Ruchy oddolne, politykierzy i sekciarze (czyli: czy inna lewica jest możliwa?)
„Obraz spontaniczności tego ruchu psuje tylko, niestety to, że głównym antygiertychowskim młodzieńcem okazał się Filip Ilkowski, weteran wszelkich możliwych „nowych lewic.” - Rafał Ziemkiewicz o Inicjatywie Uczniowskiej w ”Dzienniku” 4 września.
Nie chcę się podpierać słowami Ziemkiewicza, mimo moich pretensji do awangardowego postępowania Ilkowskiego. Postępowanie zgodne ze strategiczną polityką jego tendencji socjalistycznej. Dla Ziemkiewicza, problem polega na samej lewicowości Ilkowskiego, ale nie powinniśmy oceniać człowieka według takich kryteriów. Co innego konkretnie krytykować politykę lub działalność kogoś w oparciu o argumenty, a nie hasła lub myślowe skróty. Tylko, że scena polityczna już rozdzieliła się na obozy, a każdy ma swoje skróty i epitety.
A scena polskiej lewicy wygląda często jak scena dużej polityki rządowej.
W tym wszystkim trochę się zgubiły głosy uczniów z IU, którzy występują w swoim imieniu rzadziej niż dziennikarze lub frakcje polityczne komentujący na ich temat. Szkoda, ale mimo tego, zakończę mój komentarz na ich temat.
Inicjatywa ma przed sobą problem organizowania się. Ich naturalna baza społeczna – to są inni uczniowie. Mimo tego, że może ktoś z nich jest członkiem tej lub innej organizacji politycznej, prawdziwie wyzwanie leży w tworzeniu ruchu oddolnego wśród znajomych z klas. Z tego, co słyszałam od aktywistów warszawskich grup, członkowie inicjatywy doskonale o tym wiedzą.
Niestety, istnieje także presja na nich, n.p., aby mieli stanowisko wspólne w „sferze ekonomicznej”. Jakby to było istotne dla ruchu uczniowskiego (i tak jakby to mogło przyciągnąć do nich więcej uczniów). Słyszymy głosy z lewej strony, aby zrezygnowali ze swojego neutralnego stanowiska w tej sprawie i stali się obrońcami „socjalnego państwa”. (Ha, ha, tak jakby lewica miała wspólne stanowisko w sprawach ekonomicznych... ale nieważne – ważne jest hasło „socjalne państwo”, a nie konkretnie, co to oznacza.)
Choć osobiście mam wyraziste zdanie na temat ekonomii, fakt że IU w Warszawie jako całość takiej opinii nie ma mi nie przeszkadza. W każdej chwili ktoś z nich może się zaangażować w dyskusję na ten temat. Młodzi aktywiści muszą o tym sami zadecydować, a sami przede wszystkim poznać się na różnych teoriach i faktach zanim coś zadecydują. Nawet sama „lewica” ma wiele do zaproponowania: czy kapitalizm z ludzką twarzą i opodatkowaniem ATTACu, albo protekcjonizm, albo prawie korporatywne poglądy pewnych związkowców, anarcho-komunizm, albo kolektywizm... A nawet wielu z ludzi lewicy może się czegoś z tego nauczyć.
Oprócz tego, uczniowie muszą sami podjąć decyzję, czy być bardziej otwarci dla tych którzy nie chcą być w lewicowej lub nawet anarchistycznej „młodzieżówce”, czy nie. Jak rozumiem (ale chyba się mylę) decyzję już podjęli.
GMO
Ja nie jestem na 100% na bieżąco jak podjęto decyzję o nie przyłączeniu się do GMO, ale wiem, że od tego czasu, pewni członkowie lewicy zaczęli bredzić o „sekciarstwie” w IU. (O to jest nadużycie tego słowa!) Fakty chyba są inne. Chyba po prostu zrozumieli, że dalszy rozwój tego ruchu zależy od nich, od ich pracy w szkołach, a nie od Ilkowskiego z GMO lub innych dobrych przyjaciół ze zewnątrz. Chyba nawet nie zależy od patyków Andy’ego czy reklamach na serwisach lewicowych. Uważam, że to nie jest fair wobec IU, szczególnie że niektórzy z nich faktycznie próbowali zachować dobre stosunki z wszystkimi i nikt z nich chciał specjalnie kłócić się z kimś. (Akcję antypatykarską z Andym, on sam sprowokował. Dawno na całym świecie normalni walczą z patykarstwem i fałszerstwem pewnych grup.)
Trzeba więc dodać to, co jest oczywiste – że moje zdanie na temat postępowania GMO jest tylko moje. (Choć chyba PDcja zdaje sobie sprawę, że taka mają opinię, a tylko wyjątkowa grzeczność większości ludzi nie pozwala im na to.)
