, że stała się inspiracją dla tak wielu dzieł. Tak wiele postaci kobiecych kryje się w czarnym druku na białym papierze i tyle ideałów naszego piękna spogląda na odwiedzających muzea z ram obrazów, że skłonna jestem stwierdzić, że w Waszej zdobywczej naturze od zawsze leżało poznanie ujarzmionego obiektu. Wasze pióra, drodzy pisarze, powołały do życia, by później rozkładać na czynniki pierwsze, naprawdę imponującą liczbę kobiet. W większości były to krwiste postacie, może nie zawsze podobne do tych z krwi i kości, ale z pewnością ciekawe.

Czasy się zmieniły. Kobiety podniosły głowy, zdobyły równe prawa. Babcie – sufrażystki biły parasolkami panów w cylindrach i melonikach i wyrzekły w końcu, niczym pan Wołodyjowski do Kmicica, w trakcie słynnego pojedynku, co prawda na szable, a nie parasolki słowa: „Kończ Waść, wstydu oszczędź”. I musiałeś Waść skończyć i zrozumieć, że stare dobre czasy fallicznej hegemoni się skończyły. Równość nastała i uznać ją niestety trzeba. Domyślam się, że musiało być Wam smutno, bo strata przewagi i wyższości jest sprawą przykrą dla tego co traci, tak mi się przynajmniej wydaje, nie mam w tej kwestii doświadczenia. Pisarkom, które już wcześniej tworzyły, nie było spieszno do analizy męskiej duszy, późniejszym też nie. Mężczyźni pisali o kobietach, kobiety pisały o kobietach. Może mężczyźni zawsze byli zbyt określeni? Ich role były tak jasne i wyraźne, że szkoda było papieru i atramentu, a obecnie papierosów i kawy, nieodłącznych towarzyszy pisania, do definiowania ich? Wiadomo przecież, że mężczyzna to stała opoka, bo której ślizga się, z mniejszą lub większą gracją, „puch marny”. Stałość i niestałość, a niestałość jest ciekawsza i więcej można pisać, kończy się kolejny kałamarz, następny pet trafia do pełnej popielniczki.

W tym momencie powtórzę znów, jak mantrę, bo z pewnością drodzy panowie wiecie, że gdy kobieta się do czegoś przyczepi dopóki tematu nie zgłębi, to nie odpuści, czasy się zmieniły. Z tego właśnie powodu postanowiłam zastanowić się nad tym, jak radzi sobie mężczyzna, w czasach „po sufrażystkach”. Wydaje mi się, że tak jak w obrębie naszej kultury czas dzielimy na przed i po narodzeniu Chrystusa, tak w stosunkach między płciami dzieje możemy podzielić na przed i po sufrażystkach. Interesuje mnie, jak współcześni mężczyźni radzą sobie w nowych rolach, jak duże okaleczenia przyniósł upadek z piedestału. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że koniec patriarchatu przyniósł korzyści nie tylko kobietom, że uwolnił od narzuconych ról i obowiązków obie płcie i pozwolił im iść ramię w ramię, a z krajobrazu znikły dwie sylwetki, jedna większa, szersza w ramionach idąca pewnie przodem, a za nią druga – mniejsza, stąpająca lękliwie i czekająca na pomocne ramię. Nastąpił nowy porządek, a do nowego, nawet jeżeli jest lepszy, czasami trudno się przyzwyczaić. Grunt pod stopami jest jakiś czas niepewny, w takich momentach zdarza nam się tęsknić za tym, co było, choć może i nie było dobrze, ale za to znajomo. Mieliśmy czas poznać ten szlak i nauczyć się jego oznakowania, wybojów, pułapek. Wszystko wymaga czasu. A Wy, drodzy panowie, mieliście sporo czasu, dlatego chyba zdążyliście się już zaaklimatyzować w tym świecie. Tak więc, moi mili, przepraszam za długi wstęp i pytam po prostu co u Was? Nie oddaje Wam jednak w tym momencie głosu. Sama chcę zastanowić się nad tym pytaniem, przestudiować Waszą kondycję, drodzy współcześni mi panowie. Pytacie co mogę wiedzieć o Was? Staję w tym momencie na baczność, przykładam rękę do piersi i z całą powagą przysięgam, że nic. Mężczyzną nigdy nie byłam i szczerze mówiąc nawet nie chcę być. Tak, jak wielu z Was mieni siebie ekspertami w dziedzinie kobiet, tak ja ekspertką w dziedzinie mężczyzn nie jestem. Bardzo jednak chciałabym znać odpowiedź na zadane przez siebie chwilę temu pytanie, więc pozwólcie mi mówić, a potem stwierdzicie czy mam rację, czy raczej tekst przeze mnie napisany powinien zasilić zbiór odpadów komunalnych. Przez wielki rozkładaliście duszę kobiety na czynniki pierwsze, tak więc w imię wolności i równości pozwólcie teraz kobiecie zabawić się w ten sposób.

