Spuścizna Bakunina według Paula Avricha
Dziś z okazji 199 urodzin Bakunina tekst Paula Avricha z 1970 roku.
Sto lat temu anarchizm stawał się główną siłą ruchu rewolucyjnego, a imię Bakunina, największego mistrza i proroka, było tak dobrze znane wśród pracowników i radykalnych intelektualistów Europy jak imię Karola Marksa, z którym konkurował o przywództwo w Pierwszej Międzynarodówce. W przeciwieństwie do Marksa, Bakunin zdobył swoją reputację głównie jako działacz, a nie teoretyk ruchu. Nie przesiadywał w bibliotekach studiując księgi i pisząc o przyszłych rewolucjach. Niecierpliwie pragnąc działać, z niepohamowanym entuzjazmem rzucił się w wir powstań 1848 roku. Prometejska postać idąca z falą rewolty z Paryża na barykady Austrii i Niemiec. Tacy ludzie jak Bakunin, jak współczesny mu stwierdził. „wzrastają w huraganie i dojrzewają lepiej w burzy, niż w świetle słońca.”
Aresztowanie Bakunina podczas drezdeńskiej insurekcji w 1849 roku, przytemperowało jego gorączkową aktywność rewolucyjną. Kolejne osiem lat spędził w więzieniu, sześć z nich w najciemniejszych lochach carskiej Rosji, a potem jego wyrok zamieniono na dożywotnie syberyjskie wygnanie. Przez szkorbut stracił zęby, a jego zdrowie poważnie się pogorszyło. Jednak w 1861 roku uciekł strażnikom i wyruszył w niewiarygodną odyseję okrążając glob, dzięki czemu jego imię stało się legendą i przedmiotem kultu wśród radykalnych grup w całej Europie.
Jako romantyczny buntownik i aktywna siła w historii, Bakunin przyciągał współczesnych w sposób, z jakim Marks nigdy nie był w stanie rywalizować. „Wszystko w nim było kolosalne", wspominał kompozytor Richard Wagner, który wraz z nim uczestniczył w powstaniu drezdeńskim, „i był pełne prymitywnego entuzjazmu i siły.” Bakunin sam mówi o swojej „miłości do tego, co fantastyczne, nietypowe, do niesłychanych przygód, które otwierają szerokie horyzonty, których zakończenia nie można przewidzieć”. To z kolei dało innym inspirację do wybujałych marzeń, a w chwili jego śmierci w 1876, zdobył on wyjątkowe miejsce wśród poszukiwaczy przygód i męczenników w rewolucyjnej tradycji. „Ten człowiek”, powiedział o Bakuninie Alexander Herzen, „nie urodził się pod zwyczajną gwiazdą, ale pod kometą”. Jego wielkoduszność i dziecinny entuzjazm, jego płomienne umiłowanie wolności i równości, jego zacięte ataki na przywileje i niesprawiedliwość – to wszystko dodawało mu olbrzymiego uroku w wolnościowych kręgach jego czasów.
Ale Bakunin, o czym jego krytycy nigdy nie przestawali przypominać, nie był systematycznym myślicielem, ani też za takiego się nie uważał. Uważał siebie bowiem za rewolucjonistę czynu, „nie za filozofa, ani też twórcę systemów jak Marks”. Nie uznawał on istnienia żadnych przyjętych z góry i przesądzonych praw historii. Odrzucał pogląd jakoby społeczna zmiana zależała od stopniowego rozwijania „celu” warunków historycznych. Wierzył on, że ludzie kształtują własne przeznaczenie, że ich życia nie można wcisnąć w żaden ciasny schemat abstrakcyjnych socjologicznych formuł. „Żadna teoria, żaden gotowy system, żadna napisana kiedykolwiek książka nie ocali świata", ogłosił Bakunin. „Nie trzymam się żadnego systemu. Jestem prawdziwym poszukiwaczem.” Ucząc pracowników teorii, mówił, Marks mógłby jedynie zdusić rewolucyjny zapał, który posiada każdy człowiek - „impuls wolności, pasję równości, święty buntowniczy instynkt.” W przeciwieństwie do marksowskiego „socjalizmu naukowego”, jego własny socjalizm, jak twierdził Bakunin, był „czysto instynktowny.”
Wpływ Bakunina, jak zauważył Piotr Kropotkin, był wtedy przede wszystkim o „osobowości moralnej”, a nie spowodowany autorytetem intelektualnym. Mimo, że pisał bardzo dużo, nie zostawił potomności ani jednej książki. Wciąż rozpoczynał nowe prace, które, ze względu na jego burzliwe życie, zostały przerwane w trakcie i nigdy nie dokończone. Jego twórczość literacka, w opisie Thomasa Masaryka, była „zlepkiem fragmentów”.