Niestety, tak wyglądają pewne realia na polskiej scenie politycznej. My ciągle czekamy na jakaś „normalną lewicę” – w której będą ludzie, którzy nie kandydują, nie mają władzy i środków związkowych, nie próbują tworzyć awangardy, a po prostu są normalnymi, oddolnymi aktywistami... Chyba my wszyscy znamy takich, ale w sprawach takich, jak demonstracje i podobne kampanie kierują ci, którzy zakończyli kurs „rewolucyjnego Photoshopu i poprawnego składania i wyboru czcionek im. Tony’ego Cliffa” lub kurs „zarządzania związkowym funduszem” albo „tworzenia nowszych nowych lewic (według starych zasad)” lub „kampanii wyborczych partii pracowniczych”.
Dla niektórych, słowa „sekciarz”, „sekciarstwo” i dalej odmiany tego słowa są pewnym nieracjonalnym skrótem ideologicznym, który używa się wtedy, gdy ludzie chcą iść swoją drogą, a komuś się to nie podoba.
Scena sekciarska w Polsce ma swoją ciekawą historię, która od dawna działa w ironicznym tonie, tylko często bez świadomości tych, których są odpowiedzialni za tą ironię.
Jako przykład tej wielki ironii, pierwszym „sekciarskim” odłamem anarchistycznym o którym było głośno byli... pewni aktywiści, którzy nie mogli tolerować wspólnego działania z Federacją Anarchistyczną i stworzyli Lewicową Alternatywę. Jaka na ironię, dawni liderzy w „sekciarstwie” teraz szukają godnych zastępców. Dalej połączyli się z odłamowcami z Młodziezówki Unii Pracy. Teraz wiodący sekciarze są tymi, którzy także wyszli ze sceny dawnej warszawskiej FA, nawet z podobnych przyczyń. (Ironiczne zbiegi okoliczności nigdy się nie skończą!) Zamiast jednak przyłączyć się do mainstreamu lewicy (i niby tworzyć wobec nich ALTERNATYWĘ), zdecydowaliśmy się na próbę lokalnej aktywizacji. Więc czy sekciarzami są ci, którzy widzą świat poza staniem w getcie z żelazną autorytarną lewicą? Na to wygląda.
Epitet „sekciarz” zależy od światopoglądu oczywiście. (Albo chyba brak tego.) Drugą ironią jest, że Pan Ciszewski, który ironizuje (nieświadomie) o garści sekciarzy w FA, jest w tym samym obozie, co Pan Janusz Waluszko. (A to już nic strasznego – z innych przyczyń, tak jak ja w obozie Ziemkewicza ws. Ilkowskiego.) Zarzuty Janego były odpowiedzią na prace nad płaszczyzną FA, w której braliśmy udział. On zauważył, że FA nie powinno mieć jasnego stanowiska w sprawach ekonomicznych bo możemy wyalienować ludzi. (A akurat, myśleliśmy, że w przeciwieństwie do IU, pewne grupy anarchistyczne powinny je mieć.) Ale bez obaw – praca została defacto zatrzymana przez sekcję z Poznania, która proponowała coś bardziej neutralnego, na podstawie „demokracji uczestniczącej”. Pewnie po to, aby FA nie stała się sekciarskim nurt jak Pracownica Demokracja.
Ale ironia. Świat jest pełen zabawnych sprzeczności. Jeśli nie masz stanowiska w ekonomii, to źle. Jeśli masz, to też źle. Jeśli nie chcesz mieć stanowiska (lub jesteś kapitalistą) ale jesteś gotowy stać w koalicji z komunistami – to OK. Jeśli jesteś anarcho-komunistą, a nie chcesz być w koalicji z autorytarnymi komunistami – to też źle. Ale cała ta sprzeczność polega na dość dogmatycznym pojęciu , ze ruch lewicy POWINIEN działać tak, a nie inaczej.
A ja jestem przekonana, że NIE POWINIEN działać, jak obecnie.
A jak to zmienić, to jest prawdziwe pytanie. Ale nie przez tworzenie cały czas nowych lewic z tymi samymi ludźmi, których raczej lepiej po prostu ignorować. W stylu Bakunina, może także postulować że najlepszy sposób aby tworzyć coś nowego, to zburzenie starego.
Koledzy z IU nie przejmujcie się tym wszystkim bo naprawdę tu nie chodzi o was. Semka i Ziemkiewicz są – wiadomo - prawicowymi dupolizami. Ciszewski nie lubi PD, ale świata bez lewego frontu nie może sobie wyobrazić. Akai to główny sekciarz Polski, która szkodzi słodkiej lewicowej jedności. Trzeba ich wszystkich ignorować i robić swoje. A jeśli uda wam się tworzyć prawdziwych ruch społeczny bez wszechobecności tej starej-nowej lewicy, to wtedy będzie udowodniać, że inny świat (polityczny) naprawdę jest możliwy.