Bo i jej historia nie ominęła...

Wiele wskazuje na to, że matriarchat istniał naprawdę i nie jest jedynie bajką opowiadaną przez feministki córkom na dobranoc. Odłóżmy na bok spekulacje, a dociekanie o kultach prehistorycznych pozostawmy historykom i archeologom. Drodzy panowie, wyobraźcie sobie epokę jaskiń i dinozaurów, mężnych samców odzianych w skóry upolowanych przez siebie zwierząt. Widzicie? Tam, kilka metrów przed Wami neandertalczyk ciągnie za sobą upolowaną zwierzynę. Spójrzcie! Właśnie wciąga ją do jaskini, ale chyba jaskinia nie jest pusta, wyłania się z niej sylwetka nieco mniejszych gabarytów, również odziana jest w modne w tym sezonie cętkowane futerko. Pomaga utrudzonemu myśliwemu zanieść zdobycz do środka. Podejdźmy bliżej, może są tak zajęci upolowanym zwierzęciem i rozradowani wizją kilku smacznych obiadów, że nie zauważą naszej obecności. Udało się, jesteśmy w środku, drodzy panowie, wiedziałam, że jesteście dzielni. Czyjaś dłoń musiała przed chwilą wrzucić drwa do ogniska, bo bucha ono jasnym, wesołym płomieniem. Zauważyliście może jak pięknie igra światło płomienia po ścianie jaskini? Nie wiem czy zwracacie na takie rzeczy uwagę, na rosę rankiem, na małe kwiatki, które pojawiły się nie wiadomo skąd na miejskim trawniku i zaskakują uważniejszych przechodniów swoim widokiem, a może depczecie je rankiem w pośpiechu skracając sobie drogę przez trawnik. Przyjrzyjcie się cieniom tych pierwszych ludzi, on wrócił z polowania, teraz leży i czeka, jest zmęczony, ma prawo, czyż nie? Ona schyla się nad zabitym zwierzęciem, jego kolejnym trofeum. Co prawda on nie obetnie mu głowy i nie powiesi jej nad kominkiem, ale liczy się teraz coś innego. Udało mu się, spełnił swoje zadanie, po raz kolejny zapewnił byt samicy. Dowiódł, że jest... No właśnie, czym? O czym panowie pomyśleli? Ta oto pani w cętkowanym futerku rozcina skórę zwierzęcia, dorzuca kolejny raz gałązki do ognia, ta protoplastka Hestii, piecze teraz mięso. Na ścianie jaskini widzą panowie ich cienie? Nie trzeba patrzeć na nich, wystarczą cienie, to one zapowiadają bieg historii. Para tych dwóch Neandertalczyków nic nie znaczy, są oni ideami, a ich cienie na ścianie będą wielokrotnie powtarzaną sceną w teatrze życia. On będzie wracał z łupem, ona będzie pilnować ogniska. Na czym się panowie skoncentrowali? Na nich czy na cieniach? Nie zaskoczyła panów pierwsza atrakcja naszej wycieczki? Mówią panowie, że wiedzą jak wyglądało kiedyś życie. Ja też wiem. Moi mili panowie, weszli panowie do platońskiej jaskini, może by to jednak panowie docenili? Widzę, że pan się uśmiecha, spodobał się panu obraz łowcy utrudzonego po polowaniu i wracającego ze zwierzyną? Widziałby się pan w tej roli, czy bawi ona pana? Dostrzegam w oczach tęsknotę. Szlachetni panowie, czy nie zauważacie, że to co tu przed chwilą oglądaliśmy trwało aż do sufrażystek? Widzicie pewną analogie? Dobre i to.