A jednak jego pisma, choć nieregularne i niemetodyczne, obfitują w przebłyski oświetlające najważniejsze pytania jego i naszych czasów. Ten artykuł ma na celu zademonstrować, że tak samo idee, jak i osobowość Bakunina, wywarły trwały wpływ, który był szczególnie dostrzegalny w ciągu ostatnich kilku lat. Jeśli kiedykolwiek przemówił duch Bakunina, było to w studenckiej dzielnicy Paryża w maju 1968 roku, w którym czarna anarchistyczna flaga była wszędzie widoczna i gdzie jednym z napisów na murach Sorbony była słynna deklaracja Bakunina „Radość niszczenia jest równocześnie radością tworzenia”. Eldridge Cleaver w swoim zbiorze esejów „Soul On Ice” wyraził swoją wdzięczność wobec Bakunina i „Katechizmu Rewolucjonisty” Nieczajewa, która, co ciekawe, została opublikowana w formie broszury przez organizację Czarne Pantery w Berkeley. Socjolog Lewis Coser wykrył neo-bakuninistyczny okres u Regisa Debraya, którego on nazwał „Nieczajewem w Andach”. Nieczajew był fanatycznym uczniem Bakunina. Także wpływową książkę Frantza Fanona, „The Wretched of the Earth”, z zawartymi w niej manichejskimi wizjami wzgardzonych i odrzuconych powstających by wytępić ich kolonialnych oprawców, czyta się jakby żywcem wziętą z dzieł zebranych Bakunina. W skrócie, gdy nowe pokolenie odkryło ponownie spontaniczny, niedoktrynalny insurekcjonizm, nauki Bakunina zostały również odkryte na nowo.
Jakie pomysły okazały się tak istotne w dwudziestym wieku, a być może nawet istotniejsze, niż w czasach Bakunina? Przede wszystkim, Bakunin przewidywał prawdziwą naturę współczesnej rewolucji bardziej, niż którykolwiek z jemu współczesnych, nie wykluczając Marksa. Dla Marksa rewolucja socjalistyczna wymagała powstania dobrze zorganizowanego i świadomego klasowo proletariatu, czego należy się spodziewać w wysoce uprzemysłowionych krajach jak Niemcy czy Anglia. Marks uważał chłopów za klasę społeczną najmniej zdolną do konstruktywnego rewolucyjnego działania: wraz z lumpenproletariatem miejskich slumsów, chłopi byli nieoświeconymi, prymitywnymi barbarzyńcami, bastionem kontrrewolucji. Dla Bakunina, przeciwnie, chłopi i lumpenproletariat, którzy byli najmniej narażenie na demoralizujące wpływy burżuazyjnej cywilizacji, zachowali swój pierwotny wigor i burzliwy instynkt buntu. Prawdziwy proletariat, mówił, nie składa się z wykwalifikowanych rzemieślników i zorganizowanych robotników, którzy zostali skażeni przez pretensje i aspiracje klas średnich, ale z wielkiej wielomilionowej masy „niecywilizowanych, wydziedziczonych i alfabetów”, którzy nie mieli nic do stracenia prócz kajdan. Tak więc, podczas gdy Marks wierzył w zorganizowaną rewolucję przeprowadzoną przez wytrenowaną i zdyscyplinowaną klasę pracującą, Bakunin swoje nadzieje pokładał w chłopskiej żakerii i spontanicznych powstaniach rozwścieczonych mieszkańców miast, buncie nieucywilizowanych mas napędzanych instynktowną pasją sprawiedliwości i nieugaszonym pragnieniem zemsty. Model Bakunina został zainspirowany przez wielkie bunty Razina i Pugaczowa w XVII i XVIII. Jego wizja to wszechogarniający wstrząs, prawdziwy bunt mas, w tym, oprócz klasy robotniczej, najciemniejsze elementy społeczeństwa – lumpenproletariat, prymitywne chłopstwo, bezrobotni, banici – wszyscy przeciwstawiający się tym, którzy żyją z ich nędzy i zniewolenia.
