Przemyśl: Kanary nie dostaną wynagrodzeń, bo wlepili za mało mandatów
Dwóch kontrolerów MZK przez półtora miesiąca kontrolowało bilety ale nic nie dostaną za swoją pracę. Nie wyrobili normy złapanych gapowiczów.
Kontrolerzy zostali zatrudnieni na podstawie umowy cywilno – prawnej. Zgodnie z nią, kontroler miał otrzymać stałe wynagrodzenie dopiero, gdy 50 złapanych przez niego gapowiczów zapłaci karę. Za każdego następnego miał dodatkowo dostać 40 proc. prowizji. Jeden z kontrolerów miał na koncie 46 gapowiczów, drugi 38. Janusz Fudała, prezes MZK, twierdzi, że nie może wypłacić nawet części wynagrodzenia.
Jeszcze do niedawna MZK miało umowy z firmami kontrolerskimi. Wtedy jednak płacono nawet takim rewizorom, którzy łapali miesięcznie tylko 10 gapowiczów. Nowy prezes postanowił to zmienić i z nowymi kontrolerami zawiera umowy cywilno-prawne.