Nie warto siedzieć tu zbyt długo, w każdej chwili może na nas nastąpić jakiś prehistoryczny stwór. Twierdzicie drodzy panowie, że mnie obronicie? Dziękuję, ale mam nadzieję sobie sama jakoś poradzić. Skoro jednak tak bardzo chcecie wykazać się swą rycerskością, mogę Wam to ułatwić. Witajcie w wiekach średnich. Niestety, moi drodzy rycerze, mam tylko chusteczki jednorazowe w torebce, a nie będą one odpowiednie dla tak dzielnych mężów jak Wy. Przykro mi. Widzicie, właśnie rycerze wyruszają na wojnę. Znacie Bogurodzicę? Nie? Szkoda, moglibyście sobie zanucić. Jadą zwartym szeregiem, piękne rumaki, obok giermkowie. Czyż nie są uosobieniem męstwa i odwagi? Wzięli ze sobą chusteczki, tasiemki i inne talizmany od dam swoich serc. Wyruszyli tworzyć historię, właśnie zmierzają na bitwę, o której wszyscy się uczyliśmy. A gdzie damy? W zamkach, odgrodzone od historii murem, w niewygodnym pasie cnoty czekają na swoich rycerzy. Pamiętacie cienie? Czekają, aż oni wrócą z łupem. Może przywiozą złoto, może klejnoty, a może polegną, ale nie, nie zginą, chronią ich talizmany. Łezka zakręciła się panu w oku z tęsknoty za damą serca czy za męstwem i odwagą rycerza, obrońcy ojczyzny? Ależ proszę się nie krępować i zagrzewać ich do walki niczym Tyrteusz! Niestety nie pojedzie pan z nimi, nasz czas jest ograniczony, a wynik bitwy i tak znamy z podręczników. Ta łza to od wiatru? A, to przepraszam w takim razie.

Widzę, że moi drodzy panowie jakoś dziwnie smutni i jakby rozmarzeni. Twierdzi pan, że nie zrozumiem? Rozumiem, widzę damę, która odchodzi od okna i zastanawiam się o czym myśli w tej chwili. Ciekawa jestem, czy bardzo uwiera ją pas cnoty, czy ma nadzieję na powrót swego rycerza, a może milszy byłby jej status wdowy. To ciekawe, przyzna pan, że widzieliśmy to samo, ale zobaczyliśmy zupełnie różne rzeczy. Panowie widzą jego historię, a ja staram się z mroków niedopowiedzeń zobaczyć jej historię[1]. Jak już mówiłam nasz czas jest ograniczony, wojska wyruszyły już, zostały puste ulice i trochę słomianych wdów.

Moi mili panowie, czy to nie cudowne opuścić świat, którego powietrze niesie woń stosów? O tyle, o ile antyk dał kobiecie pewne prawa, status Spartanki był podobny do statusu mężczyzny, a w Rzymie zyskała ona sobie prawo do wykonywania wolnych zawodów, tak średniowiecze znów zapięło jej kajdany lub kazało ginąć w męczarniach. Prosi pan, by nie opisywać znów średniowiecznych tortur, bo już w szkole na lekcjach historii robiło się panu wtedy niedobrze? W porządku, zbyt naturalistyczne opisy również mnie rażą. Po ciemnych wiekach średnich nastały wreszcie czasy bardziej człowiekowi przyjazne. Odrodziła się kultura, nauka, filozofia, człowiek przestał już bać się śmierci, a zaczął myśleć o życiu doczesnym i cieszyć się nim. Lata szybko płynęły między kolejnymi wojnami i pokojami.