Późniejsze wydarzenia w znacznym stopniu potwierdziły bakuninowską wizję. Nic dziwnego, że współcześni historycy okazali uznanie roli spontanicznych i prymitywnych ruchów w kształtowaniu historii. W pracy Barringtona Moore’a, który niedawno zbadał związek pomiędzy modernizacją a rewolucją agrarną, a także w pracach Erica Hobsbawma, George’a Rude’a, EP Thompsona i innych, dowiadujemy się, że większość współczesnych rewolucji, jak te w przeszłości, były w dużym stopniu nieplanowane i spontaniczne, napędzane przez masowe ruchy miejskich i wiejskich robotników, i są w zasadniczo anarchistycznym duchu. Nigdy więcej te naiwne, prymitywne i irracjonalne grupy nie były ignorowane przez historyków. Leżą one raczej u podstaw zmiany społecznej.
Bakunin przewidział, że wielkie rewolucje naszych czasów powstaną w najniższych warstwach społeczeństwa w stosunkowo nierozwiniętych krajach. Widział w zaawansowanej cywilizacji dekadencję i witalność w zacofanych ludach. Podkreślał, że rewolucyjny impuls był silniejszy tam, gdzie ludzie nie mieli własności ani regularnego zatrudnienia; a to oznaczało, że powszechny przewrót jego marzeń zacznie się raczej w południowej lub wschodniej Europie, niż w takich zamożnych i zdyscyplinowanych krajach jak Anglia czy Niemcy.
Te rewolucyjne wizje były ściśle powiązane z wczesnym panslawizmem Bakunina. W 1848 roku mówił o dekadencji Europy Zachodniej i widział nadzieję na jej regenerację w prymitywniejszych, mniej uprzemysłowionych Słowianach. Przekonany, że rozpad Cesarstwa Austriackiego było podstawowym warunkiem europejskiej rewolucji, wezwał do jego zniszczenia i zastąpienia niezależnymi słowiańskimi republikami. Marzenie to spełniło się 70 lat później. Właściwie przewidział przyszłe znaczenie słowiańskiego nacjonalizmu i widział, co więcej, że rewolucja Słowian przyśpieszy społeczną transformację Europy. Zaprorokował szczególnie, mesjańską rolę rodzimej Rosji zbliżonej do Trzeciego Rzymu przeszłości i III Międzynarodówki przyszłości. „Gwiazda rewolucji”, napisał w 1848 roku, „wzniesie się wysoko ponad Moskwą z morza krwi i ognia i zamieni się w gwiazdę przewodnią wiodącą wyzwoloną ludzkość”.
Widzimy więc, dlaczego Bakunina, a nie Marksa, należy uznać za prawdziwego proroka współczesnej rewolucji. Trzy największe rewolucje dwudziestego wieku – w Rosji, Hiszpanii i w Chinach, wydarzyły się w stosunkowo zacofanych krajach i były w dużym stopniu „chłopskimi wojnami” połączonymi ze spontanicznymi buntami miejskiej biedoty, tak jak Bakunin to przewidział. Chłopi i niewykwalifikowani robotnicy, te prymitywne grupy, wobec których Marks wyrażał miażdżącą pogardę, stały się masową bazą dwudziestowiecznych przewrotów społecznych, które, choć nazywane „marksowskimi”, mogły być raczej opisywane jako „bakuninowskie”. Wizje Bakunina, co więcej, przewidziały społeczny ferment w „Trzecim Świecie”, współczesnym odpowiedniku bakuninowskiej zacofanej, peryferyjnej Europy w skali globalnej.
Trudno się dziwić, że duch Bakunina przenika pisma takich współczesnych teoretyków masowych przewrotów jak Frantz Fanon i Regis Debray, a w mniejszym stopniu też Eldridge’a Cleavera i Herberta Marcusa. Fanon, nie mniej niż Bakunin, był przekonany, że klasa pracująca została zepsuta przez wartości establishmentu i dlatego straciła swój rewolucyjny zapał. „Wielkim błędem”, pisał, „większości partii politycznych słabo rozwiniętych regionów jest, przemawianie przede wszystkich do grup, które są najbardziej świadome politycznie: klasy pracujące w miastach, wykwalifikowani pracownicy i służby cywilne – to jest niewielki procent populacji, nie więcej niż jeden procent”.
Fanon, podobnie jak Bakunin, pokładał swoje nadzieje w wielkiej masie nieuprzywilejowanych ze slumsów, wysiedlonych, ubogich, głodujących, niemających nic do stracenia. Dla Fanona, tak jak dla Bakunina, im bardziej prymitywny człowiek, tym czystszy jest jego rewolucyjny duch. Gdy Fanon odnosi się do „beznadziejnych mętów ludzkości” jako naturalnych rebeliantów, mówi on językiem Bakunina. Z Bakuninem ponadto dzieli nie tylko powszechną wiarę w rewolucyjny potencjał podziemia, ale także wizję odrodzenia poprzez gruntowne odrzucenie cywilizacji europejskiej jako dekadenckiej i represyjnej – w miejsce której, „Trzeci Świat” musi rozpocząć „nową historię człowieka”. Czarne Pantery z kolei, przywłaszczyły sobie wiele pomysłów Fanona, a Eldridge Cleaver i Huey Newton otwarcie przyznają, że są mu dłużni, a pośrednio Bakuninowi, gdy opisują czarnych w Ameryce jako uciśnioną kolonię trzymaną w ryzach przez okupacyjną armię białych policjantów i wykorzystywaną przez białych biznesmenów i polityków.
