Sposób na kryzys? Napad na bank
W ostatnich trzech latach z roku na rok rośnie liczba skoków na banki. W 2008 roku było w Polsce zaledwie 50, rok później już blisko 150, a w ubiegłym roku - 170. - Napady, z jakimi mieliśmy do czynienia, to nie sprawka zorganizowanych grup przestępczych czy niebezpiecznych, bezwzględnych bandytów - mówi Katarzyna Czepil z Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy. Potwierdzają to statystyki Komendy Głównej Policji w Warszawie, z których wynika, że najczęściej na banki napadają bezrobotni i ludzie zdesperowani.
Za każdym razem łupem padają niewielkie sumy - od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. W bankach dzisiaj nie ma wielkich pieniędzy, transakcje odbywają się elektronicznie, bezgotówkowo. Wciąż pokutuje jednak stereotyp, że w bankach są miliony w gotówce. Nie ma ich. Każdy kto robi skok jest zwyczajnie rozczarowany, kiedy w takim bierze kilka tysięcy. Z danych Związku Banku Polskich wynika, że w 2009 roku w 146 napadach na banki skradziono trochę ponad 2 mln. zł, czyli średnio z jednej placówki ginęło niespełna 15 tys. zł.