Mapa polityczna, zwyczaje zmieniały się, a jedno wciąż pozostawało tak samo. Kobiety, co prawda już nie w pasie cnoty, czekały. Oczekiwały powrotu swych dzielnych mężczyzn, czy to z wojny, walki o ojczyznę, czy z pracy. Za każdym razem jednak on przynosił łup, a kobieta niestrudzenie podkładała gałązki do ogniska. Wy wracaliście i zastawaliście ją gotującą obiad lub nad parującą balią z praniem, otoczoną przez gromadkę dzieci, czasami podobnych do Was, czasami do sąsiada. Bywało też, że zastawaliście żonę zajętą robótką, książką lub wydającą dyspozycje służbie. Obojętnie w jakiej sytuacji, zawsze w domu. Cienie z prehistorycznej jaskini nabierały coraz to nowych kształtów. Drodzy panowie, czy nie przyzwyczailiście się do tego? Czy nie uznaliście tego porządku za jedyny i słuszny? Dlaczego, nawet gdy w czasie rewolucji kobiety szły z wami ramię w ramię, kiedy nadchodziło spisywanie wywalczonych praw odsyłaliście je do domu? Wolność, równość, a baby do garów. Czy to nie było pełne brzmienie wielu z haseł? Dlaczego wraz z towarzyszkami nie chcieliście spisywać Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela? Mój drogi panie oświecony agnostyku, wątpi pan w istnienie Boga, a wierzy pan, że prawem boskim było zepchnięcie kobiety do podrzędnej roli? A może to prawo naturalne i zdefiniowała je matka natura? Matka czy ojciec? Nie zauważa pan pewnej sprzeczności i braku logiki? Mężczyzna jest istotą logiczną i kieruje się rozumiem, a więc zarzucany mi przez panią brak logiki jest nie na miejscu, mówi pan? Jako kobieta zażegnam spór i powiem, że nie będziemy kłócić się o przeszłość, bo i tak nie jesteśmy już w stanie jej naprawić. Jedyne co nam zostało to przyszłość, a to dużo.

Żona, matka, córka, kochanka...

Niesione na sztandarach wolność i równość nie zmieniły wiele w losach kobiet. Powiedzcie panowie sami, czy nie mogąc korzystać z wywalczonych praw, można się nimi cieszyć? To Wy, moi drodzy panowie, stworzyliście historię. Naszą historia była wciąż tą jaskinią, w której czekałyśmy na wasz powrót z łowów. Marszczy pan czoło. Uważa pan, że przesadzam? Mogę się zgodzić, że mglista kobieca postać przewijała się czasem przez karty kronik, zawsze jednak była to czyjaś żona, córka, kochanka, nigdy ona sama, zawsze w stosunku go kogoś, kogoś kto nosi spodnie. W czasach, gdy wykształciła się tak zwana klasa oświecona, pojawili się mężczyźni z uniwersyteckim wykształceniem i córki wykształconych mężczyzn[2]. W naukę kobiet nie inwestowano, bo po co inwestować zdobywanie wiedzy prze kogoś, kto i tak nie będzie miał okazji jej wykorzystać? Na uniwersytecie nie ma kierunku żona i matka ani wydziału dom. Moi drodzy panowie, czy nie jest wam teraz trochę wstyd za przodków, którzy tak niechętnie wpuścili kobiety na uniwersytety? Czy może wciąż uważacie, że kobiece obcasy niszczą za bardzo uniwersyteckie parkiety?

Nadeszła wojna, a po niej sufrażystki. Sami jesteście sobie trochę winni panowie, bo czy to my rozpętałyśmy wojnę? Nie, żadna z wojen nie była naszą, występowałyśmy w niej jedynie jako ofiary. Helena nie była przyczyną sporu, ale jego przedmiotem.
Czy dobrze słyszę, twierdzi pan, że przyznaliście nam w końcu pełnię praw? Och, proszę mnie nie denerwować, każde z praw musiałyśmy sobie wziąć, nasze prawa nie są dane, a wydarte. Kobiety zaczęły odgrywać swoją rolę na arenie publicznej. Do tej pory pojawiały się jedynie na niej jako pisarki, a ich życiorysy poznaliście pewnie choć trochę, moi mili panowie, ze zbiorów listów i pamiętników. Było tego niewiele, prawda? A znajomość alfabetu, wśród kobiet z klasy robotniczej, nie należała do częstych.

Wreszcie ramię przy ramieniu?