W podobnym duchu pisze Herbert Marcuse w „Człowieku jednowymiarowym”, iż największą nadzieją rewolucyjnej zmiany jest „podklasa wyrzutków i i outsiderów, wyzyskiwanych i prześladowanych innych ras i kolorów, bezrobotni i bez szans na zatrudnienie.” Jeśli te grupy, dodaje, mają sprzymierzyć się z radykalnymi intelektualistami, może dojść do powstania „najbardziej zaawansowanej świadomości ludzkości i jej najbardziej wyzyskiwanej siły.” Tutaj znów jest widoczny wpływ Bakunina, a nie Marksa. Bo to Bakunin pokłada wielką nadzieję w niezadowolonych studentach i intelektualistach i przypisuje im kluczową rolę w nadchodzącej światowej rewolucji.
Prorocza wizja Bakunina wszechogarniającej wojny klasowej w kontraście z węższą wizją Marksa jako walki proletariatu z burżuazją, pozostawia wiele miejsca na ten dodatkowy, podzielony element społeczeństwa, dla których Marks żywił jedynie pogardę. W opinii Marksa, intelektualiści pozbawieni korzeni nie stanowili własnej klasy, ani też integralnej części burżuazji. Byli oni jedynie „mętami” klasy średniej, garstką zdeklasowanych"” – prawnikami bez klientów, lekarzami bez pacjentów, drobnymi dziennikarzami, studentami bez grosza przy duszy i im podobnymi, pozbawionymi większej roli w historycznym procesie konfliktu klasowego. Bakunin z drugiej strony uważał, że intelektualiści to cenna siła rewolucyjna, „gorliwa, energiczna młodzież, całkowicie zdeklasowana, bez kariery lub określonej drogi przed sobą. Zdeklasowani, wskazywał Bakunin, jak Lumpenproletariat bez pracy i chłopi bez ziemi, nie mieli udziału w niczym i żadnej perspektywy poprawy poza natychmiastową rewolucją, która zniszczy istniejący porządek.
W istocie, Bakunin uważał, że największy rewolucyjny potencjał mają pozbawione korzeni, wyalienowane, zdeklasowane elementy, elementy albo pozostawione w tyle lub nie chcące wpasować się w nowoczesne społeczeństwo. I tutaj równiej był prawdziwszym prorokiem od jemu współczesnych. Ponieważ sojusz zrażonych intelektualistów z nieposiadającymi masami w wojnie w stylu partyzanckim był głównym elementem nowoczesnych rewolucji. Regis Debray w „Revolution in the Revolution?”, innym wpływowym podręczniku współczesnej rebelii, dochodzi z tą ideą do ostatecznej konkluzji. Ludzie, którzy mają pracę, mówi Debray, którzy prowadzą mniej więcej normalne życie pracując w mieście lub na wsi, choć biedni i uciśnieni, są zasadniczo burżuazją, ponieważ mają coś do stracenia – ich pracę, domy, wyżywienie. Dla Debraya tylko partyzantka bez korzeni, która nie ma nic do stracenia oprócz życia, jest naprawdę proletariacką i rewolucyjną walką, a jeśli ma odnieść sukces, muszą ją prowadzić grupy profesjonalnych partyzantów – to znaczy zdeklasowanych intelektualistów – którzy, słowami Debraya, „zainicjują najwyższe formy walki klasowej.”
