Tańszy Roaming: droższe rozmowy pozbawionych głosu
Komisja Europejska zaapelowała do ministrów telekomunikacji państw UE o zgodę na obniżenie cen roamingu rozmów telefonicznych, tak by już w wakacje europejscy turyści odczuli obniżkę.
Służyć ma temu ustanowienie tzw. taryfy ochrony konsumentów (consumer protection tariff), czyli maksymalnego poziomu stawek, jakie firmy telekomunikacyjne mogłyby pobierać w ramach usługi roamingu za wykonane i odebrane połączenia telefoniczna podczas zagranicznych wyjazdów w obrębie UE. Proponowana jest redukcja kosztów połączeń o 70%.
Inicjatywa jest okazją do reklamowania instytucji UE jako pro-konsumenckich i walczących z lobbystami firm telekomunikacyjnych. Komisarz ds. mediów Viviane Redig powiedziała: "Wzywam wszystkich ministrów i Parlament Europejski, by więcej słuchali konsumentów i mniej lobbystów. Wszyscy obywatele w UE powinni już w lipcu odczuć, jak efektywną pracę wykonali ich ministrowie i parlamentarzyści".
Debata na ten temat ogranicza się do tego, czy nowa taryfa ma zostać włączona automatycznie, czy na życzenie abonenta. Kluczowe konsekwencje tej decyzji są pomijane milczeniem.
Proponowana zmiana ma dość daleko idące konsekwencje dla dystrybucji przychodów pomiędzy krajami północy i południa Europy. Premiuje ona operatorów, którzy mają więcej połączeń wychodzących, niż przychodzących.
Aby to było zrozumiałe, trzeba wyjaśnić zasadę rozliczeń pomiędzy operatorami w ramach usług roamingu. Połączenia dzielą się na wychodzące i przychodzące. Gdy abonent sieci macierzystej, np. Anglik płacący abonament w Anglii dzwoni do kogoś w innej sieci, jest to traktowane jako połączenie wychodzące. Dzieje się tak niezależnie od tego, gdzie się abonent znajduje. Jeżeli znajduje się w Hiszpanii, nadal jest to połączenie wychodzące z Anglii. Opłatę za takie połączenie pobiera jednak operator w Hiszpanii, a rachunek za usługę jest przesyłany do operatora w kraju abonenta. Dla operatora w Hiszpanii takie połączenie jest połączeniem przychodzącym i stanowi źródło dużych zysków.
Operatorzy w krajach północy generują znacznie więcej połączeń wychodzących niż kraje południa Europy. Połączenia przychodzące stanowią dużo większą część przychodów dla operatorów z południa. Dyrektywa Komisji Europejskiej ograniczy ceny roamingu ograniczając narzuty za połączenia przychodzące, co uderzy głównie w dochody firm telekomunikacyjnych w krajach odwiedzanych przez turystów. Turyści z Wielkiej Brytanii zapłacą mniej za rozmowy prowadzone np. w Grecji czy Portugalii, ale koszty obniżki cen poniosą operatorzy w krajach, do których podróżują turyści.
Jest bardzo prawdopodobne, że operatorzy w krajach południa będą starali się zrekompensować straty zwiększając opłaty w innych sektorach rynku nie objętych dyrektywą Komisji Europejskiej o roamingu. W związku z tym, ceny połączeń lokalnych w tych krajach mogą wzrosnąć.
Efektem wprowadzonych zmian będzie zatem prawdopodobnie uprzywilejowanie bogatych turystów z północy kosztem mieszkańców krajów „wakacyjnych”. Uprzywilejowani będą ci, którzy są bardziej mobilni i atrakcyjni jako konsumenci kosztem tych, których nie stać na podróże i którzy mieszkają w biedniejszych krajach.
Podobne zjawiska mają miejsce na rynku nieruchomości i w rolnictwie.
Boom inwestycyjny na nieruchomości w Hiszpanii (a ostatnio także w Bułgarii) spowodował znaczny wzrost cen nieruchomości i spowodował, że Bułgarów i Hiszpanów nie stać już na zakup nieruchomości. Przemysłowe rolnictwo produkujące warzywa dla sieci supermarketów w Wielkiej Brytanii spowodowało upadek miejscowych rolników w Hiszpanii z powodu drenażu wód gruntowych i nadmiernej eksploatacji gleby.
Oba te zjawiska oczywiście zostały okrzyknięte tryumfami wolnego rynku i dbałości o prawa konsumenta ze strony instytucji europejskich. To dość jaskrawy ale typowy przypadek jednostronności działań Unii Europejskiej "na rzecz praw konsumentów", które ograniczają się do wspierania konsumentów w krajach zamożnych należących do majętnych warstw społecznych kosztem mniej uprzywilejowanych, pozbawionych głosu w sprawach które ich dotyczą.