Tak więc stanęliśmy ramię w ramię, jak równy z równym, choć wielu panów miało w tym czasie dość kwaśne miny. Zwracam się teraz do panów z pytaniem, dlaczego nie zależało panom, aby wasze towarzyszki życia były dla was również partnerkami? Dlaczego schylają panowie z zażenowaniem głowy? Mówi pan o cieple domowego ogniska? Tak, te słowa padają często, a padły i tu. Może i wam drodzy panowie nie dziwię się, całe dnie wciąż na łowach, na wojnie, ciągle walka o byt i to walka samotna. Od wieków wpajano wam ideał prawdziwego mężczyzny, musi być zaradny, silny, no i chłopaki nie płaczą. To my jako ta słaba płeć mogłyśmy do woli sobie pochlipywać, łkać i zanosić się płaczem. Nam to wypadało. Byłyśmy przez wieki dziećmi, bo to dzieci nie mają prawa do decydowania o sobie i muszą w każdej sytuacji szukać pomocnego ramienia, wyciągniętej w ciemności dłoni. Wy, moi drodzy panowie, skazani byliście na dorosłość, szukanie pomocy oznaczałoby słabość, a z kolei słabość oznaczałaby zniewieścienie. Zniewieścienie, dziecko. Dziecko, precz! My tu jesteśmy dorośli, my decydujemy o losach świata, ustanawiamy podatki i wypowiadamy wojny. Czy nie tak? Może się mylę, drodzy panowie, może mój inaczej skonstruowany mózg podpowiada mi złe rozwiązania, ale czy dorosły szuka pomocy u dziecka? Więc jak mężczyzna mógł szukać pomocy u kobiety, jak mógł się radzić istocie podrzędnej? Cóż o życiu mogła wiedzieć ona, która zna jedynie własne ściany? Chyba szanowni panowie zgodzą się ze mną, że taki układ był dla nich krzywdzący. Oznaczał samotność, nawet w domu, gdzie kochająca żona nie mogła stanowić podpory. Czym więc było dla was to osławione, mityczne ciepło domowego ogniska? Może miało być dla was oazą, spokojem? Miejscem wytchnienia i wycofania? A może stawało się jedynym miejscem, gdzie wy, w całym procesie socjalizacji przygotowani do roli panów i władców mogliście się faktycznie nimi poczuć? Czy dom nie stawał się dla wielu z was jedynym obszarem panowania, bez którego nie umieliście żyć? Tu nie ma szefa, szefem jestem ja, prawda? Wyzyskiwany robotnik wraca do domu i bije żonę. Przeniesienie agresji? Dziewczynka do bicia? Drodzy panowie, nie miejcie mi za złe tego co mówię, nie uważam Was wcale za jakieś zwyrodniałe bestie, pełne agresji, o zaciśniętych pięściach i kaprawych oczkach. Chcę jedynie zwrócić uwagę szanownych panów na to, że przekazywane od pokoleń wzorce musiały mieć na Was mniejszy lub większy wpływ. Tak jak kobieta nauczyła się uległości, a niewolnik stracił chęć do buntu. Stawiam w tym miejscu hipotezę, że osławione ognisko domowe było po prostu miejscem fallicznej hegemonii, bo szczęście kształtuje się moi drodzy panowie na gruncie dobrowolności, a nie wtedy, gdy jedna ze stron nie ma innego wyjścia. Panowie wydają się zdenerwowani, pytam czym, prawdą czy stekiem bzdur? Nie słyszę odpowiedzi.

Dlaczego człowiek niosący nadmierny ciężar nie pozwala go zdjąć sobie z pleców, nie przyjmie pomocy? Bo chce pokazać, jak jest silny. Demonstracja siły, może oznaczać chęć ukrycia słabości. Nie musimy nadmiernie demonstrować rzeczy, których jesteśmy pewni. Poprzez wykrzyczenie pewnych rzeczy, najlepiej publicznie, uwiarygodniamy je przed samym sobą. Czy kiedy sufrażystki pojawiły się na scenie naszego teatru zwanego życiem, nie poczuliście, że tracicie rolę? Granie jednej roli od tylu lat jest może nudne, pewnie męczące, ale z pewnością łatwe. Rutyna nie jest wyzwaniem, ale rutyna grania pierwszych skrzypiec w orkiestrze wydaje się wygodna. Kobiety, do tej pory statystki w teatrze życia, czasami odtwarzające drugoplanowe, niewymagające wielkiego warsztatu role, sięgnęły po miejsce na środku sceny. A więc moi drodzy panowie wystraszyliście się, że tylko jedna osoba może je zajmować i zostanie wypowiedziany wam angaż? I został. Nie mam tu wcale na myśli, że staliście się nam niepotrzebni i stawiamy Was na równi z wylegującym się na kanapie Pimpusiem. Czy aby nie stać się Pimpusiem tak zaciekle broniliście każdego z przyczółków własnej hegemonii? Och, moi mili panowie, w teatrze życia przydaje się czasami zmiana repertuaru. A kobieta, zdarłszy maskę dziecka, która uwierała ją i dusiła, okazała się całkiem niezłą aktorką pierwszego planu.