Bakunin różnił się od Marksa w jeszcze innym punkcie, który ma duże znaczenie dla teraźniejszości. Bakunin głęboko wierzył w natychmiastową rewolucję. Odrzucał pogląd jakoby siły rewolucyjne miały powstawać stopniowo. Domagał się w efekcie „wolności teraz”. Nie popierał żadnej zwłoki w istniejącym systemie. Stary system był zgniły, argumentował, i zbawienie można osiągnąć jedynie niszcząc go całkowicie. Gradualizm i reformizm w jakiejkolwiek formie były daremne, półśrodki i kompromisy nie miały sensu. Marzeniem Bakunina była natychmiastowa i powszechna destrukcja, zrównanie wszystkich istniejących wartości i instytucji, utworzenie nowego wolnościowego społeczeństwa na ich popiołach. W jego wizji, demokracja parlamentarna była bezwstydną fikcją tak długo, jak ludzie byli poddani wyzyskowi ekonomicznemu. Nawet w najwolniejszym z krajów, takich , jak Szwajcaria czy Stany Zjednoczone, cywilizacja garstki ludzi opiera się na mozole i degradacji wielu. „Nie wierzę w konstytucje i prawa”, mówił. „Najlepsza konstytucja na świecie nie byłaby w stanie mnie usatysfakcjonować. Potrzebujemy czegoś innego: inspiracji, życia, nowego świata bez praw, a przez to wolnego świata”.
Odrzucając demokrację parlamentarną jako mającą reprezentować ludzi, Bakunin, jak zauważył jego biograf E.H. Carr, „mówił językiem, który bardziej przynależał do dwudziestego, niż dziewiętnastego wieku” Także nowoczesny wydźwięk miało przekonanie Bakunina, że najlepszym momentem na rewolucję jest czas wojny – a szczególnie czas wojny światowej. W 1870 uznał francusko-pruską wojnę za zwiastun rewolucji anarchistycznej, w której państwo zostanie rozbite i na jego ruinach powstaną wolne federacje gmin. Jedyną rzeczą, która mogła uratować Francję, pisał w swoich Listach do Francuza, był „pierwiastkowy, potężny, pełen pasji, energiczny, anarchistyczny, destruktywny, nieograniczony zryw mas”, z poglądem tym Daniel Cohn-Bendita i jego towarzysze maja 1968 mogliby się entuzjastycznie zgodzić. Bakunin wierzył, tak jak Lenin po nim, że krajowa wojna musi się przekształcić w bunt społeczny. Marzył o powszechnej wojnie europejskiej, którą odczuwał jako nieuchronną, która zniszczy burżuazyjny świat. Jego wyczucie czasu było, oczywiście, niewłaściwe. Jak zauważył kiedyś Hercen, Bakunin zazwyczaj „mylił trzeci miesiąc ciąży z dziewiątym”. Jednak jego wizja w końcu się spełniła, gdy I wojna przyniosła upadek starego porządku i wyzwoliła rewolucyjne siły, które jeszcze miały odegrać swoją rolę w dziejach.
Skupmy się na chwilę na rewolucji rosyjskiej, prototypie dwudziestowiecznych przewrotów społecznych. Tutaj mamy w istocie do czynienia ze spontanicznym „buntem mas”, który Bakunin przewidział jakieś pięćdziesiąt lat wcześniej. W 1917 roku Rosja doświadczyła rzeczywistego załamania władzy politycznej, a robotnicze rady i chłopi powstali, co mogło utworzyć bazę dla wolnościowych komun. Lenin, tak jak i Bakunin przed nim, zachęcał proste i niewykształcone elementy rosyjskiego społeczeństwa do zniesienia tego, co pozostało po starym reżimie. Bakunin i Lenin, mimo wszystkich różnic w temperamencie i doktrynie, byli podobni w swoim odrzuceniu współpracy z liberałami czy umiarkowanymi socjalistami, których uważali za nieuleczalnie kontrrewolucyjnych. Obaj byli antyburżuazyjni i antyliberalni. Podobnie jak Bakunin, Lenin wezwał do natychmiastowego socjalizmu, bez jakiejkolwiek kapitalistycznej fazy rozwoju. On także wierzył, że rewolucja globalna może wyjść od wstecznych rosyjskich wieśniaków. W swoich Tezach Kwietniowych ponadto, wysunął szereg szczególnie bakuninistycznych propozycji – o transformacji światowej wojny w rewolucyjną walkę z systemem kapitalistycznym; rezygnacji z rządu parlamentarnego na korzyść rządu rad wzorowanym na Komunie Paryskiej; zniesienie policji, wojska, biurokracji, wyrównanie dochodów. Lenin odwołuje się do „rozpadu i rewolucji tysiąc razy silniejszej od tej w lutym”, co miało swój szczególnie bakuninistyczny wydźwięk – do tego stopnia, że jeden z anarchistycznych przywódców w Petersburgu był przekonany, że Lenin zamierzał „zmiażdżyć państwo” w momencie, gdy tylko będzie miał je w rękach.
