Rząd USA przechodzi na ręczne sterowanie internetu
Amerykański rząd zaczął blokować strony internetowe bez sądu, czy nawet powiadomienia o popełnieniu przestępstwa. Blokada ma skutek ogólnoświatowy.
Rząd USA ma możliwość blokowania domen, bo kontroluje ICANN, prywatną amerykańską firmę non-profit, która ma za zadanie przydzielanie domen w światowym Internecie. Domeny najwyższego rzędu kontrolowane przez poszczególne kraje i tak są zależne od ICANN. ICANN ma techniczną możliwość zablokowania każdej domeny internetowej na świecie.
Wśród zablokowanych stron jest m.in. wyszukiwarka torrentów, Torrent-Finder. Jej twórca dowiedział się o blokadzie wchodząc rano na stronę i orientując się, że przekierowuje ona na inny adres w DNS. Nie został o tym poinformowany ani przez ICANN, ani przez hostującą serwis firmę GoDaddy, której przedstawiciele również nie wiedzieli nic o blokadzie.
Blokada ICANN (formalnie przeprowadzona na żądanie US Immigrations and Customs Enforcement), działająca na poziomie DNS, blokuje strony nie tylko w Stanach ale na całym świecie (również w Polsce, co możecie sprawdzić wchodząc na stronę), nie dając innym rządom możliwości reakcji.
Organizacje takie jak La Quadrature du Net czy The Foundation for a Free Information Infrastructure od lat zabiegają o umiędzynarodowienie ICANN i przejęcie kontroli nad firmą przez niezależną fundację. Od lat sprzeciwia się temu jednak USA, chcące zachować kontrolę nad światowym Internetem.