Pragnę w tym miejscu postawić kolejną hipotezę. Przyczyną, dla której broniliście tak zażarcie swojego niepodzielnego panowania, był strach. Obawa przed nieznanym jest rzeczą naturalną, ile razy boimy się podjąć ryzyko, tylko dlatego, że mogłoby zachwiać gloryfikowanym wszem i wobec świętym spokojem? Tu chodziło o coś więcej, o wywrócenie świata do góry nogami, całkowitą zmianę porządku, rewolucję. Stało się jednak, drodzy moi i wielce szanowni panowie, a wiecie co wam teraz powiem? Świat się zmienił, wracamy do punktu wyjścia i z tego punktu możemy zaobserwować znany nam już tak dobrze krajobraz.

Mamy początek XXI wieku, postmodernizm, podobno schyłek, epoka po sufrażystkach. Mieliście już czas na przyzwyczajenie się do zmian, zażycie paru kropel waleriany, mam nadzieję, że nikt z was nie rozbił sobie głowy o mur. Córki wykształconych mężczyzn zostały zastąpione przez córki wykształconych kobiet. Dopiero teraz zaszła zmiana. Zarówno my, jak i Wy, przestaliśmy debiutować i uczyć się ról, gramy je już w miarę pewnie. Drodzy panowie, nie odczuwacie czasami pewnych niedopowiedzeń w swej roli? Tak, więc porozmawiajmy o nich.

I co teraz?

Zastanawiacie się czego kobieta może w tej chwili od was oczekiwać. Moi drodzy, powiedzmy sobie lepiej wprost, czego od Was nie oczekuje. Z pewnością nie liczy, że zapewnicie jej byt materialny i przyjmiecie pod opiekę, bo, o dzięki ci wielka Bogini Matko, jest w stanie sama sprostać życiu i to z podniesionym czołem. Dlatego kobieta teraz, gdy zyskała samodzielność, mogła wreszcie kierować się nie tylko własną wolą, zamiast narzuconej przez rodzinę, ale także uczuciem, a nie względami materialnymi i praktycznymi. Przecierają panowie oczy ze zdumienia. Jak to kobieta teraz uczuciem, a kiedyś wyrachowaniem? Toż to kobiety, kiedyś takie uczuciowe nimfy, delikatne istotki, w świecie, gdzie jedynym głosem był głos serca, to teraz te kobiety to suki takie. Jedna mi awans sprzed nosa sprzątnęła, mówi pan w berecie. Posłużcie się jednak panowie swoją słynną logiką. Wyobraźcie sobie, że nie macie możliwości podjęcia żadnej pracy zarobkowej, że jesteście na czyimś utrzymaniu, a więc zdani na jego zarobki. Ciężko to sobie wam wyobrazić prawda? Ale odwróćcie w wyobraźni rolę. Czy w takim wypadku nie szukalibyście żony z dobrą pozycją, czy nie zależało by wam na pewności, że dzieci nie będą głodować? Problem co do garnka włożyć i z czego ugotować obiad pozostawał często na kobiecych głowach. W tym miejscu pozwolę sobie postawić kolejną hipotezę, a więc drodzy panowie, większość kobiet (bo mówić za wszystkie nie czuję się upoważniona, a i mówienie za większość przychodzi mi z trudem) przy wyborze partnera odrzuciła względy materialne w większym lub mniejszym stopniu. Tak, moi mili, same jesteśmy w stanie zarobić sobie na waciki i inne równie potrzebne rzeczy. Stałyśmy się zbyt niezależne, aby pański wyciąg z konta mógł zrobić wrażenie, drogi panie. A może swoją niezależnością wytrąciłyśmy Wam poważny oręż z ręki? Nie oczarujecie już nas, rozkładając karty kredytowe, na wzór rozpościerającego ogon pawia.