I rzeczywiście, największym osiągnięciem Lenina był powrót do anarcho-populistycznych korzeni rosyjskiej tradycji rewolucyjnej, dostosowanie swoich marksowskich teorii do warunków stosunkowo wstecznego państwa, w którym rewolucja proletariatu nie miała większego sensu.
Podczas gdy marksista w Leninie mówił mu o cierpliwości, o pozwoleniu Rosji ewoluować w zgodzie z prawem materializmu historycznego, bakuninista w nim nalegał na to, by zrobić rewolucję od razu, poprzez stopienie proletariackiej rewolucji z rewolucją głodnych ziemi wieśniaków i bojowniczej elity zdeklasowanych intelektualistów, elementu społeczeństwa, dla którego Marks, jak już widzieliśmy, żywił tylko pogardę. Nic dziwnego, że ortodoksyjny marksistowscy koledzy Marksa oskarżyli go o zostanie anarchistą i „następcą tronu po Bakuninie”. także nie dziwi, że wiele lat później wiodący bolszewicki historyk napisał, że Bakunin „był założycielem nie tylko europejskiego anarchizmu, ale też rosyjskiego populistycznego insurekcjonizmu, a przez to też rosyjskiej socjaldemokracji, z której narodziła się partia komunistyczna i że metody Bakunina pod wieloma względami wyprzedziły powstanie sowieckiej siły i przewidziały w zarysie wielką Rewolucją Październikową 1917 roku. Jednak jeśli Bakunin przewidział anarchistyczną naturę rosyjskiej rewolucji, przewidział on także tego autorytarne konsekwencje. Jeśli 1917 rozpoczął się, jak miał nadzieję Bakunin, spontaniczną masową rewolucją, zakończyła, jak on się obawiał, dyktaturą nowej rządzącej elity. Na długo przed Machajskim czy Djilasem czy Jamesem Burnhamem, Bakunin ostrzegał, że „nowa klasa” intelektualistów i półintelektualistów, będzie chciała zastąpić właścicieli ziemskich i kapitalistów i odmówić ludziom ich wolności. W 1873 przepowiedział z zadziwiającą dokładnością, że pod tak zwaną dyktaturą proletariatu „liderzy partii komunistycznej, tzn. Marks i jego poplecznicy, będą nadal wyzwalać ludzkość na swój własny sposób. Skoncentrują się na rządach silnej ręki. Ustanowią oni jeden państwowy bank, koncentrując w swoich rękach całą komercyjną, przemysłową, rolniczą, a nawet naukową produkcję, po czym podzielą masy na armie – przemysłową i rolniczą – pod bezpośrednim dowództwem państwowych inżynierów, którzy ustanowią nową uprzywilejowaną naukową i polityczną klasę.”
A jednak, mimo swoich ataków na rewolucyjną dyktaturę, Bakunin pragnął stworzyć swoje własne stowarzyszenia spiskowców, których członkowie będą „poddani ścisłej hierarchii i bezwarunkowemu posłuszeństwu”. Ta tajna organizacja, co więcej, pozostanie nienaruszona nawet, gdy rewolucja zostanie dokonana, tak by zapobiec utworzeniu „oficjalnej dyktatury”.
Zatem Bakunin popełnił grzech, który zasadniczo tak gorzko potępiał. On sam był jednym z głównych pomysłodawców tajemnej i zwartej partii rewolucyjnej związanej posłuszeństwem wobec rewolucyjnego dyktatora, partii, którą kiedyś przyrównał do zakonu jezuitów. Choć rozpoznał bliski związek między środkami i celami, gdy widział, że metody użyte do wprawienia rewolucji w czyn muszą mieć wpływ na charakter społeczeństwa po rewolucji, niemniej jednak uciekał się do metod, które były dokładnym przeciwieństwem jego własnych zasad. Jego cele wskazywały na wolność, jednak jego środek – tajna partia rewolucyjna – wskazywał na totalitarną dyktaturę. Bakunin, krótko mówiąc, był uwięziony w klasycznym dylemacie: zrozumiał, że brak efektywnej organizacji rewolucyjnej będzie oznaczać nieuchronną porażkę, jednak środki, jakie wybrał, nieuchronnie szkodziły celowi, do którego dążył.
Ponadto, w kwestii moralności rewolucyjnej Bakunin głosił w rezultacie, że cel uświęca środki. W jego „Katechizmie rewolucjonisty” napisanym wraz z Nieczajewem dokładnie sto lat temu, rewolucjoniści przedstawieni są jako całkowici immoraliści popełniający każde przestępstwo, każdą zdradę, każdą podłość w celu zniszczenia istniejącego porządku. Rewolucjonista, pisali Bakunin i Nieczajew, „gardzi i nienawidzi dzisiejszej społecznej moralności we wszystkich jej formach. Uważa za moralne wszystko to, co sprzyja triumfowi sprawy rewolucyjnej… Dzień i noc ma tę jedną myśl, jeden cel – bezlitosną destrukcję”. Eldridge Cleaver mówi nam w „Soul on Ice”, że „zakochał się” w „Katechizmie” Bakunina i Nieczajewa i uznał go za rewolucyjną Biblię, wprowadzając jego zasady w życie codzienne poprzez stosowanie „taktyki bezwzględności w moich relacjach ze wszystkimi, z którymi się zetknąłem”.(…)
Tutaj znowu, tak w jego wierze w tajną organizację rewolucjonistów, a także w swojej „tymczasowej” dyktaturze rewolucyjnej Bakunin był bezpośrednim poprzednikiem Lenina. W związku z tym łatwiej zrozumieć, jak to możliwe, że anarchiści w 1917 współpracowali ze swoimi bolszewickimi rywalami, by obalić rząd Kiereńskiego. Po Rewolucji Październikowej nawet pewien anarchista próbował wypracować „anarchistyczną teorię dyktatury proletariatu”. Tragiczna ironia tkwi w fakcie, że tak jak w Hiszpanii dwadzieścia lat później, anarchiści mogli pomóc zniszczyć kruchy zarodek demokracji, przygotowując w ten sposób grunt pod nową tyranię, która była autorem ich upadku. Bowiem gdy tylko bolszewicy dorwali się do władzy, przystąpili do stłumienia ich wolnościowych sojuszników i rewolucja przekształciła się w przeciwieństwo wszystkich nadziei Bakunina. Wśród niewielu grup anarchistów, którym udało się pozostać, była jedna, która uroczyście ogłosiła zamiar stworzenia bezpaństwowego społeczeństwa „w przestrzeni międzyplanetarnej, ale nie na radzieckim terytorium” – co wskazało pewne interesujące perspektywy dla Armstronga i Aldrina! Większości anarchistów pozostała jednak melancholijne pocieszenie, że ich mentor, Bakunin, przepowiedział to wszystko pięćdziesiąt lat wcześniej. Spuścizna Bakunina jest zatem ambiwalentna. Było tak dlatego, że Bakunin sam był wielkim paradoksem posiadającym ambiwalentny charakter. Szlachcic, który pragnął chłopskiego buntu, wolnościowiec o nieodpartej chęci dominacji nad innymi, intelektualista z silnym antyintelektualnym pierwiastkiem, głoszący niepohamowaną wolność, a jednocześnie snujący wizje sieci tajnych organizacji wymagających od swoich zwolenników bezwarunkowego posłuszeństwa wobec jego woli. W swoim słynnym „Wyznaniu do cara”, co więcej, zdolny był odwoływać się do Mikołaja I i nieść sztandar słowiańszczyzny w Europie Zachodniej i pozbyć się bezpłodnego systemu parlamentarnego. Jego panslawizm i antyintelektualizm, jego patologiczna nienawiść do Niemców i Żydów (Marks, oczywiście, był i tym, i tym), jego kult przemocy i rewolucyjny immoralizm, jego nienawiść do liberalizmu i reform, jego wiara w chłopstwo i lumpenproletariat – wszystko to stawiało go niewygodnie blisko ruchów późniejszej autorytarnej lewicy, jak i prawicy, ruchów, na które sam Bakunin bez wątpienia sam cofnąłby się z przerażeniem, gdyby tylko żył wystarczająco długo, by ujrzeć ich powstanie.