Widzę na Waszych twarzach, drodzy dżentelmeni, dziwny niepokój. Więc czego ta kobieta, ta córka wykształconej kobiety, od nas chce? Nie będzie już uległa, bo uległość rodzi się z braku samodzielności, ze zdania na czyjąś wolę. W Waszych oczach widzę znaki zapytania, więc podpowiem. Kobieta szuka teraz partnerstwa, równych praw i przywilejów, nie tylko poza domem, ale również we własnych czterech ścianach. Także z chęcią grzałaby się przy domowym ognisku, ale ma nadzieję, że nie tylko ona będzie podkładać do niego gałązki. Kobieta chce być teraz dla mężczyzny przyjaciółką i kochanką, a nie jak to dawniej bywało kochanką i no właśnie... gospodynią? Kucharką? Służąca? Czy może żoną, która ma tylko leżeć i pachnieć? Niestety, moi drodzy, czas leżenia już się skończył, rozbudzone ambicje nie zasną, ale będą się dobijać i żądać spełnienia z siłą oficerów milicji walącej do drzwi opozycjonisty nad ranem.

A teraz, szanowni panowie, powiedźcie czy ta nowa rola nie jest prosta? Stwierdza pan, że jak drut i ironicznie się do mnie uśmiecha. Rozumiem pańską ironię, wcale prosta nie jest. Przyjmijmy, że sufrażystki zdeptały postać rycerza i damy. Wciąż jednak wiele kobiet oczekuje rycerskości, nie każe walczyć ze smokiem, bo pan, wie że i tak mamusię będzie musiał polubić, ale często drobnostek, przepuszczenia przez drzwi, kwiatów od czasu do czasu i najlepiej bez okazji. Jak jednak wiedzieć, co dla której? Jedna się ucieszy, druga trzaśnie wam drzwiami przed nosem, jedna z wdzięcznością przyjmie kwiatka, druga da Wam nim po głowie. Kiwa pan głową, no właśnie, zrozumieć kobiety... Chyba pozostaje Wam w takim przypadku jedynie intuicja, a z tym podobno u was nie najlepiej. Tu nie nastąpi żadna rada. Ewentualnie dobry wywiad może wam trochę pomóc.

W tym miejscu, wielce szanowni panowie, nastąpi kolejna ważna, jeśli nie najważniejsza w całych moich dotychczasowych refleksjach, uwaga. Nasza, kobiet, niezależność została wywalczona dopiero około sto lat temu, a wciąż jeszcze równouprawnienie nie jest pełne, cały czas mamy prawo czuć się pomijane czy dyskryminowane. Nasza równość nie jest jeszcze porządkiem zastanym, na jej fundamenty wciąż nie wylano betonu. Boimy się, że nie będzie respektowana, boimy się straty niezależności. Jak to się drodzy panowie objawia? Długo by tu wyliczać, w pracy, w polityce zakładamy groźne maski, uważamy że musimy być twardsze od Was, tylko wyzbywając się wszelkich względów i nabywając siły ruskiego czołgu czujemy się pewniej. Wiele jest takich sytuacji, gdzie dominującym w nas uczuciem jest chęć pokazania, że wcale słabą płcią nie jesteśmy. Zamiast cieszyć się swoją kobiecością, być sobą nie tylko próbujemy Wam dorównać, ale w pewny, sensie być takie jak Wy, tracimy siebie, swoje kobiece ja. Człowiek, który nie czuje się pewnie wciąż musi coś udowadniać, taka wewnętrzna potrzeba wpływa często destrukcyjnie, ale bywa silniejsza niż wszystko inne. A teraz kolejny problem dla was, choć drodzy panowie wiem, że i bez tego ich dużo było. Prosty przykład, sytuacja bardzo życiowa i za pewne częsta. Pan uważa, że powinien w restauracji zapłacić za nich oboje, a kobieta zastanawia się kiedy najlepiej wyjąć portfel i zapłacić za sobie. Pojawia się rachunek, następuje szybki ruch w stronę torebki. Ale czy nie wygląda, że jestem przewrażliwiona, zastanawia się nerwowo kobieta. Skoro mogę sama powinnam płacić za siebie, myśli kobieta. Ten banalny przykład pokazuje jednak bardzo istotną prawdę, kobieta boi się utraty niezależności również w życiu prywatnym, w związku. Drodzy panowie, może wydaje wam się to śmieszne, zauważam lekkie rozbawienie na Waszych twarzach, ale taka jest prawda. Wy wciąż chcecie być głową rodziny, a my nie uważamy, jako by jakakolwiek głowa była rodzinie potrzebna. Wciąż mimowolnie i my i Wy podchodzimy do stolika i siłujemy się na rękę, trudno wstać od stolika. My boimy się utraty niezależności, wy boicie się naszej niezależności. Może musi jeszcze minąć wiele lat? Może córki wykształconych kobiet muszą nabrać pewności i przestać się bać, a Wy musicie nauczyć się nowej roli? Może wciąż nie gramy jeszcze dobrze tego przedstawienia, może jesteśmy jeszcze przed premierą spektaklu Równość w teatrze życia? Czy jesteśmy jeszcze przed premierą i wciąż trwają próby generalne, a może nasz spektakl jest wystawiany w zbyt małej ilości miejsc? Zgodzicie się, drodzy panowie, ze mną, że aby był prawdziwy muszą go wystawić teatry we wszystkich zakątkach globu, a nie jedynie w jego części. Niewola chociaż jednej kobiety na Ziemi jest pogwałceniem zasady równości i zaprzeczeniem niezależności wszystkich kobiet[3].