Jednak mimo wszystkich swych ambiwalencji, Bakunin pozostaje wpływową postacią. Herzen kiedyś nazwał go „Kolumbem bez Ameryki, a nawet bez statku”. Ale obecny ruch rewolucyjny zawdzięcza mu sporo swojej energii, jego odwagi i burzliwości. Jego młodzieńczy entuzjazm, jego pogarda konwencji klasy średniej, a także jego nacisk na czyny raczej niż na teorie wywierają znaczny urok na dzisiejszą zbuntowaną młodzież, dla której Bakunin stanowi przykład anarchizmu w akcji, rewolucji jako sposobu życia. Jego idee także są nadal istotne, a być może bardziej, niż kiedykolwiek. Mimo jego wad jako uczonego, szczególnie w porównaniu z Marksem, które równoważy jego rewolucyjna wizja i intuicja. Bakunin był prorokiem prymitywnego buntu, konspiracyjnej partii rewolucyjnej oraz pojawienia się nowej klasy rządzącej, która narzuci swoją wolę ludowi i okradnie go z wolności. Był pierwszym rosyjskim buntownikiem, który głosił społeczną rewolucję w ogólnych warunkach i na skalę międzynarodową. Jego formuła samostanowienia i akcji bezpośredniej wciąż mają duży wpływ, podczas gdy jego przedmiot największej niechęci, scentralizowane państwo biurokratyczne, wciąż spełnia jego najrozpaczliwsze przewidywania. Warte uwagi, szczególnie po lekcji rosyjskiej, hiszpańskiej czy chińskiej, jest przesłanie Bakunina, które mówi, że wyzwolenie musi być osiągnięte raczej przez wolnościowe, niż dyktatorskie środki. Co więcej, w czasie, gdy kontrola robotników jest znów szeroko dyskutowana, dobrze pamiętać, że Bakunin, może nawet bardziej niż Proudhon, był prorokiem rewolucyjnego syndykalizmu, podkreślając, że wolne federacje związków zawodowych będą „prawdziwym zarodkiem nowego ładu społecznego, który wyprze burżuazyjną rzeczywistość”.
Ale przede wszystkim postać Bakunina jest atrakcyjna dla studentów i współczesnych intelektualistów, ponieważ jego wolnościowy socjalizm daje alternatywną wizję dla zbankrutowanego autorytarnego socjalizmu dwudziestego wieku. Jego marzenie o zdecentralizowanym społeczeństwie autonomicznych komun i federacji pracowniczych przemawia do tych, którzy szukają ucieczki od scentralizowanego, konformistycznego i sztucznego świata. Hasło „Jestem studentem: nie zniszczysz mnie” ma charakterystyczny bakuninowski wydźwięk. Buntowniczy studenci, nawet jeśli uznają siebie za marksistów, są często bliżsi Bakuninowi, którego czarna flaga czasami pojawiała się na kampusowych demonstracjach od Berkeley po Paryż. Ich nacisk na to, co naturalne, spontaniczne i niesystematyczne, ich chęć prostszego sposobu życia, ich nieufność wobec biurokracji i scentralizowanej władzy, ich przekonanie, że wszyscy ludzie powinni brać udział w podejmowaniu decyzji dotyczących ich życia, ich hasła „demokracji uczestniczącej”, „wolności teraz”, „władzy dla ludzi”, ich chęć społecznej kontroli, zarządzania przez pracowników, współpracy na obszarach wiejskich, równej edukacji i dochodów, rozproszenia władzy państwowej – to wszystko stoi w zgodzie z wizją Bakunina. Nawet ambiwalencja wielu młodzieńczych buntowników, którzy łączą antyetyczne metody z anarchizmem wolnościowym, odzwierciedla ambiwalencję w rewolucyjnej filozofii Bakunina i jego własnej osoby.
Wreszcie, Bakunin spotykał się z odzewem gdziekolwiek młodzi dysydenci kwestionują naszą bezkrytyczną wiarę w gloryfikujący sam siebie postęp naukowy. Sto lat temu Bakunin ostrzegał, że naukowcy i eksperci techniczni mogą użyć swojej wiedzy do zdominowania innych i pewnego dnia zwykli obywatele zostaną brutalnie obudzeni ze snu faktem, że stali się „niewolnikami, zabawkami, ofiarami nowej grupy ambitnych ludzi”. Bakunin głosił „bunt życia przeciwko nauce, a raczej przeciwko regule nauki”. Nie odrzucał on ważności wiedzy naukowej. Uznał jednak ją za niebezpieczną. Wiedział, że życie nie może być zredukowane do laboratoryjnych formuł i, że wysiłki w tym kierunku doprowadzą do najgorszej formy tyranii. W liście napisanym prawie rok przed jego śmiercią, mówił o „ewolucji i rozwoju zasady zła” na świecie i uprzedzał przed tym, co my teraz nazywamy „kompleksem militarno-przemysłowym”. „Prędzej czy później”, pisał, „te ogromne militarne państwa będą musiały zniszczyć i pożreć siebie nawzajem. Cóż za perspektywa!”
Jakże uzasadnione były jego obawy, można docenić teraz w wieku nuklearnym i biologicznej broni masowej destrukcji. Gdy idealizacja prymitywnych elementów jest znów w modzie, gdy znów głos się bunt mas, gdy nowoczesna technologia zagraża cywilizacji zachodniej wyginięciem, Bakunin zasługuje na ponowną ocenę. Anarchistyczny historyk Max Nettlau napisał jakieś 30 lat temu: że idee Bakunina „pozostają świeże i będą trwały wieki”.