Nowe czasy stawiają Wam szanowni panowie za zadanie stworzenie roli partnera, odrzucenie starych wzorców i znalezienie nowej drogi. Każde nowe pokolenie odrzucało stare wzorce, romantycy toczyli spór z klasykami, teraz patriarchalny samiec toczy spór z postmodernistycznym mężczyzną i to często w jednej duszy. Kto wygra? Mam cichą nadzieję, że ten drugi. Na koniec życzę wam powodzenia, w tym mimo wszystko niełatwym zadaniu. Świat zmienił się na lepsze, a zmiany pomimo początkowego trudu często wychodzą na dobre. Świętujcie razem z nami Dzień Kobiet, jako święto równości i pokaz kobiecej siły, bo kobieca siła jest również Waszą siłą. Musimy odejść od stolika i podać sobie ręce, by móc zawsze iść ramię w ramię. Dopełniamy się wzajemnie, a tworzymy nie tylko jeden organizm społeczny, ale także czasami jedno ciało.

Dominika K. Gruntkowska

1. History zostało zdefiniowane przez feministki jako his-story, czyli jego historia, stąd próba napisania jej historii, czyli her-story, która opowiedziałaby przemilczaną i ukrytą w zakamarkach źródeł historycznych historię kobiet.
2. Termin używany przez Virginię Wolf, między innymi w takich esejach jak Własny pokój czy Trzy gwinee, ma za zadanie określać kobiety pochodzące z wyższych, intelektualnych sfer społeczeństwa, ale nie mających dostępu do pełni przywilejów, w tym nauki, właściwym jej klasie.
3. Parafraza słów Michała Bakunina: (...) niewola chociażby jednego człowieka na Ziemi jest pogwałceniem zasady człowieczeństwa i zaprzeczeniem wolności wszystkich ludzi, Katechizm Rewolucyjny, Michał Bakunin, wyd. Oficyna Wydalnicza Bractwa Trojka, Poznań 1997

Droga i szanowna Pani.

Droga i szanowna Pani. "Zycie to nie teatr" jak powiedział poeta. Zycie to krew, pot i łzy. Dotychczas przynajmniej tak było, tak to widzę i taką wiedzę wyniosłem z domu(kobiet). Mozę w postmodernistycznym świecie w którym pani żyje jest inaczej. Cieszy mnie więc ze może wielmożna Pani żyć tak jak uważa za stosowne. Pozostaje w przekonaniu ze pozwoli mi pani na to samo.
Z szacunkiem.

Zbyt wiele kobiet nawet nie

Zbyt wiele kobiet nawet nie mysli o rownouprawnieniu - i tu chyba najwieksze zadanie dla wspolczesnych sufrazystek - uswiadomienie nieswiadomych...

Może nie tyle nie myśli,

Może nie tyle nie myśli, co myśli, że już po wszystkim - wszystko wywalczone, a w sumie wciąż jeszcze sporo pracy...

Większość kobiet

Większość kobiet wolałaby siedzieć w domu z dzieckiem niż pracować do późna i zostawiać je z nianią...

Skąd wiesz czego chce

Skąd wiesz czego chce większość kobiet? Możesz powołać się na jakieś konkretne badania?

Zgadzam się z Dominiką

pewnych rzeczy na siłę robić nie wolno...

Dodaj nową odpowiedź



Zawartość tego pola nie będzie udostępniana publicznie.


*

  • Adresy www i e-mail są automatycznie konwertowane na łącza.
  • Możesz używać oznaczeń [inline:xx] żeby pokazać pliki lub obrazki razem z tekstem.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <ul> <ol> <li> <blockquote> <small>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.